The Apology cz.3

3.9K 256 61
                                    

Wiadomość od autorki: "W tym rozdziale pojawia się kilka francuskich zwrotów. Jeśli nie znacie francuskiego, obiecuję, że nic nie tracicie (John też go nie zna, i ma to swój sens)- ale 'S'il te plaît' znaczy 'proszę'. Reszta tłumaczeń na końcu, jeśli jesteście ciekawi. Naprawdę dużo lepiej brzmi to po francusku :P"

Sherlock zdecydował, że przytulanie jest miłe. John był cudownie solidny pod nim, przyjemność kontaktu zupełnie nieproporcjonalna do rzeczywistego dotyku i ciepła, które Sherlock czuł na swojej skórze. W końcu Sherlock podniósł głowę z piersi Johna i pozwolił sobie jeszcze raz spojrzeć na jego twarz.

- To dla ciebie nowe.- powiedział John.

Sherlock nawet nie zawracał sobie głowy podkreślaniem tego odpowiedzią. Jego brak doświadczenia i bez tego był boleśnie oczywisty. (Doświadczenie pieprzenia, tak. Doświadczenie bycia pieprzonym, tak. Doświadczenie prawdziwej troski... nie za bardzo.)

- Um.- John się poruszył, co zwróciło uwagę na fakt, że pomimo ciszy, obydwoje byli już bardzo blisko erekcji, a biała bielizna Johna były jedyną rzeczą dzielącą jego penis od nagiej skóry brzucha Sherlocka.

- Sherlocku, czy chcesz...

- Tak - przerwał mu Sherlock i wyciągnął się by uciszyć pytanie Johna kolejnym pocałunkiem. Ponieważ mógł. Ponieważ John mu pozwolił. Ponieważ John oddawał pocałunek, językiem i ustami podkreślając doświadczenie jakie miał w całowaniu kobiet- kobiet, z których żadna nie była Sherlockiem, co jest ścieżką, którą mózg Sherlocka zdecydowanie NIE powinien podążać, ale z drugiej strony- był pierwszym mężczyzną, którego całował John, a to już dużo przyjemniejsza koncepcja do rozmyślania. Sherlock jęknął w usta Johna, rozkoszując się tym, że nawet ta niewielka oznaka oddania miała efekt widoczny w tym, jak John zaczął poruszać się pod nim. Erekcja Sherlocka dotykała bielizny Johna mniej więcej w okolicy jego kości biodrowej, jednak tarcie było wystarczające by czuł się cudownie, kiedy John poruszył biodrami, a potem umieścił swoje silne dłonie po obu stronach talii Sherlocka, pociągając go w dół, sprawiając, że ich miednice się zetknęły-

- Powiedz mi, - wymruczał John, przerywając pocałunek, żeby móc mówić.- Powiedz mi czego chcesz.

- Ciebie.- Sherlock schylił się, żeby powtórzyć pocałunek, ale John zatrzymał go, kładąc mu dłoń na piersi.

- Bardziej konkretnie.- powiedział John.- Nie możemy- nie chcę tego zepsuć wysuwając przypuszczenia. Robiliśmy to przez cały czas, kiedy mieszkaliśmy razem. Chcę, żebyś mi to powiedział, słowami.

Oh. To było coś nowego. I zadziwiająco logicznego, rozważając ich zależne położenie. Sherlock musiał mocno się wysilić, żeby zmusić mózg do powrotu do pozornej racjonalności. O wielu rzeczach mógł powiedzieć, że je "chce", zarówno w krótko jak i długoterminowym sensie, ale reakcja Johna na tego typu wyznania zależała w dużym stopniu od ograniczeń jego umysłu, a Sherlock nie był do końca pewny tego, czy dobrze odczytuje Johna. Nie teraz. John był taki zły, taki zdeterminowany, by nie pozwolić Sherlockowi znowu nim manipulować-

- Wciąż jesteś zły- powiedział Sherlock.

John mrugnął- co było chyba bardziej nie na miejscu niż oczekiwał- ale później westchnął i skinął głową.

- Nie mogę tego tak po prostu wyłączyć, Sherlock. Okłamałeś mnie, i mimo że ufam, że nie chcesz już nigdy zrobić niczego podobnego, to wcale nie znaczy, że tego nie zrobisz. Mogę cię kochać i pragnąć i wciąż być na ciebie zły. Te emocje nie wykluczają się wzajemnie.

- Ty...- Sherlock czuł się tak, jakby ktoś zabrał całe powietrze z jego płuc.- Ty mnie kochasz?

Uśmiech wypływający powoli na twarz Johna był jak słońce wyłaniające się zza horyzontu w chłodny poranek.

"Dear John" by wendymarlowe (polish translation)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz