45.

5K 202 67
                                    

NIALL

Obudził mnie cichy głos mojej królewny i zrozumiałem jak bardzo niespokojny miałem sen.

Zrozumiałem też, że mówi o mnie. Nie usłyszałem za dużo bo zaraz skończyła i odwróciła się tyłem do mnie.

Zrozumiałem, że coś ją trapi.

Zrozumiałem, jak bardzo obawiam się o nią.
Jest bardzo wrażliwa, mimo, że nie widać tego po niej. Łatwo złapała świetny kontakt z chłopakami, jest gruboskórna bo też wiele razy czytała jak nasi fani mówią o niej niemile, ale nie przejęła się. W środku jest krucha, coś ją boli i nie daje w nocy spać.
Ja sam nie mogę spać myśląc o tym, że nie mogę zapewnić jej narazie nic. Cholernie chciałbym pewnego dnia wziąć z nią ślub, mieć dzieci i podziwiać ją za to wszystko co robi.

Co mogę?
Mogę trzymać ją w niepewności co boli nas obydwóch.

Nie wiem, czy ona będzie w stanie kiedyś wyjechać ze mną w trase i żyć głównie na podróżach. Tak by to wyglądało, ale która kobieta marzy o szlajaniu się po hotelach?

Pewnie żadna.

Odwróciłem się w jej kierunku i patrząc na jej drobną twarz, po moich policzkach spłynęło pare łez.

Szybko się ogarnąłem, bo musze być silny.

Musze być silny dla niej.

°°°

Rano zastałem puste łóżko więc wstałem szybko i ruszyłem do kuchni.

Siedziała tam już ubrana i uszesana.

Na mój widok uśmiechnęła się lekko, ale ja wiedziałem, że ten uśmiech nie jest prawdziwy.

- Dzisiaj przyjeżdża mój brat. Zaraz będzie tu po mnie taksówka i pojade po niego na lotnisko.- powiedziała, a ja jeszcze bardziej posmutniałem, chociaż nie powinienem, gdyż może jej brat sprawi, że będzie szczęśliwa.
- Jasne, pojechać z tobą?
- Dam sobie rade. Wróć do domu.

Nie chciałem się ruszać, ale też nie chciałem się jej sprzeciwiać. Bez słowa ubrałem się i miałem wyjść z domu, ale Hope odezwała się.

- Niall, dziękuje. Po prostu ci dziękuje.
- Nie ma za co, pójde już. Narazie.- pomachałem jej jeszcze ze sztucznym uśmiechem i wyszedłem.

Sztuczne uśmiechy, sztuczne życie.

Ale mam plan.

Wcale nie jade do domu.

HOPE

Gdy taksówka podjechała wyszłam i zakluczyłam dom.

Miły taksówkarz podwiozł mnie na lotnisko, gdzie czekałam za bratem.

Gdy wypatrzyłam go wśród tłumów podbiegłam by się przytulić i przywitać.

Nie było to zbyt proste gdyż on stał się jeszcze wyższy, a do tego wyrobił sobie mięśnie.

- Dominic!- chłopak odwrócił się i podniósł mnie, przytulając.
- Witaj siostro! No no, wyrobiła się z ciebie dziewczyna! W końcu masz cycki.
- Zamknij się, niszczysz te chwile!- zaśmiałam się, a on również.
- Dobrze cie widzieć siostro. Ja pójde jeszcze do sklepu, a ty idź do taksówki już. Zaraz wracam.

Zrobiłam jak kazał.

W samochodzie siedziałam już 20 minut a jego ciągle nie było. Co można tak długo robić z sklepie gdzie sprzedawają tylko przekąski i piwo?

W końcu wyszedł ze sklepu z butelką wody i chipsami.

- Co robiłeś tam tak długo?
- Spotkałem starego kumpla, możemy jechać.

°°°

W domu on rozpakował swoją torbe a ja przygotowałam obiad.

Długo rozmawialiśmy co dzieje się teraz u niego, a co u mnie. Pokazałam mu zmiany w okolicy, gdy wyszliśmy na spacer.

Zdażały się dziewczyny, których głowy odwracały się o 180 stopni na jego widok.

No był całkiem przystojny, w końcu to mój brat.

Nastał wieczór, gdy wróciliśmy do domu, a on przedstawił mi plan na końcówke dzisiejszego dnia i na dzień jutrzejszy. Podobał mi się jego pomysł.

Niedaleko od domu wypożyczają auta. Dominic miał zamiar wypożyczyć tam samochód z przyczepą i nad jeziorem zrobić piknik.

Poszliśmy więc po auto, wypożyczyliśmy i ruszuliśmy nad jezioro. Dobrze, że wzięłam bluze, bo zrobiło się chłodno.

Na przyczepie rozłożyliśmy koc, a mój brat niespodziewanie gdzieś zniknął.

Myślałam, że żartuje, ale jego naprawde tam nie było.

Moje serce stanęło w miejscu, gdy zza krzaków wyłoniła się zakapturzona postać.

***
A co tam u was?

Miłego dnia, dawajcie z siebie wszystko!

Ily. xx

KIK || N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz