Rozdział 35

2.1K 250 30
                                    

Drogi Williamie,

Boże, zabijasz mnie. Lepiej, żebyś czytał tego maila stopniowo, bo to jest dokładnie to, co zrobiłbym gdybyś był w moim mieszkaniu:

Wciągnąłbym Cię do środka i zatrzasnął za nami drzwi. Obróciłbym Cię i przycisnął do drzwi. Nie obchodzi mnie czy musiałbym się wyciągnąć, żeby Cię pocałować- twoje kolana zmiękłyby po krótkiej chwili i zsunąłbyś się trochę, a ja miałbym lepszy dostęp. W każdym razie byłbym (jestem) tak podekscytowany możliwością obmacywania się z tobą, że wątpię, że martwiłbym się o takie bzdety.

Moją pierwszą misją byłoby sprawienie, że stracisz oddech. Moje usta na twojej szyi, pod uchem, na linii szczęki, obojczyku- przygryzając i liżąc dopóki nie zaczniesz dyszeć i wić się pode mną. Nie sądzę, żebym za pierwszym razem, chciał czekać ze zdejmowaniem naszych ubrań- jeśli dobrze by mi szło to i tak osuwałbyś się w dół jeśli nie przyciskałbym Cię do drzwi. Odsunąłbym biodra, tylko na tyle, żeby włożyć moje ręce między nas, odpiąć Ci spodnie i wsunąć do nich palce. Byłbyś taki ciepły i twardy- możliwe, że przeszedłby Cię dreszcz, kiedy poczułbyś jak moja dłoń zaciska się na twoim kutasie. Robiłbym Ci dobrze, tak jak ja lubię, pozwalając Ci czuć dokładnie to co czułem ja w Święta, dochodząc na łóżku, gdy z Tobą piszę. Tak jak robiłem to kilka (trochę więcej niż kilka) razy od tamtego czasu.

Oczywiście nie robiłbym tego aż dojdziesz. Lubię myśleć, że miałbym nad tym większą kontrolę. Kontynuowałbym dopóki nie byłbyś zdesperowany, nie zdolny do oddychania i kontrolowania siebie. Czułbym jak twój puls wzrasta, gdy ssę twoją szyję. A potem wymruczałbym Ci do ucha rozkaz zostania w miejscu, ukląkłbym pomiędzy twoimi nogami i połknął tyle ile bym mógł. Nigdy tego nie próbowałem, ale myślę, że wybaczyłbyś mi niedoświadczenie, w świetle tego jak cholernie zatracony byś był. Wiem co mi się podoba i bardzo chciałbym to wszystko wypróbować na Tobie.

Jakie dźwięki wydawałbyś gdy będę Ci obciągał? Jęczałbyś i kręcił głową, czy przygryzłbyś wargę i pozostał cicho? Potrafiłbyś kontrolować swój instynkt, żeby spuścić mi się w usta czy musiałbym cię przytrzymywać za biodra, podczas gdy ja starałbym się zniszczyć twoją samokontrolę? Potrafiłbyś stać prosto? Mam nadzieję, bo chciałbym poświęcić trochę czasu na poznanie tego jak smakujesz, jak to jest mieć Cię w ustach. Jak dużo przełknę zanim zacznę się krztusić i czy ta ilość zwiększy się wraz z tym jak często będę to robił. Czy bardziej spodobałoby Ci się jeśli waliłbym Ci i ssał w tym samym czasie, czy wolałbyś żebym pieścił twoje jądra, dotykając delikatnie palcami lub ściskając w dłoni. Zdecydowanie chcę wiedzieć jak smakujesz kiedy dojdziesz, czy jesteś słodki, kwaśny, gorzki czy może słony. A potem przestałbym, osunął się na podłogę, wyciągnął swojego kutasa ze spodni (i oh, bolałby już w tym momencie) i zwalił bym sobie dochodząc na twoich oczach. Tryskając na dywan, jeśli tego chcesz, ale najlepiej na ciebie, twój brzuch i wszędzie gdzie tylko były moje usta. Później oboje dyszelibyśmy leżąc na podłodze obok siebie, dotykając się tylko rękami, i nic nie musielibyśmy mówić, bo całe niezręczne "czy chcemy to powtórzyć?" już przerobiliśmy. Bo oczywiste jest, że chcielibyśmy to powtórzyć. Zawsze.

Tak więc, to są rzeczy, które zrobiłbym gdybyś był tu ze mną. I może zrobię. Będę o tym myślał do czasu aż w końcu wrócisz do Londynu.

-John

Następny rozdział jutro :) Dziękuję za zrozumienie kolejnego spóźnienia :)
*ssam czy ssę? Bo podkreśla mi błąd przy ssam xd  (już poprawiłam :) )

"Dear John" by wendymarlowe (polish translation)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz