Rozdział 8

414 17 0
                                    

Nie wiedząc co do cholery robić wyszłam z kuchni do salonu, gdzie siedziała pozostała trójka chłopaków. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Szłam dalej w kierunku drzwi, gdzie zostałam zatrzymana przez mocny uścisk na moim ramieniu. Odwróciłam się, by stanąć twarzą do Louis'a. Tym, który dręczył Arię.

Zmrużyłam na niego oczy, podczas gdy on uśmiechnął się ironicznie wyraźnie rozbawiony.

-Harry nie chce, byś wychodziła.-stłumił śmiech ciągnąc mnie za ramię w kierunku kanapy, gdzie wcześniej siedział Liam. Louis usiadł zmuszając mnie, bym usiadła obok niego.

-Kilka ciosów. Faktycznie się do ciebie dobrał, czyż nie kochanie?-musnął knykciami po moim pulsującym policzku sprawiając, że się cofnęłam.-Powiedz mi co zrobiłaś.-przysunął się tak, że był blisko mojej twarzy, w jakiś sposób zainteresowany. Dlaczego do cholery uważał za interesujące to, że Harry mnie uderzył.

-Próbowałam uciec.-wzruszyłam ramionami spoglądając na niego. Był całkiem atrakcyjny. Spójrzmy prawdzie w oczy, oni wszyscy byli atrakcyjni. Niestety.

Zachichotał i spojrzał za mnie. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam niezadowolonego Harry'ego, nieznacznie piorunującego wzrokiem swojego przyjaciela.

-Kolego, twoja dziewczyna prawie zwiała. Musisz mieć na nią oko.-sapnęłam, gdy Louis powiedział. Kompletnie mnie wydając. Louis uśmiechnął się z wyższością dokładnie wiedząc, co robi. Następnie zostałam brutalnie chwycona przez Harry'ego, po czym mocno popchnięta na ścianę. Moje stopy ledwo dotykały podłogi.

-Chciałaś uciec?-powiedział przez zaciśnięte zęby powodując, że się skuliłam starając się zmniejszyć tak bardzo jak to było możliwe. Nie sądzę, bym mogła przyjąć więcej ciosów.

-Była ze mną. Louis jest chujem.-usłyszałam zza Harry'm, nie będąc w stanie cokolwiek zobaczyć. Harry fuknął z rozdrażnieniem, po czym mnie puścił. Wypuściłam powietrze nie wiedząc, że wstrzymuję oddech. Rozejrzałam się, by znaleźć Perrie. Uśmiechnęła się do mnie odchodząc, zostawiając mnie z Harry'm.

Chwycił moją dłoń zmuszając mnie do pójścia na górę do jego pokoju. Następnie rzucił mnie na łóżko wkrótce do mnie dołączając.

-Powiedz mi co się wydarzyło.-wymamrotał ściągając swoje bokserki powodując, że moje dłonie powędrowały do oczu nie chcąc patrzeć. Zachichotał i zabrał dłonie z moich oczu. Zerknęłam, by znaleźć go pod kołdrą. Praktycznie przyciągnął mnie do siebie pod kołdrą sprawiając, że nieco się wzdrygnęłam.

-Co masz na myśli?-zapytałam odsuwając się, by na niego spojrzeć.

-Wiem, że Perrie kłamała. Jeśli powiesz mi prawdę, nie będę się na ciebie złościł.-powiedział, jego oczy były zamknięte. Wzięłam wdech i wydech zanim zaczęłam mówić.

-Szłam za tobą po schodach i do kuchni, gdzie przyglądałam się Zayn'owi i Perrie. Później zauważyłam, że cię zgubiłam, dlatego poszłam do salonu, gdzie nie było nikogo oprócz Louis'a. Więc zdecydowałam, że zobaczę na zewnątrz, gdyż wiedziałam, że wy wszyscy palicie. Nie czuję tego po tobie, lecz Louis pomyślał, że próbuję uciec, tak więc mnie złapał.-powiedziałam z również zamkniętymi oczami.

-Tak żebyś wiedziała skarbie, wiem kiedy kłamiesz. To jeden z moich wielu talentów.-powiedział nim zapadłam w głęboki, niechciany sen.

...

Obudziłam się odkrywając, że leżę na klatce piersiowej Harry'ego . Podskoczyłam dość wkurzona. Muszę się stąd wydostać. Wstałam, robiąc co w mojej mocy, by nie obudzić Harry'ego. Gdy z powodzeniem wstałam skierowałam się w stronę drzwi. Otwierając drzwi uśmiechnęłam się do siebie, po czym przeszłam przez korytarz, by następnie zejść po schodach udając się w kierunku kuchni.

Sapnęłam nieznacznie zauważając Perrie przeglądającą spiżarnię, najwidoczniej chcąc zrobić śniadanie. Odwróciła się w ogóle się nie przestraszając. Uśmiechnęła się ciepło, a ja podeszłam bliżej. Skrzywiła się spostrzegając coś na mojej twarzy.

-Rzeczywiście ci się dostało.-szepnęła przyglądając się mojemu policzkowi.

-Uhh, masz jakieś...-przerwała mi umieszczając butelkę na blacie. Uśmiechnęłam się chwytając butelkę i połykając dwie tabletki.

-PAYTON!!!-usłyszałam głośny wrzask dochodzący z góry sprawiający, że obie Perrie i ja podskoczyłyśmy. Szybko wyjęła rzeczy z lodówki.

-Szybko, udawaj, że robimy śniadanie.-ponagliła. Przytaknęłam, rozbijając jajka do patelni. Usłyszałam za sobą głośne kroki Harry'ego, który wszedł do kuchni.

Odwróciłam się zauważając jak bardzo był wkurwiony. Uspokoił się trochę spostrzegając, że wciąż tam byłam.

-Tobie również dobry.-mruknęłam. Jęknął i podszedł do mnie chwytając za talię.

-Myślałem, że sobie poszłaś.-szepnął przyglądając się temu, jak przerzucam jajka.

-I co, żebyś mnie znalazł i znęcał nade mną, nie, dziękuję.-powiedziałam życzliwie jednak w rzeczywistości nie mając tego na myśli. Jego uścisk nieco się napiął.

-Tak czy owak muszę iść. Mam zajęcia.-powiedziałam, podczas gdy Perrie położyła trochę bekonu na patelni. Harry zachichotał potrząsając głową znajdując się obok mnie.

-Kochanie, oboje wiemy, że nigdzie nie idziesz.-powiedział mi do ucha powodując, że odskoczyłam do tyłu. Podniosłam szpatułkę cofając się do tyłu. Stłumił śmiech podchodząc do mnie myśląc, że się w coś bawię.

-Muszę.-mój głos stawał się silniejszy. Uśmiech Harry'ego zniknął, a on sam stawiał dłuższe kroki w moim kierunku.

-Nie obchodzi mnie to.-powiedział, gdy znalazł się przede mną. Przegryzłam wargę wiedząc, że nie mam szans wygrać tej sprzeczki. Odepchnęłam go za klatkę piersiową robiąc sobie wystarczająco miejsca, by odejść od niego.

-Przestań mi do cholery mówić co mam robić!-wrzasnęłam odwrócona do niego plecami, gdy dalej szłam. Nieco przyspieszyłam czując go za sobą. Obejrzałam się za siebie, by zauważyć, że jest cenralnie za mną. Szybko wbiegłam po schodach podążając w kierunku nieznanego pokoju. Zamknęłam drzwi akurat gdy wyciągnął rękę powstrzymując mnie przed tym.

Pisnęłam, gdy drzwi otworzyły się na oścież prawie wyrywając zawiasy. Rozejrzałam się dookoła zauważając, że jestem w jakimś gabinecie. Gdy spojrzałam się za siebie zdałam sobie sprawę, że Harry przyparł mnie do ściany, jego głowa w zagłębieniu mojej szyi, jego biodra trzymające mnie w miejscu.

-Powiedz to jeszcze raz.-powiedział ostro. Dreszcz przebiegł po moim kręgosłupie, gdy jego oddech uderzył w moją szyję.

-Nie mów mi co mam robić.-powiedziałam, ponownie odpychając go za klatkę piersiową. W ogóle się nie poruszył. Ponownie zachichotał.

-Ale kochanie. Ja jestem u władzy. Może pewnego dnia ty będziesz jednak na tę chwilę ja jestem.-szepnął przenosząc swoje usta na moją szczękę, całując mnie czule. Szarpałam się nieznacznie.

-Zawsze możemy to zrobić ostro. Jeśli tak lubisz kochanie.-powiedział, dociskajc swoje biodra do moich sprawiając, że sapnęłam. Jego pocałunki stawały się bardziej brutalne, czym starał się coś ode mnie uzyskać. Starając się znaleźć to miejsce, które sprawi, że poczuję się słaba.

Przestałam się szarpać, jego biodra wbijały się w moje. Jego dłonie z kolei sięgnęły pod jego koszulkę, jego chłodne dłonie sunęły po moim brzuchu sprawiając, że się wzdrygnęłam.

-Zajęcz dla mnie, dalej.-powiedział sfrustrowany, gdy znalazł miejsce pod moim uchem sprawiając, że lekko się szarpnęłam. Zachichotał.

-Znalazłem.-szepnął, mocno ssąc miejsce powodując, że ponownie zaczęłam się szarpać. Płaczliwe jęki opuszczały moje usta, gdy spowodował, że prawie zaczęła mi lecieć krew. Odsunął się przesuwając językiem po wrażliwym śladzie.

-Zostałaś oznaczona skarbie.-zachichotał poruszając głową tak, że teraz stał ze mną twarzą w twarz. Moje oczy się rozszerzyły. Mój oddech stał się nierównomierny, podczas gdy gapiłam się na niego z niedowierzaniem. Jedyna rzecz, o której mówiła mi Aria, bym nie robiła. Nie dać się oznaczyć. A ja to zrobiłam.

&&&

A- ;)

Possessive TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz