Rozdział 36

1.8K 277 12
                                    

Drogi Johnie,

Mam nadzieję, że jesteś zadowolony- przeczytałem emaila od Ciebie i tym samym sprowadziłem do pokoju trzy pielęgniarki, które przybiegły sprawdzić czy wszystko ze mną dobrze. Pozbycie się ich, żeby móc dokończyć, trochę mi zajęło. (Poza tym, że nie mogłem skończyć  skończyć, nie tutaj, i nie mogę się zdecydować czy Cię nienawidzę czy jestem po prostu jeszcze bardziej zdeterminowany, żeby wyjść ze szpitalnego łóżka.)

Jest coraz lepiej, a przynajmniej tak mi powiedziano. Uszkodzenie dróg oddechowych jest mniej poważne niż na początku myśleli, więc - mimo, że ciągle jestem ochrypły i nie mogę wziąć głębszego oddechu- zapewnili mnie, że nie będę miał żadnych trwałych problemów. Moja krtań jest ciągle mocno spuchnięta, ale szybko się goi. Mogę już nawet wydawać z siebie coś więcej niż szept. Reszta mojego ciała goi się zgodnie z przewidywaniami- większość poparzeń znajduje się na moich plecach i nogach, a skóra tam jest trochę grubsza, więc po zagojeniu zostaną tylko niewielkie (jeśli w ogóle jakieś) blizny. Wszystko to ciągle kwestia tego "czy wszystko pójdzie dobrze", ale nie mam powodów zakładać, że będzie inaczej.

Podczas ostatniego czatu powiedziałeś, że "każdy ma przynajmniej jedną historię z ostrego dyżuru z dzieciństwa". Jak brzmi twoja? Chyba, że chcesz z nią zaczekać do pierwszej randki, żeby zrobić dobre pierwsze wrażenie? (Przy okazji: zupełnie niepotrzebnie.)

-William

Następny rozdział w sobotę (jeśli nikt mnie nie wciągnie w świąteczne przygotowania :) )

"Dear John" by wendymarlowe (polish translation)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz