Prolog

3.5K 240 41
                                    

Nerwy? Zagubienie? Stres? Tak, stres to idealne słowo jakim można było opisać moją sytuację. Wiedziałem, że nie będzie łatwo choćby patrząc na mój wygląd, a wyglądałem... No dobra, jak jakieś niedoszłe emo. Nie, żebym coś do nich miał, ale inni ludzie potrafią być skurwielami. To chore, że się tak przejmowałem, przecież to nic nadzwyczajnego. Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na godzinę. 8:27, 1 Września. Siedziałem na niskiej ławce, opierając się o zimną, śliską ścianę, czekając na jakąkolwiek osobę, z którą można by zamienić słowo i dowiedzieć się gdzie choćby jest łazienka. Niestety, było za wcześnie na ludzi. Po jakiego ja tu tak wcześnie przyjeżdżałem? A, tak- rodzice. "Im wcześniej przyjedziesz, tym mniej Cię nie ominie". Ta, akurat. Spojrzałem w dół, czy aby moja koszula się nie pogniotła, na szczęście nie. Właściwie... To nie na szczęście. Nienawidziłem chodzić ubrany odświętnie jak pingwin. A ubrany byłem cały na czarno: Koszula, rurki, skarpetki, conversy też były czarne. Przynajmniej moje długie, czerwone włosy się jakoś kontrastowały. A, no i dobrze, że rano nie miałem przygód z eyelinerem, bo już zupełnie czułbym się jak wampir czy coś takiego. Zamknąłem oczy na dosłownie sekundę, gdy usłyszałem kroki przeznaczenia. Boże, w końcu ktoś żywy, a do tego może też rozmowny. Spojrzałem w prawo, aby spojrzeć kto idzie i ujrzałem kobietę o długich blond włosach. Właściwie to na nią czekałem, więc dobrze, że przyszła wcześnie jak ja. Kobieta szperała w torbie, którą ze sobą niosła, a gdy podeszła bliżej już z kluczem w dłoni, grzecznie się przywitałem
-Dzień dobry.
-O, dzień dobry. Gerard prawda?
-Tak, to ja. -Uśmiechając się, wstałem i pomogłem kobiecie z bagażami, przez które lekko nieumiejętnie starała się otworzyć drzwi od sekretariatu pod którym siedziałem.
-Dobrze, że widzę Cię wcześnie, bo jest parę spraw do omówienia. -Uśmiechnąłem się raz jeszcze i wszedłem za kobietą do pomieszczenia. Położyła wszystkie rzeczy jakie miała na jednym z foteli, podeszła i rzekła
-Jestem Judith Stelle, i wygląda na to, że będę Twoją nową wychowawczynią. -Odeszła uśmiechając się po czym ponownie się mi przyjrzała. - Dyrektor miał rację. -Spojrzałem na nią z miną na zasadzie "Słucham?" - Łatwo jest Cię rozpoznać. -Przeniosła swój wzrok na moje włosy.
-No cóż, wiele osób mi to mówi. -I chyba za wiele. Ja przecież mógłbym to już uznać za dyskryminację. Może nie tyle to ludziom przeszkadza co mi. Ja rozumiem, jestem chłopakiem i mam czerwone włosy, ale żeby każdy musiał mi to tak dosadnie wpajać?

Rozmowa o badaniach lekarskich, składkach i innym duperelach przebiegła dość luźno. Uznałem Stelle za jedną z lepszych pozytyw zmiany szkoły. Niestety stara szkoła była... Zepsuta. To chyba najlepiej dobrane słowo jakie kiedykolwiek udało mi się znaleźć, opisując coś. Nauczyciele nie potrafili dobrze uczyć, byli starzy i ewidentnie zmęczeni życiem. Uczniowie byli popieprzeni, zbierali się w grupki i trzymali siebie, rywalizując. Ja trzymałem się na uboczu, żeby nie oberwać, paranoja.

-Tak więc póki co to wszystko. Jeśli chciałbyś się rozejrzeć po szkole, musiałbyś poczekać jeszcze trochę, a myślę, że znajdzie się osoba która mogła by ci wszystko pokazać. -Stelle spojrzała na zegarek - Zaraz powinno przyjść paru uczniów z twojej klasy, bo mieli poustawiać krzesła na sali i jednego z nich można by sobie pożyczyć. - Powiedziała, kierując już swój wzrok na mnie. Wstałem z krzesła, na którym dane mi było usiąść  i powoli idąc tyłem powiedziałem, że poczekam w takim razie aż ktoś się zjawi. Wyszedłem, usiadłem i czekałem.

Witam.
Tak więc jestem tu nowa. Nie tyle nowa w pisaniu co nowa na tej stronie. Pisałam Frerardy ale zwykle dla siebie, dziś postanowiłam upublicznić jeden z moich pomysłów. Mam nadzieje, że się spodoba gdy sie rozkręci. Jeżeli przeczyta to choćby jedna osoba, proszę o zostawienie komentarza, byłoby miło c:
Dodam pierwsze, myśle 2/3 rozdziały, aby zobaczyć czy to w ogóle jest interesujące. Bez przerażenia, że są długie, jest dużo dialogów. Z mojej strony to wszystko.

See u tomorrow? | Frerard Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz