22.

6.5K 273 73
                                    

*tydzień później*

HOPE

Dziś ostatni dzień maja, ludzie!
Jutro czerwiec, aaa.
Letnie klimaty, ooo tak.

Jestem tak bardzo podekscytowana. Chcę, żeby to lato było najlepsze.
Mam na nie tak dużo planów...
Wyjazd z Margo nad jezioro, oglądanie samotnie "wyciskaczy łez" jedząc popcorn, czekolade i inne te świetne jadalne rzeczy.
Nie żebym teraz tego nie robiła. Rodzice w wakacje jadą za granice, a ja tu zostane. Będę miała przynajmniej cały dom dla siebie. Taki mój mały raj na 2 miesiące.
Nie mogę się doczekać.

Ale dobra, wróćmy do rzeczywistości.
Muszę wstać, ogarnąć się i iść do szkoły na testy końcowe.
Jak to zrobie?
Nie mam pojęcia.
Przez ostatni tydzień dużo się uczyłam. Praktycznie nia miałam czasu by pisać z chłopakami.
Dziś po szkole wychodzę na spacer z Margo.
Musze jej powiedzieć o chłopakach, nawet, jeżeli udusi mnie za to, że nie powiedziałam jej o tym wcześniej.

Pół godziny później byłam już gotowa.
Ubrałam biała koszule i jeansową czarną spódnice. Do tego czarne vansy.

TAK, MA SIE TE WYCZUCIE STYLU.

Złapałam za torebkę, w której miałam telefon, dwa czarne długopisy i ołówek, na wszelki wypadek i wyszłam z domu.

Gdy dotarłam na miejsce, podszedł do mnie Nick.

- Hej, Hope, ślicznie wyglądasz.
- Cześć, ah i dziękuje- uśmiechnęłam się do niego.
- Piszemy w tej sali.- wskazał palcem.
- Okej..
- Denerwujesz się?
- Troszke. Dużo się uczyłam, nie chciałabym żeby to teraz poszło na marne.
- Nie pójdzie. Mogę przysiąc, że po wszystkim będziesz mówiła mi, jak proste to było.
- Dzięki Nick- uderzyłam go pięścią w ramie.

Nadszedł czas zajmowania miejsc. Wylosowałam numerek stolika "33". Usiadłam w wskazanym miejscu i upewniłam się, że wyciszyłam telefon.

Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze.

Ugh.

Przyszła Sally. Taa.. czerwona krótka sukienka ledwo zasłaniająca tyłek.
Czego mogłabym się spodziewać. Nim zdążyłam się zorientować siedziała już okrakiem na chłopaku, który bodajże ma na imię Luke. Chociaż ręki nie dam sobie uciąć.

Suka.

Chwilę później profesorka zaczęła rozdawać testy.

"Módlmy się..."

°°°
- Nick! Mam wrażenie, że coś zawaliłam. Tak, coś napewno zrobiłam źle. Zabije się.
- Hope, uspokój się, chodzisz w kółko. Napewno poszło ci dobrze. Nie panikuj.
- Obyś miał racje, Nick.
- Mam. Zawsze ją mam.- spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem.- Cóż, odprowadzić cię do domu?
- Jeśli chcesz..
- Chcę.
- Okej.

°°°

Byliśmy już pod moim domem, czułam, że muszę mu podziękować.

- Dziękuje Nick.

Dopiero teraz zorientowałam się, że przerwałam mu w połowie zdania. Szczerze nawet nie wiem o czym do mnie w tamtej chwili mówił.

- C-co?
- Nie co, tylko dziękuje. Dużo dla mnie dzisiaj zrobiłeś.
- To nic. Cieszę się, jeżeli mogłem pomóc.
- Pomogłeś.

Chłopak uśmiechnął się i spojrzał mi w oczy. Przez chwile oddawałam spojrzenie ale po około pięciu sekundach długich dla mnie spojrzałam w inną strone.

- Wiesz, pójdę już.
- Jasne.
- Okej, to.. cześć?
- Pa, Nick.

***

Do kolejnego, ahoj! xx

KIK || N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz