Rozdział 47

1.6K 283 23
                                    

J: William?

J: Jesteś tam?

W: Tak- odkąd mam komputer w zasięgu ręki, zawsze zostawiam otwarte okienko czatu.

J: Ten dzień był do dupy

J: Szkoda, że Cie tu nie ma

J: Wtedy mógłbym się wtulić dzisiaj w nocy w Twoje ciepłe ciało

W: Co się stało?

J: Do przychodni przyszło dziecko z oczywistymi oznakami przemocy

J: Nie chciał mówić co się stało, oczywiście- to jeden z przypadków "niechcący dobiłem do drzwi, a potem niechcący spadłem ze schodów, a potem niechcący uderzyłem się w twarz cegłą".

J: Miał może 10 albo 11 lat- i jestem prawie pewny, że dzieje się to już od dłuższego czasu. Może nawet przez całe jego życie.

J: Możesz prosić, modlić się, podejrzewać, ale koniec końców i tak nie możesz zrobić nic więcej, niż to zgłosić i pozwolić mu pójść do domu z agresywnymi rodzicami i mieć nadzieję, że nie dostanie mu się, w czasie gdy ktoś będzie badał tą sprawę, jakkolwiek długo to potrwa

W: Niech zgadnę: nowy pacjent, przechodzący z przychodni do przychodni, tak, że żaden lekarz nie ma pełnej dokumentacji medycznej chłopca?

J: Tak mi się wydaje

J: Za dużo widziałem takich ludzi- mnóstwo kobiet, które myślą, że tak wyglądają związki, dzieci, które nie znają innego życia

J: Może i moi rodzice nie byli najbardziej opiekuńczymi i wspierającymi rodzicami na świecie, ale kochali nas oboje. Jestem im za to wdzięczny.

W: Moi są niezadowoleni za każdym razem, kiedy ja i mój brat robimy coś innego, niż oczekiwali, ale to przynajmniej znaczy, że się o nas troszczą. Na tyle na ile mogą.

J: Brakuje mi mojej siostry. Wiem, że to głupio brzmi- mieszka tylko godzinę stąd- ale i tak

J: Nigdy nie byliśmy ze sobą *blisko* blisko, ale byliśmy rodzeństwem

J: Alkohol przejął teraz kontrolę nad jej życiem, więc musiałem się od niej odsunąć

J: Nie potrafię sprawić, żeby przestała pić. Jej (teraz była) żona też tego nie potrafiła.

J: Brakuje mi nawet tej niewielkiej więzi pomiędzy nami.

W: Czujesz się samotny, John?

J: Spadaj ;)

J: Ale tak, trochę

J: Mam kumpla Grega, który bardzo się stara zabierać mnie do pubu i w ogóle

J: To on zaprosił mnie do gry w nogę z drużyną Scotland Yardu :)

J: Ale poza nim nie mam już innych przyjaciół

J: W pewnym sensie wycofałem się z życia społecznego po samobójstwie mojego współlokatora, a kiedy ja w końcu doszedłem do siebie, wszyscy już od dawna żyli normalnie.

J: Na dzień dzisiejszy moje życie to głównie chodzenie do pracy i przesiadywanie w domu

J: I pisanie z Tobą :)

W: Aktualnie moje życie wygląda tak samo, tylko, że "przesiaduję w domu moich rodziców, czuję się jak gość, mimo że ich tu nie ma."

J: Mógł być przesiadywać ze mną w moim mieszkaniu ;)

J: Obiecuję Ci te same programy telewizyjne, które do tej pory oglądałeś

J: Plus, jestem dobrą poduszką

J: Chciałbym po prostu poleżeć z Tobą na łóżku (albo na kanapie, gdybym ją miał) i przestać myśleć na jakiś czas.

W: Wierz mi, naprawdę bardzo bym tego chciał.

W: Chociaż, ale zostało już niewiele czasu aż wyzdrowieję i wrócę do Londynu

W: Jeśli jutro okaże się, że jestem "wystarczająco zdrowy", to może spotkamy się na pierwszej randce w ten weekend?

W: Nie wiem nawet jakie miejsce zaproponować ale nie chcę już dłużej czekać.

J: Tak

J: Tak, oczywiście

J: Napisz mi kiedy

J: (Patrz- wcześniejsze wiadomości dotyczące mojego ekscytującego życia- nie mam zbyt wielu zajęć)

J: Żadnych innych planów już nie będę miał

W: Powiem Ci, jak tylko się dowiem

W: Posiedzisz tu ze mną?

W: Wiem, że to nie to samo co czuć drugą osobę obok, ale lubię wiedzieć, że tam jesteś.

J: Jasne, że posiedzę

J: Będę tu tak długo jak mnie potrzebujesz.

W: Dziękuję

W: Dobranoc, John

J: Dobranoc

Jest... i tak mi się smutno robi, bo niedawno zaczynałam to tłumaczenie, a za dwa tygodnie pewnie je skończę ;( Myślę ciągle czym zająć się dalej, ale mam wrażenie, że po zakończeniu Dear John, będę miała takiego "kaca" jak po skończeniu niektórych książek (ale nie długo, nie wytrzymam dłużej niż tydzień bez robienia tłumaczeń i czytania Waszych komentarzy i w ogóle ;) )

Kocham Was <3


&quot;Dear John&quot; by wendymarlowe (polish translation)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz