Rozdział 59

171 7 0
                                    

Zanim Zayn wyszedł i pożegnał się z Perrie, dziewczyna była we łzach błagając go, by nie odchodził lecz oczywiście na siłę został zabrany przez dwóch ogromnych facetów.

Spojrzałam w górę i się uśmiechnęłam wstając, gdy zauważyłam wchodzącego przez drzwi Harry'ego. Wyciągnął swoje ręce uśmiechając się do mnie. Szybko zareagowałam wbiegając w jego ramiona. Mocno go objęłam, a on zrobił to samo.

Byłam przestraszona, ponieważ wiedziałam, że wkrótce ponownie mnie zostawi.

Po chwili poluźnił swój uścisk, odstawiając mnie z powrotem na swoje miejsce naprzeciw niego.

-Strasznie za tobą tęskniłem.-wzrok cały czas miał utkwiony we mnie i trzymał mnie za dłonie. Spojrzał za mnie. Zgaduję, że patrzył na Perrie. Posłał jej mały uśmiech.

-Mam nadzieję, że się nią opiekujesz.-ostrzegł ją. Zachichotałam odwracając się akurat w momencie, gdy przewróciła oczami.

Ponownie odwróciłam się do Harry'ego zauważając, że wzrokiem powędrował w dół. Zmarszczyłam brwi krzyżując ręce na klatce piersiowej. Czułam się totalnie zażenowana, co ja mówię? Jak do cholery mam to przed nim ukryć?

-Dlaczego masz to na sobie?-zapytał pociągając za swoją starą bluzę.

-Ponieważ jest ciepła.-wzruszyłam ramionami odwracając się od niego, a wtedy jego dłoń ścisnęła mnie za przedramię, odwracają mnie przodem do siebie. Dwóch mężczyzn wstało gotów, by go powstrzymać jeśli czegoś spróbuje.

-Jest lato.-zmarszczył brwi zdezorientowany. Ponownie wzruszyłam ramionami nie będąc w stanie wymyślić kolejnych kłamstw. Po chwili jego uścisk się poluźnił, a jego dłoń powędrowała niżej i przytaknął. Szybko starałam się wyrwać z jego uścisku jednak tylko poległam powodując, że zacieśnił swój uchwyt.

-HARRY PUŚĆ JĄ!-krzyknęła Perrie odpychając go nieznacznie, co sprawiło, że się zachwiał. A to mu się nie spodobało.

Z jego gardła wydobyło się niskie warknięcie piorunując ją wzrokiem. Jej oczy się powiększyły patrząc ode mnie na niego.

W momencie, gdy był o krok od ataku, dwóch strażników go odciągnęło wkładając mu kajdanki, całkowicie go od nas oddzielając.

Strażnicy puścili go uważając, że z kajdankami nie jest bardzo szkodliwy. Czy oni są głupi? Mógłby mnie zranić na setki innych sposobów nawet jeśli nie miałby rąk.

Szybkim krokiem podszedł do mnie i Perrie. Piorunował nas obie wzrokiem gapiąc się na nas.

-Co wy dwie przede mną ukrywacie?-wysyczał przez zęby, a jego spojrzenie teraz wylądowało na mnie. Czekał aż któraś z nas odpowie jednak swój wzrok utrzymywał na mnie. Spuściłam głowę czując ogromne zdenerwowanie.

Dlaczego do cholery byłam zdenerwowana? Chciał dziecka. Nie zobaczy go również aż do ukończenia piątego roku życia.

-Nic o co masz się martwić, na ten moment Harry.-Perrie się wzdrygnęła, gdy gwałtownie odwrócił głowę w jej stronę piorunując ją wzrokiem.

-Powiedz mi.-warknął, a jego wzrok ponownie skupiony był na mnie.-Kurwa powiedz mi Payton. Nie odejdę dopóki mi nie powiesz.-kontynuował i czekał na moją odpowiedź. Westchnęłam ciężko spoglądając na Perrie jednocześnie przeczesując dłonią włosy. Zerknęłam na strażników.

-Możecie proszę je zdjąć?-zapytałam uprzejmie wskazując na kajdanki. Harry zmarszczył brwi patrząc na mnie zdezorientowany jednak cała jego złość wciąż była widoczna na jego twarzy.

-Przepraszam panienko, ale jest pani pewna?-zapytał z obawą strażnik. Skinęłam głową i zaczekałam aż ochroniarz wróci na swoje miejsce.

Harry odwrócił się do mnie czekając, aż wykonam pierwszy ruch. Dłonie swobodnie spoczywały przy jego bokach.

-Przepraszam, że chciałam to przed tobą zataić.-szepnęłam ciągle spoglądając w dół na jego dłonie. Chwyciłam je zanim mógł się odezwać i położyłam je pod bluzę, jego chłodne dłonie spoczywały na moim brzuchu.

Spojrzałam na niego. Jego usta uformowały się w mały uśmiech.

-Będziemy mieli dziecko.-wyszeptałam kładąc swoje dłonie na jego. Czekałam aż się odezwie, jednak tego nie zrobił.

Dłońmi powędrował do mojej talii przyciągając mnie do siebie, a swoje owinęłam wokół jego szyi pozwalając, by mnie mocno objął.

-Dlaczego do cholery miałabyś mi nie powiedzieć?-starał się brzmieć na wściekłego, ale w jego głosie pojawiło się szczęście. Odsunął się spoglądając na mnie i czekając na moją odpowiedź.

-Ponieważ będziesz tutaj przez pięć lat Harry. Przepraszam, to się wydaje trudne do przejścia samemu.-przyznałam utrzymując kontakt wzrokowy. Zmarszczył brwi uświadamiając sobie prawdę. To, że będzie tutaj przez następne pięć lat i nie będzie mieć kontroli nad tym, co się wydarzy, czyli to coś do czego nie jest przyzwyczajony.

Nie będąc w stanie nad niczym panować może doprowadzić Harry'ego do morderstwa. I to jest to co mnie najbardziej w tym wszystkim przeraża. Nie powstrzymałby się przed niczym, by ponownie odzyskać swoją dominację.

~*~

A-;)

Possessive TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz