Rozdział 44

226 9 0
                                    

Jula_1

&&&

Nareszcie przebudziłam się po 3 godzinach od mojego zemdlenia. Kiedy byłam mała dostawałam napadów paniki, które były głównie spowodowane przez Paul'a. A teraz przez Harry'ego.

Paul robił rzeczy nie do opisania mi oraz Nate'owi jednak Nate był jego ulubieńcem co niczego mi nie ułatwiało.

Miałam tylko osiem lat i jedyne czego chciałam to dzieciństwa, którego nigdy nie miałam. I wciąż nie mam.

Perrie owinęła mnie kocem i posadziła na kanapie dając mi gorącą czekoladę. Akurat teraz rozmawiała z kimś przez telefon, zgaduję, że z Zayn'em.

Nie jestem nawet pewna, czy ma jakieś zasady, które wydzielił jej Zayn. A jeśli ma, to jakie.

Nadal nie przebaczyłam Zayn'owi za to co zrobił. Odebrał mi jedyną osobę, którą nazywałam siostrą. A teraz, tak jak reszta ludzi, których kochałam, zginęła.

Nate gdzieś zniknął. Nie było go tutaj kiedy się obudziłam, a Perrie powiedziała mi tylko, że wyszedł bez słowa. Nie wiem co się z nim ostatnio dzieje, nie jest taki jaki był kiedyś, czyli kochającym bratem, o którego tak naprawdę dbałam.

Usłyszałam głośny huk zamykających się frontowych drzwi. Świetnie, Harry jest w domu.

Po chwili pojawił się w zasięgu mojego wzroku, a jego oczy były utkwione we mnie, gdy zaczął do mnie podchodzić, po czym uklęknął przede mną tak, że byliśmy na tym samym poziomie. Przyglądał mi się, żeby zobaczyć czy powiem mu co jest nie tak.

Zayn i reszta chłopaków weszła do pokoju, po czym stanął obok Perrie. Wszystkie oczy skierowane były na mnie i wyrażały smutek.

-Wszystko z tobą ok? Co się do cholery stało? - zapytał delikatne, po czym krzyknął w kierunku Perrie piorunując ją wzrokiem. Stała obok Zayn'a patrząc to na mnie, to na Harry'ego tak jakby zastanawiała się czy mu powiedzieć. Kiwnęłam powoli głową nie chcąc, by wpakowała się w jeszcze większe kłopoty, gdyż sprawiłam już jej ich wystarczająco dużo.

-Miała atak paniki Harry - odetchnęła, przez jej ton brzmiała jakby była trochę wkurzona. Perrie była jak starsza siostra, która dba o swoją młodszą siostrę oraz wie, że Harry nie jest dla mnie dobry. Chłopak odwrócił się z powrotem do mnie, kładąc dłonie na moich kolanach.

-Dlaczego? - wyszeptał delikatnym głosem. Chciał odpowiedzi. Spojrzałam w dół na kubek, który trzymałam w dłoniach, po czym znów na Harry'ego. Dreszcze przeszły w dół po moim kręgosłupie. Nie chcę, by wiedział.

-Tak się zdarza. - wzruszyłam ramionami patrząc na Perrie nie chcąc widzieć jego reakcji. Będzie zły za to, że nie udzieliłam mu dokładnej odpowiedzi.

-Powiedz mi kochanie - ponownie szepnął delikatnie ściskając moje kolana. Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami nie spodziewając się od niego takiej reakcji. Takiej spokojnej i w dodatku łagodnej w stosunku do mnie.

-Paul je kiedyś powodował. To było około dziesięć lat temu. Nie wiem co spowodowało ten - wzruszyłam ramionami. Wiem, że kłamałam. Miałam tylko nadzieję, że on tego nie wie. Odwrócił wzrok marszcząc brwi.

Znał prawdę, jedyną przyczyną w tym domu, która spowodowałaby bym zemdlała, był on. To jego wina.

-A teraz robię to ja - przyznał sam sobie. Spojrzał z powrotem na mnie chcąc zobaczyć jak zareaguję na jego słowa. Nic nie powiedziałam, po prostu pozwoliłam mu na siebie patrzeć, cisza dowiodła tego, że ma rację.

-Przepraszam, tak bardzo, bardzo przepraszam - odetchnął kładąc głowę na moich kolanach, a moje dłonie spoczęły na jego włosach przeczesując je. Chciałam zrobić wszystko co w mojej mocy, by go uspokoić, przynajmniej teraz już wie, że to jego wina. Wszystko co zrobił to była jego wina.

-Już w porządku. - powiedziałam bardziej do siebie. Chciałam wiedzieć, że wszystko jest ok, jednak jak do tej pory usłyszałam to tylko od samej siebie.

-Kurwa! Kochanie proszę, bardzo przepraszam - załkał i już wiedziałam, że płacze. Myślałam, że już nigdy tego ponownie nie zobaczę.

Nie mogłam tak po prostu wstać i odejść od niego. Szczególnie w tym stanie. Mógłby dosłownie wpaść w szał i to ja byłabym jego ofiarą.

Ponownie na mnie spojrzał. Jego policzki były pokryte łzami, które szybko wytarłam. Jego usta delikatnie drżały, kiedy wydymał na mnie wargi. Jego wzrok powędrował na moją dłoń, po czym palcem zaczął dotykać srebrnego pierścionka. Jednak nie ściągnął go tylko przyglądał się tej małej rzeczy. Następnie nachylił się i delikatnie cmoknął mnie w usta przed tym jak przykucnął wracając do tej samej pozycji. Chwycił moją dłoń i złączył ze swoją.

-Będę lepszy, postaram się - wyszeptał spoglądając znowu w dół. Kiwnęłam głową opierając się o sofę. Miałam tylko nadzieję, że dotrzyma obietnicy.

-Obiecuję - ponownie szepnął potwierdzając moje myśli.

Znowu nawiązał ze mną kontakt wzrokowy, utrzymując go i czekając, aż zrobię kolejny krok. Na co po prostu skinęłam głową, nie będąc w stanie znaleźć odpowiednich słów.

-Więc zasady? - spytałam przyglądając mu się.

-Będą zredukowane.-powiedział, a ja fuknęłam nie chcąc żadnych zasad. Dlaczego one miałyby sprawić, że wszystko będzie łatwiejsze? Przecież nadal tkwiłam w domu z psychopatą wraz z pozostałymi. Oraz moim bratem.

-Więc, kiedy ślub? - oczywiście ciszę przerwał Zayn. Harry zaśmiał się, nadal głowę trzymając na moich kolanach.

-Wcześniej niż planowany.-odpowiedział. Ponownie odetchnęłam sfrustrowanym westchnięciem. Gdyby tylko była tu moja mama, albo chociaż Victoria.

&&&

A- ;)

Possessive TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz