-Przestań tak mówić Payton.-ostrzegł Harry w momencie, gdy zamknęłam mu drzwi przed nosem. Westchnęłam kładąc ubrania na ławeczce. Powinien zrozumieć moją frustrację skierowaną w jego stronę. To było przytłaczające. Jednak Harry to Harry, jest zbyt pochłonięty sobą, by zrozumieć co czuję.
-Jesteś poważna? Otwórz drzwi Payton.-usłyszałam jego westchnięcie po drugiej stronie drzwi wraz z delikatnym pukaniem. Zmarszczyłam brwi uświadamiając sobie, że przez przypadek musiałam je zakluczyć. Byłam zdziwiona, że nie krzyczał. Użyłam ściany do podpierania się, po czym ponownie podeszłam do drzwi otwierając je.
Po ich otworzenie spojrzałam na niego. Obserwował mnie, a na jego twarzy nie było ani grama złości.
-Proszę, pozwól mi tylko sobie pomóc, obiecuję, że nic nie zrobię.-powiedział ze spuszczoną głową.
Moje ciało było w tej chwili obrzydliwe. Wielka blizna rozciągająca się na moim brzuchu pokazywała, że wewnątrz mnie nie było już dziecka. I prawdopodobnie już nigdy nie będzie, tak długo jak Harry będzie mnie trzymał na smyczy.
-Okej.-wymamrotałam, a wtedy gwałtownie uniósł głowę patrząc na mnie. W jego oczach widziałam szok. Zgaduję, że moja odpowiedź go zaskoczyła, z czego byłam zadowolona.
Przesunęłam się nieco na bok pozwalając mu wejść do środka, lecz w dalszym ciągu podtrzymywałam się ręką ściany, aby utrzymać równowagę.
Przyglądałam mu się jak wchodzi do pomieszczenia, po czym zamknęłam za nim drzwi. Ten facet zabijał mnie od środka. Jego blizny były widoczne na moim ciele, pokazywały mu, że faktycznie byłam jego. Oznaczył swoją własność. Kochałam go zbyt mocno, by odpuścić i odejść. Nie chciałam być jego własnością, chciałam być jego żoną jednak on nie kochał mnie wystarczająco, by pozwolić mi być wolną i szczęśliwą.
Patrzyłam jak bierze moją dłoń w swoją, przyciągając mnie bliżej do siebie za moją talię sprawiając, że sapnęłam. Kiedy się zatrzymał, co i ja również byłam zmuszona zrobić, znaleźliśmy się po środku łazienki. Swój wzrok miał utkwiony we mnie i trzymał mnie upewniając się, że nie poluźni uścisku.
-Nie mogę poprosić Perrie o pomoc? Albo zrobię to sama. Proszę.-westchnęłam, cofając się do tyłu odrobinę i odzyskując równowagę, z powrotem wspierając się o ścianę. Nie chciałam, by widział blizny i siniaki, które pozostawił na mojej skórze, przerażona tym, że przyniosłoby mu to frajdę. Zmarszczył brwi patrząc na mnie, po czym westchnął kręcąc głową.
-Przepraszam, ale chcę byś mi znowu zaufała. Jedyny sposób to właśnie ten.-posłał mi mały uśmiech podchodząc bliżej.-Unieś ręce.-szepnął, będąc teraz naprzeciwko mnie.
Zrobiłam to o co mnie poproszono, nie zadręczając się kłótnią w momencie, gdy byłam taka słaba. Następnie zdjął ze mnie szpitalną koszulę. Teraz całe moje ciało z wyjątkiem majtek było przed nim wyeksponowane. Jednak nie spuszczał swojego wzroku z moich oczu.
Obserwowałam jak jego spojrzenie wędruje w dół co sprawiło, że moje nerwy sięgnęły zenitu. Przyglądał się mojemu brzuchowi, zmarszczka na czole zastąpiła jego znany uśmiech. Wzdrygnęłam się kiedy jego dłoń z mojego biodra nieco się przesunęła, a jego kciuk pocierał świeżo roztartą skórę.
-Nie chciałem, nie chcę tego robić.-załkał, w dalszym ciągu utrzymując wzrok na skórze.-kiedy w końcu to wybąknął, byłam oniemiała. Żadne słowa nie potrafiły wypełnić powietrza.
-Nie zamierzam powiedzieć ci, że jest w porządku, ale mam się dobrze. Nadal tutaj jestem, prawda?-zapytałam, teraz już szepcząc i gapiąc się w podłogę.
-Nie masz się dobrze Payton, właśnie straciliśmy dziecko, pobraliśmy się z przymusu, ponownie spodziewaliśmy się dziecka, po czym je straciliśmy przeze mnie. Jestem potworem, wiem to. Potworem, który zabrał twoją niewinność. Wziął od ciebie wszystko Payton, tak więc nie waż się mówić, że masz się dobrze, ponieważ skończę znowu tracąc rozum i się wkurwiając.-powiedział stanowczo jednak jego oczy ukazywały ból, który czuł z mojego powodu.
Skinęłam głową, znowu nie odnajdując odpowiednich słów. Gdy nie odpowiedziałam, przeciągnął bluzę przez moją głowę oraz uklęknął wciągając na moje nogi spodnie. Kiedy tylko skończył, ponownie stanął nade mną. Obserwował mnie. Tak jakby o czymś za dużo myślał.
Zmarszczyłam brwi przechodząc obok niego, używając umywalki oraz ściany do podparcia. Gdy wyszłam z łazienki zauważyłam czekającą i siedzącą na szpitalnym łóżku Perrie. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się wstając, po czym do mnie podeszła.
-Gotowa?-zapytała wyciągając w moją stronę dłoń. Przytaknęłam odwzajemniając gest małym uśmiechem i chwyciłam jej dłoń. Nie spojrzałam za siebie, gdy zaczęłyśmy iść, dobrze wiedząc, że Harry nam się przyglądał, prawdopodobnie wypalając dziurę w głowie Perrie.
...
-Gdzie jedziemy?-zapytałam spokojnie Perrie, gdy ta powoli jechała zbliżając się do czerwonego światła.
-Spotkamy się z chłopakami na lotnisku. Przeprowadzamy się do Londynu. Harry powiedział, że zacznie tam sprawować władzę, a poza tym, jest to dobry, nowy początek. Dla nas wszystkich.-skończyła mówić i zaczęła jechać. Świetnie, jeszcze dalej od Nate'a lecz jeszcze lepiej, że będę o wiele dalej od Paul'a. To, że jeszcze nie wiedziałam jaki ma plan było bardzo niepokojące oraz wykańczające nerwowo.
~*~
Jeszcze nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, gdyż ostatnio jestem trochę zajęta, ale postaram się go przetłumaczyć i dodać jak najszybciej.
Miłego czytania
A-;)
CZYTASZ
Possessive Tłumaczenie
FanfictionCo się stanie, gdy Payton będzie starała się dopasować do swoich współlokatorek i wyjdzie z nimi na miasto? Payton wkrótce znajdzie się w jednym miejscu wraz z jednym z gangów Las Vegas. Wkrótce zostaje wybrana przez Harry'ego Styles'a, zmuszającego...