HOPE
Trzy godziny później Nialla wezwały obowiązki więc pojechał, co nawet troche mnie cieszyło. Nie chciałam zanudzać go babskimi filmami, które mam ochote obejrzeć.
Szybko zrobiłam sobie popcorn i włączyłam jakiś polecany romans. Jestem troche obolała po tym jak dusiłam się w jednym łóżku z Horanem. Możliwe, że to troche też przez chorobę.
Filmem nie nacieszyłam się za długo, gdyż ktoś się do mnie dobijał.
Przewracając oczami zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.
- Witamy gorąco, tu firma "nie idziesz na zakupy to zakupy idą do ciebie".- Harry ledwo utrzymywał powagę na twarzy, a Louis stojąc u jego boku już śmiał się jak opentany.
- To było żałosne, ale musze udawać, że się śmieje bo zrobiliście dla mnie zakupy, więc uwaga uwaga..- żywo gestykulowałam całym ciałem.- Hahahahhahaa... moge już przestać?
- Tak, ewentualnie.- Harry wzruszył ramionami i podał mi torbe z zakupami.- Chyba jest wszystko. Jeśli chodzi o bilety do kina to mam dwa na jakąś premiere komedii romantycznej na jutro o osiemnastej. Z księżycem wszystko załatwimy i z pewnością pójdzie.
- Zauważyłam, że nazywanie Nialla "księżycem" przypadło wam do gustu.
- Dokładnie, słońce.- odezwał się Lou.
- Cóż, dziękuje wam bardzo.- przytuliłam ich obu.- Wejdziecie?
- Przepraszam, ale nie. Musze jechać do babci, obiecałem jej, sama rozumiesz.- Styles wyglądał na zdenerwowanego całą tą sytuacją.
- Spokojnie, mam co robić, a nie jestem dziś zbyt towarzyska. Lou, zajmij się nim.- wskazałam na chłopaka z lokami.
- Oj nie ma problemu, chętnie się nim zajme.- potrząsnął brwiami, a ja zaśmiałam się.Są uroczy, Louis nie ukrywa się ze swoją orientacją, a po Harrym widać, że się wstydzi.
Przewiduje im ciekawą przyszłość.
Pożegnałam się jeszcze z chłopakami i odłożyłam zakupy po czym wróciłam do swojego filmu.
°°°
Po skończonym seansie w planach miałam zadzwonić do Dominica z zapytaniem kiedy przyjeżdża.
Wzięłam więc do ręki telefon i wybrałam jego numer.
Odebrał po piątym sygnale.
- Dzień dobry, tu zakład pogrzebowy "żyć nie umierać", nie bądź sztywny i kupuj u nas!
- Jezu, najpierw Harry, teraz ty.. nie jesteście zabawni.
- Sztywny.. czaisz? Hahahaha.
- Jak z dzieckiem...
- Ciebie też dobrze słyszeć siostro. ZNOWU.
- Tak rzadko rozmawiamy, a tobie jeszcze przeszkadza, że dzwonie!
- Po tych szesnastu latach, gdy mieszkaliśmy razem mam cię dość.
- To było szczere.
- Kocham cię siora, wyluzuj. Do rzeczy, chcesz czegoś?
- Mam pytanie.
- A ja mam odpowiedź zapewne.
- Taaak. Kiedy przyjeżdżasz?
- Za dwa dni.
- Co?!
- A co? Otwarłaś tam burdel? Brata się wstydzisz? Masz tam męskie prostytutki? Nie jestem gejem, ale chętnie popatrze...
- Stop, przestań! Nie, nie ma żadnych prostytutek. Boże. Po prostu to już niedługo, miałeś zamiar mnie uprzedzić?
- Tak.
- Oh, ciekawe.
- Zadzwoniłbym będąc pod drzwiami.
- Nienawidze cię.
- Kochasz mnie.
- Niech ci będzie.
- Yeah!
- Dobra, kończe, pa.
- Adios!
Mój brat to idiota, ale ma racje. Kocham go. Całe dzieciństwo spędziłam z nim. Wspólnie wariowaliśmy i nawiedzaliśmy wszelkie place zabaw. Czasem nawet zwykłe patyki były dla nas najlepszymi zabawkami. Na dworze siedzieliśmy godzinami. Dobrze wspominam tamte czasy.
***
Cóż , trzymajcie się tam!
Do kolejnego!

CZYTASZ
KIK || N.H
FanfictionPrzypadkowa rozmowa. Czy to właśnie ona może tak dużo zmienić? Dowiesz się czytając. . Historia nie jest tłumaczeniem. Wszystkie treści wymyśliłam sama, a wszelkie podobieństwa są przypadkowe. Zapraszam! ***