Rozdział 35

283 11 0
                                    

Jula_1

&&&

Gwałtownie zaczerpnęłam powietrze, moje oczy wciąż były zamknięte, starałam się je otworzyć, ale zorientowałam się, że mam je czymś zawiązane. Ręce miałam związane za plecami. Byłam na tyłach jakiegoś vana i byłam totalnie przerażona.

Następnie czyjeś ręce zdjęły opaskę z moich oczu co pozwoliło mi rozejrzeć się wokoło. Siedziałam z tyłu z jakimś mężczyzną. W jakimś ciemnym, czarnym vanie.

-Ładna jest - zaśmiał się mężczyzna mówiąc tak, jakbym go w ogóle nie słyszała. Zmrużyłam na niego oczy czując się dotknięta przez to, że nazwał mnie ładną.

Przybliżył się kładąc rękę na moim kolanie i uśmiechając się głupio. Gwałtownie poruszyłam nogą zabierając ją z jego dotyku.

-Nie dotykaj mnie - splunęłam, po czym jego uśmieszek zamienił się w nachmurzoną minę. Jego twarz wyrażała powagę, gdy uniósł dłoń. Sapnęłam kiedy moja głowa odwróciła się do boku. Włosy zakrywała moją obolałą twarz.

-Nie rozmawiaj ze mną kurwa - splunął. Trzymałam głowę w dole nie patrząc na niego.

Kiedy samochód gwałtownie się zatrzymał, o mało się nie wywróciłam. Mężczyzna obok mnie wyskoczył z auta otwierając drzwi. Mały jęk wyleciał z moich ust, kiedy złapał mnie za kostkę przysuwając do siebie po czym brutalnie wziął mnie w ramiona. Moje ręce wciąż były związane za moimi plecami.

Gdy tylko znaleźliśmy się w domu zostałam rzucona na podłogę w jakimś pokoju. Drzwi za mną się zamknęły tylko po to, by za moment zostać otwarte przez Jason'a. Poważny wyraz twarzy wciąż był u niego widoczny. Zamknął za sobą drzwi i skierował się w moją stronę. Pochylił się, kucając obok mnie.

-Teraz, gdy nie zachowujesz się dobrze, przykro mi to mówić, ale będę musiał odebrać ci to co jest twoje. I tą jedną rzeczą jest - powiedział patrząc w dół na mój brzuch. Moje usta otworzyły się w wyraźnym szoku. Kto mógł być tak okropny żeby odebrać komuś życie? Komuś kto jeszcze się nie urodził?

-Nie możesz - powiedziałam płaczliwie. Mój policzek poczuł znajomy ból, spowodowany uderzeniem.

-Mów kiedy kurwa jesteś pytana - wysyczał.

-Mówię ci to teraz zanim to się stanie kochanie - powiedział i wziął oddech przed kontynuowaniem.

-Paul zapłaci za aborcje. W ten piątek - powiedział zanim głupi uśmieszek pojawił się na jego twarzy.

-Potem. Da mi ciebie - zaśmiał się chwytając mój policzek w swoją dłoń. Łzy zaczęły pokrywać jego dłoń.

Mogłabym bić, krzyczeć, uderzać albo wrzeszczeć. Wszystko żeby uratować to dziecko, ale wiem, że to tylko by mnie pogrążyło.

Jason podniósł się stając za mną i zaczął rozwiązywać sznur uwalniając moje dłonie.

-Teraz jesteś moja skarbie - powiedział przed otworzeniem drzwi i zatrzaśnięciem ich za sobą.

Pomocy.

...

Łóżko, które było w pokoju, było bardzo niewygodne, a wliczając w to mój ciążowy stan, było okropne. Jak noże nieustannie wbijające się w twoje plecy. Nie miałam pojęcia jaka jest pora dnia. Czy była noc czy dzień. Który był dzień tygodnia? Czy minął już tydzień odkąd tu jestem?

Szczerze wydawało mi się, że minął miesiąc, ale wiem, że to nie możliwe, ponieważ piątek jest tym dniem. Dniem, kiedy będę próbowała uratować dwa życia. Moje oraz mojego nienarodzonego dziecka.

Usiadłam słysząc zbliżające się krzyki, które były coraz bliżej.

Wkrótce drzwi się otworzyły, rzucając blondynkę na podłogę i zatrzaskując za nią drzwi. Szybko wstałam z łóżka i pochyliłam się, by pomóc dziewczynie.

Uniosła głowę, a moje oczy podwoiły swoje rozmiary i pojawiły się w nich łzy, które po chwili spływał już po moich policzkach. Rany były o wiele gorsze od tych, które Zayn kiedykolwiek jej zrobił. Jej policzki były ubrudzone krwią, potem i łzami razem z siniakami pokrywającymi jej bladą twarz.

-Bardzo, bardzo cię przepraszam - powtarzałam przytulając ją i płacząc w jej ramię. Zaczęła płakać razem ze mną. Czkawka nie opuszczała jej ust.

Po jakimś czasie odsunęłam się i usiadłam obok niej na podłodze. Jej głowa opadła, a wzrok wylądował na moim brzuchu.

-Rozmawiali o tobie, Payton - zaskomlała, łzy w dalszym ciągu spływały po jej policzkach.

-Dlaczego? - wyszeptałam wycierając jej policzki.

-Będą cię operowali - szepnęła patrząc na mnie. Ból pojawił się na jej twarzy. Pokręciłam głową, a łzy ponownie pojawiły się w moich oczach.

-Później mnie zabiją - powiedziała przed wzięciem głębokiego oddechu i kontynuowała.

-Po tym jak będą kazali mi oglądać twoje cierpienie - westchnęła, a jej głos stawał się coraz słabszy.

-Nie dotkną cię. Obiecuję ci Perrie - przyznałam szczerze.

-Zayn po ciebie przyjdzie. On cię kocha Perrie - kontynuowałam starając się ją pocieszyć nawet jeśli było to bezużyteczne, gdyż obie płakałyśmy.

-Zayn - zapłakała przypominając sobie coś. -Zayn, on był na podłodze. Krwawił. Zabrali mnie zanim mogłam sprawdzić czy żyje - zaskomlała, ponownie czkając.

Drzwi zadrgały co oznaczało, że ktoś wchodził do środka. Perrie przysunęła się bliżej mnie, przytulając się do mojego boku.

Jason wszedł do pokoju uśmiechając się do mnie zanim spojrzał na Perrie piorunując ją wzrokiem. Zamknął drzwi i podszedł do mnie.

-Wiesz jaki jest dzisiaj dzień, kochanie? - zapytał delikatnie. Nie chciałam znać daty.

-Nie - splunęłam. Fuknął zirytowany przed kontynuowaniem.

-Jest środa. Wiesz co to znaczy. - zaśmiał się patrząc to na mnie to na Perrie. Obie nie odpowiedziałyśmy.

-Ty - powiedział wskazując na Perrie, a następnie spojrzał w dół i skierował palec na mój brzuch. -I ty. Jesteście martwi - zaśmiał się z powrotem patrząc w moje oczy.

-A później możemy stworzyć naszą własną rodzinę, skarbie - wyszeptał.

Wzdrygnęłam się, czując chęć roztrzaskania jego głowy.

-Nie jestem twoja - splunęłam patrząc na moje uda.

-Powiedz to głośniej kochanie - prychnął. Wyraźnie rozbawiony.

-Nie jestem twoja. Nie jestem. Jestem Harry'ego - krzyknęłam budując w sobie odwagę zanim została ona ode mnie odebrana. Dygoczący ból przebiegł przez moje ciało spowodowany uderzeniem. Perrie sapnęła po czym zaczęła krzyczeć na Jason'a kiedy nadeszło więcej ciosów oraz kopnięć lecz żaden z nich nie był zadany w mój brzuch. Nie,  zostawił tę część na piątek.

Piątek będzie moją śmiercią.

&&&

Wesołych Świąt!! A w prezencie zostawiam Wam kolejny rozdział.

A- ;)

Possessive TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz