1/2 62.

4.1K 171 64
                                    

HOPE

Dzisiaj chłopcy grają koncert, który ma zakończyć sezon.

Nie wiem dlaczego, Niall wydaje się spięty. Jest zdenerwowany, cały czas chodzi po domu i przewraca wszystko jakby czegoś szukał.
Grał już chyba milion koncertów, dlaczego właśnie ten jest dla niego tak ważny?

Zadzwoniłam do Harry'ego z myślą, że może on coś wie, ale nawet "ciągle miły Harry" dzisiaj spławił mnie mówiąc, że nie może rozmawiać.

Zrobiło mi się dziwnie smutno, bo jednak każdy omija temat, jakby jeden koncert miał być ważniejszy od wszystkiego innego, co jest stałe i nie zakończy się w ciągu trzech godzin.

Postanowiłam przeczekać. Zadzwoniłam do mamy, żeby z nią porozmawiać. Często brakuje mi jej przypalonego mięsa, którego nienawidziłam i kochałam jednocześnie. Takie są uroki usamodzielniania się. Cieszę się, że mama nie zostaje sama i że nadal mam z nią bardzo dobry kontakt. Nie chcę, aby kiedykolwiek się pogorszył.

Po półgodzinnej rozmowie zaczęłam się szykować.
Moje włosy są teraz dość krótkie, rozpuściłam je jedynie i zaczesałam na boki.

Makijaż jak na siebie zrobiłam mocny, ostatnio często eksperymentuje w tej dziedzinie, ale nadal często wychodze bez niego.
Pomalowałam powieki, rzęsy i usta.
Ubrałam się w czarną bluzę i krótkie, czarne legginsy. Z dodatków wybrałam tylko okulary przeciwsłoneczne i sygnet.

Gdy byłam gotowa, nadszedł najwyższy czas, by wyjeżdżać.
Upewniłam się tylko czy z Niallem wszystko w porządku i ruszyliśmy w kierunku areny.

Na miejscu czekali już wszyscy pozostali. Okazało się, że nie tylko mój chłopak jest dziś roztrzepany. Coś musiało być na rzeczy, tylko nie mam pojęcia co.

Margo podeszła do mnie i zaciągnęła przed barierki, gdyż stwierdziła, że koncert zaraz ma się zacząć, a oni muszą się jeszcze przygotować.

Tuż za mną, stało kilka dzieci, ale przeważały osoby w moim wieku.
Jedna dziewczynka chciała ze mną zdjęcie. Było to dla mnie dziwne, ale zgodziłam się. Powiedziała mi, że ja i Niall bardzo do siebie pasujemy, na co mimowolnie się uśmiechnęłam. Kazała mi pozdrowić chłopaków, a ja obiecałam jej, że to zrobie.

Koncert zaczął się z półgodzinnym opóźnieniem.
Margo przyniosła mi i sobie porcję frytek.
Obejrzałam się za siebie.
Wydawało się, jakby ludzi były miliony. Nigdy jeszcze na żadnym koncercie nie było ich tak dużo.
Osobiście wole, gdy koncerty odbywają się na świeżym powietrzu, ale ten będzie dla mnie równie niezapomniany.

W tłumie zauważyłam mamę Zayna.
Nie mam pojęcia, co tu robiła. Może Malik zaczął wprowadzać zmiany właśnie od niej. Może chce, żeby ona jako pierwsza przekonała się do muzyki swojego syna i potem razem z nim spróbowała przekonać jego ojca.
Nie wiem, nie mam pojęcia co tu się właśnie dzieje. Cały ten dzień to seria zagadek.

Po kilku piosenkach chłopcy zrobili przerwę. Wśród tłumów słyszałam, że ludzie również zauważyli spiętą atmosferę na scenie.
Co tu się dzieje, cholera.

Ktoś z publiczności powiedział, że może chcą ogłosić koniec, tylko nie wiedzą kiedy i jak.

Na chwile stanęło mi serce.
Nawet jeśli to prawda, to dlaczego o niczym nie wiem?
I w takim razie mama Zayna musiałaby coś o tym wiedzieć, skoro przyszła patrzeć prawdopodobnie na to, jak zespół, o powrocie do którego marzy jej syn, rozpada się.

Nie rozumiem z tego kompletnie nic. Coraz ciężej mi się oddycha. Nawet nie zauważyłam ludzi, którzy podchodzą do mnie i pytają czy może ja coś wiem.
Margo najwidoczniej skutecznie ich ode mnie odpychała.
Stałam tam jak wryta. Nerwy trochę mnie puściły dopiero gdy Liam wrócił na scenę, a za nim cała reszta.
Zaczęli grać. Przy jednej piosence nawet pomylili słowa. Wszyscy byli spoceni, mimo, że nikt tak naprawdę nie zdążył się jeszcze zmęczyć.
Zagrali piosenkę "Story of My Life".
Tak jak zawsze, zaczął Harry, zdenerwowany bardziej niż przez całą resztę koncertu. Potem Liam, który jak przynajmniej mi się wydawało, trzymał się najlepiej z całego zespołu. Chwile później mogliśmy usłyszeć czyiś głos. Nie był to głos żadnego z chłopców na scenie.
Zza kulis wyszedł Zayn, trzymając mikrofon i dumnie śpiewając swoją kwestie.
Nerwy opadły, wszystko zrozumiałam.
Zaczęłam płakać. To najlepsze, co mój przyjaciel mógł zrobić.
Płakałam tak mocno, że Margo musiała chwycić mnie za rękę. Byłam z niego bardzo dumna, byłam dumna z nich wszystkich.

Na arenie większość osób piszczała ze szczęścia, lub tak jak ja, płakała. Nic innego.
Tylko dzieci za mną nie rozumiały co się dzieje. Rozumiem je, minęły ponad dwa lata odkąd Zayn odszedł. Mogły nie wiedzieć, kim jest.
W końcu zapytały mnie.

- Kim jest ten pan?
- Nie odpowiem ci kim on jest, ale powiem ci, że to, co właśnie widzisz na scenie to One Direction. Najprawdziwsze i najpełniejsze One Direction.

***

Kochani!

Ten rozdział jest najważniejszy z całego tego opowiadania. Podzieliłam go na dwie części.
Niedługo wstawie drugą część tego rozdziału i epilog.

Nie wiem dlaczego, ale przeżywałam ten rozdział jak mało który, gdy go pisałam

ily

KIK || N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz