Rozdział 70

184 6 0
                                    

-Naprawdę nie chcę wyjeżdżać.-westchnęłam ciężko, opierając się o siedzenie samochodu Perrie, podczas gdy dziewczyna kierowała się w stronę lotniska. Opuściłam szpital i zmierzałam prosto na lotnisko.

Rozumiem, że teraz oni wszyscy są poszukiwani i muszą uciekać jeśli chcą być wolni jednak mogli tutaj zostać jeszcze przez kilka dni, ale jak zawsze Harry robi wszystko po swojemu. Jest liderem. Dominantem i najwyraźniej nikt nie jest wystarczająco odważny, by mu się przeciwstawić.

-Przepraszam, ale wiesz jaki jest Harry.-odpowiedziała łagodnie Perrie, a ja odwróciłam się w stronę okna spostrzegając, że jesteśmy na lotniskowym parkingu. Dziewczyna szybko znalazła wolne miejsce.

Wygrzebałam się z samochodu i skierowałam się do środa z Perrie przy moim boku. Rozejrzałam się wokoło, wkrótce znajdując chłopaków oraz Arię. Zayn trzymał małą Marlee. Uśmiechnęli się do nas, gdy do nich podeszłyśmy, a Perrie natychmiast znalazła się w ramionach Zayn'a, przytulając również Marlee.

Zmarszczyłam brwi spoglądając w dół. Nie chciałam się niczym smucić jednak stracenie czegoś, co było przywiązane do ciebie i któregoś dnia zostało ci to odebrane, to wywiera na tobie dość duży wpływ.

Wzdrygnęłam się i zadrżałam nieznacznie czując ramiona, które z łatwością owinęły się wokół mojej talii przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej, a podbródek oparł na mojej głowie.

-Lecimy innym samolotem.-szepnął znajdując się za mną. Zmarszczyłam brwi nie poruszając się, by na niego nie spojrzeć.

-Dlaczego?-rozejrzałam się, wszyscy byli pochłonięci rozmową i w ogóle nie zwracali uwagi na to, co Harry mówi.

-Ponieważ mam dla ciebie niespodziankę.-ponownie szepnął, ale tym razem w moją szyję. Jego włosy łaskotały moją skórę.

Po chwili znalazł się obok mnie chwytając moją dłoń w swoją. Mój instynkt zadziałał i chciałam się odsunąć jednak na to nie pozwolił.

-Widzimy się za tydzień, upewnijcie się, że wszystko będzie gotowe do czasu kiedy wrócę.-powiedział Harry do reszty bardziej surowo. Wszyscy przytaknęli w odpowiedzi, za wyjątkiem Perrie oraz Arii. Obydwie wyglądały na totalnie zdezorientowane, jednak żadna nic nie powiedziała ani o nic się nie pytała.

Następnie zostałam odciągnięta od grupy w kierunku kolejki osób, którzy trzymali bagaże. Razem z Harry'm nie mieliśmy nic z wyjątkiem ubrań na sobie.

Gdy tylko doszliśmy na początek kolejki, Harry zaczął rozmawiać z młodo wyglądającą kobietą. Bardziej z nią flirtował niż rozmawiał, a dziewczyna na to leciała. Zachichotała, kiedy podała mu bilety. Zmarszczyłam brwi obserwując jak wyciąga kolejny skrawek papieru z liczbami napisanymi na nim. Harry w odpowiedzi uśmiechnął się do niej.

Przewróciłam oczami zadowolona, że już stamtąd odchodziliśmy. Przykre było to, że zakochałam się w dokładnie tej samej osobie, z którą ona właśnie rozmawiała. Ścisnął moją dłoń powodując, że się do niego odwróciłam. Na jego twarzy widniał uśmiech.

-Nie kocham jej Payton.-szepnął, po czym pociągnął mnie, bym znowu z nim poszła. Kiedy doszedł do śmietnika, wyrzucił do niego papierek i w dalszym ciągu ciągnął mnie za sobą. Dotarliśmy do bramek, gdzie podał bilety mężczyźnie, który zlustrował nas oboje wzrokiem, po czym sprawdził bilety i z powrotem nam je oddał uśmiechając się do naszej dwójki.

-Miłej podróży.-otworzył bramkę i oboje weszliśmy na pokład.

...

-To tylko dwugodzinny lot.-wymamrotał Harry, podczas gdy ja w dalszym ciągu się wierciłam. Prawie już spał, a ja nie mogłam znaleźć wystarczająco wygodnej pozycji. Moje rany sprawiały, że wszystko było dziesięć razy gorsze.

Westchnęłam poddając się. Odskoczyłam lekko, kiedy dłoń Harry'ego sięgnęła po mnie, przyciągając mnie do siebie i owijając ramiona wokół mnie i zaskakująco, było mi wygodnie. Uśmiechnęłam się, pozwalając sobie oprzeć głowę na jego klatce piersiowej, czując i słysząc jego delikatny oddech.

-Możesz mi powiedzieć gdzie lecimy, proszę?-zapytałam łagodnie, nie będąc w stanie zasnąć. Usłyszałam jak bierze głęboki wdech zanim mi odpowiedział.

-Jedziemy do twojego domu, a teraz śpij.-poruszył się nieznacznie jednak dalej byłam ciasno owinięta jego ramionami. Zmarszczyłam brwi spoglądając w górę na sufit samolotu. Do domu? Do Nowego Jorku?

Jedyne co mogłam zrozumieć przez tą odpowiedź było to, że Nate dogadał się z Harry'm. Nate ponownie sprawił, że wszystko stało się lepsze.

...

Obudziłam się przez to, że zostałam położona na czymś twardym. Jęknęłam otwierając oczy, by spostrzec, że byliśmy na zewnątrz, a moje ciało znajdowało się w samochodzie. Usiadłam jak należy i w tym samym czasie Harry wskoczył na miejsce kierowcy.

-Jak zdobyłeś samochód?-zapytałam odwracając się, by na niego spojrzeć, podczas gdy kierował się już ulicami Nowego Jorku. Uśmiechnęłam się do siebie. Miałam wiele wspomnień związanych z tym miejscem. Popularne ulice były zbyt znajome.

-Wypożyczyłem go.-wzruszył ramionami. Wiedziałam, że kłamie.-Teraz powiedz mi którędy mam jechać, bo nie mam pojęcia, gdzie do cholery jesteśmy.-wymamrotał patrząc na mnie przez chwilę.

~*~

A-;)

Possessive TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz