Rozdział 79

179 6 0
                                    

Minęło dokładnie sześć miesięcy od śmierci Paul'a i Nate'a. Mogłam szczerze powiedzieć, że teraz moje życie było takie, jakiego w ogóle się nie spodziewałam sześć miesięcy temu. Było tak bardzo niewiarygodnie perfekcyjne.

Razem z Harry'm przeprowadziliśmy się do nowego domu. Nie takiego jak poprzedni, ale był równie piękny i oczywiście znajdował się w nim pokój dla dziecka. Ponieważ tak, byłam w ciąży, w 5 miesiącu.

A Harry ani przez chwilę nie okazał ani grama złości, chyba że się skaleczył czy oparzył, ale poza tym w ogóle. Stał się o wiele bardziej niezdarny, co nie było bonusem, ale było urocze.

Zayn i Perrie pobrali się, a mała Marlee staje się coraz to bardziej piękniejsza i urocza. Oni są wspaniałymi rodzicami i mam nadzieję, że będę dokładnie taka jak oni za kilka miesięcy, które mi zostały.

-Harry!!-zawołałam z góry. Uśmiechnęłam się do siebie słysząc jego kroki kiedy wchodził po schodach a następnie szedł korytarzem. Po chwili w drzwiach pojawiła się jego głowa. Uniósł brwi czekając na moją odpowiedź.

Uśmiechnęłam się, podczas gdy poklepałam miejsce obok siebie, na co stłumił śmiech i zajął miejsce.

-Co zamierzasz powiedzieć naszemu dziecku jeśli się zapyta jak się poznaliśmy?-zapytałam chichocząc ze swojego własnego pytania. Było głupie, ale chciałam wiedzieć jaka byłaby jego odpowiedź.

-Uhhhh, poderwałem cię w zaułku.-wzruszył ramionami. Otworzyłam buzię i uderzyłam go. Zaśmiał się chwytając mnie dłońmi za nadgarstki i przyciskając do materaca powodując u mnie śmiech.

-Powiedziałbym, że to długa historia biegania za twoją matką. Była trudną do zdobycia.-zaśmiał się mówiąc do mojego brzucha, a kiedy skończył spojrzał do góry mrugając do mnie. Ponownie się zaśmiałam jednak przestałam kiedy jego usta znalazły się na moich.

-Na pewno chłopczyk.-wymamrotał podciągając sukienkę do mojej klatki piersiowej, podziwiając brzuszek.

-Nie, to dziewczynka i ona i Marlee będą najlepszymi przyjaciółkami.-zacinałam się wypowiadając to zdanie, gdyż z moich ust wydobywał się mały chichot.

-Nie, mój chłopiec i Marlee pobiorą się. Już jest załatwione, sorry Payton.-zaśmiał się wyskakując z łóżka. Również chciałam wstać, co próbowałam zrobić i zmagałam się z tym. Wiedziałam, że mnie obserwował, obserwował mnie jak się męczę.

Jęknęłam głośno kładąc się plecami na łóżko, całkowicie się poddając. Usłyszałam stłumiony śmiech, po czym chwycił mnie za dłoń podnosząc mnie.

-Małe chucherko.-parsknął. Fuknęłam wychodząc za drzwi.

-Powinieneś spróbować to nosić.-powiedziałam rozbawiona.

~*~

Chciałabym Was poinformować, że kolejny rozdział będzie już niestety (albo i stety xD) ostatnim rozdziałem tego opowiadania :(

Jak myślicie, jak ta historia się zakończy? Będzie happy end czy nie?

A- ;)

Possessive TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz