Rozdział 58

186 7 0
                                    

-Pomogę ci z tym Payton. Rozumiem, dlaczego nie chcesz mu powiedzieć.-dodała Perrie prowadząc. Jazda zajęła ponad godzinę, a wszystko co robiłam to stresowanie się tym czy Harry zorientuje się, że pod tym całym materiałem mam delikatnie wystający brzuszek.

Perrie starała się mnie uspokoić i poprawić mi humor, mam na myśli to, że przynajmniej go zobaczę a kto wie jak długo będę musiała czekać aż ponownie będę mogła go zobaczyć.

Perrie znalazła parking i wyłączyła samochód, po czym z niego wyskoczyła razem ze mną. Zaczekała na mnie i uśmiechnęła się uspokajająco, po czym chwyciła moją dłoń i razem skierowałyśmy się do ogromnego budynku.

Dotarłyśmy do głównego biura, gdzie siedziała starsza pani z surowym wyrazem twarzy. Spojrzała w górę, a jej wzrok był chłodny. Wyglądała na dosyć marudną.

Perrie uśmiechnęła się do niej, czego starsza pani nie odwzajemniła.

-Uhh jesteśmy tutaj w odwiedzinach do Harry'ego i Zayn'a.-odezwała się nerwowo Perrie. Kobieta skinęła głową i z powrotem powróciła wzrokiem na swoje biurko, po czym znowu spojrzała w górę podając nam dwa pliki papieru.

-Będziecie musiały to wypełnić, a później przejdziecie przez te drzwi.-wskazała na duże drzwi po drugiej stronie pokoju. Jest wredniejsza niż myślałam.

Perrie skinęła głową i pociągnęła mnie za sobą do pomarańczowo wyglądających krzeseł. Zmarszczyłam nos dosyć zdegustowana.

Nie sądzę, by te krzesła miały być pomarańczowe.

Usiadłam obok Perrie i wypełniłam wszystkie papiery. Gdy obie skończyłyśmy upłynęła nam już godzina.

Przyjaciółka wzięła ode mnie kartki i podała je nadętej kobiecie, która po chwili zawołała kogoś o imieniu Craig.

Zmarszczyłam brwi dostrzegając dwóch wielkich facetów, pojawiających się w drzwiach, przez które miałyśmy przejść. Oboje czekali obserwując nas.

Zadrżałam chwytając za rękę Perrie, gdy do nich podeszłyśmy. Zaprowadzili nas do odosobnionego pomieszczenia, gdzie nie było mebli ani niczego. Jedynie drzwi, przez które przeszliśmy.

Wzdrygnęłam się, gdy jeden z facetów położył dłonie na moich ramionach, ścisnął je, po czym skierował się w dół moich ramion, dokładnie je ściskając.

Następnie powędrował do mojej klatki piersiowej. Przygryzłam wargę, gdy ścisnął to miejsce. To było obrzydliwe. Zaczął mnie niżej obmacywać i zmarszczył brwi, gdy dotarł do brzucha.

-Jestem w ciąży.-szepnęłam. Zmarszczył brwi i przytaknął i kontynuował czynności kierując się do moich nóg.

Gdy skończył, poczekałam na Perrie, która po chwili złapała mnie za dłoń. Dwóch mężczyzn zaprowadziło nas do pokoju, gdzie były dwa krzesła po dwóch stronach metalowego stołu, a wszystko było obwiązane łańcuchami i przymocowane do podłogi.

Usiadłam obok Perrie po jednej stronie stołu.

Usłyszałam głośne wrzaski. Gwałtownie odwróciłam głowę orientując się kto krzyczy. Zerknęłam na Perrie, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

-Zjeżdżaj mi kurwa z drogi!-usłyszałam wrzaski Zayn'a, gdy wtargnął przez drzwi, a dwóch facetów z długimi kijkami byli gotowi, by go uderzyć. Spojrzał na Perrie i podbiegł do niej unosząc ją i przytulając.

Dalej patrzyłam na drzwi zauważając, że nie ma Harry'ego.

-Umm, gdzie jest Harry?-zapytałam, coraz bardziej się denerwując. Perrie z Zayn'em odseparowali się od siebie, a wzrok Zayn'a teraz spoczął na mnie.

-Przyjdzie, ci debile nie pozwoliliby nam w dwójkę być w tym samym pokoju z minimalną ochroną.-zaśmiał się, pokazując środkowy palec do dwóch mężczyzn całych ubranych na czarno.

-Jak się ma mój skarb?-zapytał Zayn, głaszcząc wielki brzuch Perrie. Uśmiechnęłam się na ich zachowanie.

-Dobrze, trochę niespokojne. Myślę, że jest gotowe do wyjścia.-zachichotała spoglądając w dół. Podeszłam bliżej, by móc usłyszeć ich rozmowę.

-Tak bardzo przepraszam. Wiem, że znaczyło by wszystko, gdybym był z tobą.-szepnął Zayn, całą swoją uwagę poświęcając Perrie. Jednak ona nie spojrzała w górę, jedynie przytaknęła.

-Kocham cię.-odpowiedziała teraz unosząc wzrok. Oboje się do siebie uśmiechnęli.

-Mam Payton.-chwyciła mnie za ramię, przyciągając mnie do nich.

Zayn spojrzał na mnie uśmiechając się.

-Mam nadzieję, że mi wybaczyłaś, gdyż będziesz matką chrzestną mojego dziecka.-powiedział stanowczo sprawiając, że zachichotałam.

-Musisz na to zapracować Malik.-droczyłam się uśmiechając się do tej dwójki, po czym cofnęłam się do tyłu o kilka kroków, z powrotem siadając na krześle pozostawiając ich samych w swojej przestrzeni.

Po kolejnych dziecięciu minutach powiedziano Zayn'owi, by się pożegnał a Perrie natychmiast zalała się łzami, ciasno trzymając się Zayn'a.

-Następnym razem jak cię zobaczę, będziesz ojcem.-wyszeptała w jego klatkę piersiową. Przygryzłam wargę powstrzymując delikatne łkanie.

-Przepraszam kochanie, cholernie mocno cię kocham.-odpowiedział jej szeptem. Dłoń zacisnęła na jego kombinezonie nie zamierzając go puścić.

Przykrą rzeczą jest, że to jest identyczny scenariusz, przez który wkrótce ja sama będę musiała przejść. Jednak Harry nie wie i się nie dowie.

~*~

Na zdjęciu bohaterki opowiadania :D

A-;)

Possessive TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz