Rozdział 2

516 22 0
                                    

Z wspaniałego snu wyrwał mnie dźwięk znienawidzonego przeze mnie budzika. Dziś czeka mnie ciężki dzień...jadę z mamą na zakupy, więc pewnie prędko nie wrócimy. Szybko się ogarnęłam i zeszłam na dół do salonu, gdzie siedziała już moja rodzicielka.
-To co jedziemy?-zagadałam
-Już? No dobrze to idę po torebkę i możemy jechać- wstała i zniknęła za rogiem. Po chwili wróciła i mogłyśmy już jechać. Miałam tylko nadzieję, że przynajmniej nie będzie korków. Na szczęście bez problemów dojechaliśmy do celu. Chodziłyśmy po centrum handlowym ze sklepy do sklepu, oglądając wszystko po kolei. W końcu po 4 godzinach wyszłyśmy zadowolone i co najważniejsze, z dużą ilością zakupów. Miałam nadzieję, że droga powrotna będzie tak samo bezproblemowa jak poprzednia. Niestety na nasze nieszczęście przed nami jak i za nami ciągnął się długi sznur samochodów. W duchu modliłam się o cud. Moje modlitwy zostały odrzucone. Długa droga minęła nam przyjemnie: śpiewałyśmy, śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy jak nigdy. Po dłuższej  chwili byłyśmy już w domu. Zmęczona rzuciłam się na łóżko i jedyne o czym teraz marzyłam to sen. Przebrałam się i powróciłam do pokoju. Mimo moich wszelkich starań nie mogłam zasnąć. Męczyłam się 2 godziny aż zasnęłam. Rano obudziła mnie mama.
-Andrea! Jest 8:45, nie wstajesz?
-Nie...-odjęknęłam jej
-Jak to nie!? To ty nie masz dziś zakończenia roku?- fuck! Zerwałam się na równe nogi
-Tak mam i zaraz się spóźnię- jak najszybciej umiałam umyłam się, a następnie ubrałam. Wybiegłam z domu i zdążyłam w ostatniej chwili. Po długim i nudnym gadaniu dyrektora, prawie wszystkich nauczycieli oraz uczniów prowadzących dostałam świadectwo i mogłam już wracać do domu. Zanim jednak wyszłam z budynku pożegnałam się ze wszystkimi znajomymi i z wychowawcą. Szłam chodnikiem w kierunku domu i nagle zauważyłam chłopaka siedzącego na ławce. Gdy tylko mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie
-Hej- uśmiechnął się
-Hejka?
-Powiesz może gdzie jest rynek? Proszę!- złożył błagalnie ręce jakby się modlił- kręcę się już po tym mieście jakieś 2 godziny i nie mogę znaleźć centrum
-Tutaj w lewo, następnie prosto, za skrzyżowaniem nadal prosto, a później w prawo i jesteś
-Dziękuję! Uratowałaś mnie - po tych słowach, nie czekajac na odpowiedź, zaczęłam kierować się do domu.
-Co to za koleś?Nieważne- potrząsnęłam głową. Wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam coś sprawdzać tylko po to, żeby się czymś zająć i przestać o nim myśleć.
-Wróciłam!- krzyknęłam przekraczając próg domu
-I jak?- zapytała mama wyglądając z kuchni
-Dobrze- weszłam z nią do wcześniej wspomnianego miejsca - Mmmm...co tak smakowicie pachnie?- uwielbiałam kuchnię mojej rodzicielki
-Obiad- odpowiedziała krótko- jak wyniki? Jest czerwony pasek? Jaka średnia? A zachowanie?
-Czerwony pasek jest- widziałam jej mały uśmieszek- średnia 5.0 i zachowanie bardzo dobre- od kąd pamiętam nie miałam problemów w nauce. Nie byłam kujonem, ale nie musiałam się dużo uczyć, żeby dostać pozytywną ocenę, poprostu ja to wiedziałam i z dnia na dzień dostawałam coraz to lepsze oceny
-Idź się przebrać, zaraz obiad- uprzedziła mnie
-Zaraz wracam- weszłam na górę po schodach, zmieniłam strój na wygodniejszy i wróciłam na dół. Usiadłam do już nakrytego stołu. Właśnie spożywałyśmy posiłek, gdy zawibrował mi telefon
-Andrea wiesz jaka jest zasada? Zero elektroniki przy jedzeniu
-Tak mamo- odsunęłam od siebie telefon. Zanim zgasł wyświetlacz zdążyłam zobaczyć, że dostałam wiadomość od Nicol. Gdy obie zjadłyśmy, posprzątałam po obiedzie i pozmywałam naczynia.
-Dziękuję- powiedziała mama całując mnie w czoło
-Nie ma za co- uśmiechnęłam się tylko. Poszłam do swojego pokoju i od razu sprawdziłam wiadomość.
*od Nicol*
Hejka! Idziemy gdzieś razem? Jakbyś zapomniała wakacje!!! Hmmm? To jak?
*do Nicol*
Jasne! Za pół godziny w parku, tym co zawsze. Xx
Przebrałam się i ogarnęłam po czym zeszłam na dół do mamy.
-Wychodzę z Nicol, żeby uczcić zakończenie roku
-Dobrze, tylko wróć przed 22. Uważaj na siebie i nie zapomnij, że niedługo  wyjeżdżasz- w odpowiedzi puściłam jej oczko i wyszłam. Po niecałych 5 minutach dość szybkiego spacerowania byłam już na umówionym miejscu. Razem z Nicol poszłyśmy na pizzę, a później na plażę. Cały czas nieustannie się śmiałyśmy.
-Ale obiecujesz mi, że codziennie będziesz do mnie dzwonić i opowiadać co robiłaś?
-Nie mogę- Nicol zrobiła wielkie oczy
-Jak to?- zapytała po chwili
-Nie wiem czy będę mogła od tak do ciebie dzwonić, ale mogę obiecać, że codziennie będziesz wiedziała co u mnie.
-No dobrze - przytuliłyśmy się. W drodze powrotnej zaszłyśmy do budki z lodami.
-Dzień dobry, ja poproszę świderka, dużego, mieszanego - spojrzałam się na przyjaciółkę- dwa. Dwa świderki- zamówiłam. Nicol otrzymała wcześniej, a po chwili i ja otrzymałam swojego loda. Pośpiesznie się odwróciłam chcąc zrobić miejsce następnej osobie w kolejce. Zapatrzona na przyjaciółkę czekającą przy stoliku, myślałam czy niczego nie zapomniałam. Nagle na kogoś wpadłam, a mój lód wylądował na tej właśnie osobie.
-Ups...przepraszam- podniósłam wzrok na osobę "pokrzywdzoną". Miałam wrażenie, że gdzieś widziałam już tą twarz- ja to wytrę- zaczęłam trzeć husteczką koszulkę chłopaka.
-Ej! Spokojnie...nic się nie stało. Ej! Halo! Słyszysz mnie!?- złapał mnie za podbródek i podniósł moją głowę do góry, sprawiając, że nasz wzrok się spotkał. Staliśmy teraz na przeciwko siebie, wpatrzeni w swoje oczy.
-Ekhem...ekhem!- ktoś wymusił kaszel obok nas. Odwróciłam twarz i zauwarzyłam Nicol -Nie chcę wam przeszkadzać, ale chciałam się z Tobą pożegnać. Mama do mnie zadzwoniła i muszę wracać- przerwała ciszę
-Już? Ooo...szkoda. No pa- przytuliłyśmy się. Spojrzałam się na chłopaka
-Ja naprawdę nie chciałam...przepraszam
-Ile razy mam ci powtarzać, że nic się nie stało. To tylko mała plamka, a poza tym ja też mogłem bardziej uważać- uśmiechnął się, bardzo słodko się uśmiechnął. O czym ty myślisz? Skarciłam się w myślach.
-Poczekaj tu chwilę- odszedł, zostawiając mnie samą na środku chodnika. Zastanawiałam się czy zostać czy sobie, najprościej w świecie, pójść. Postanowiłam jednak zostać.
-Proszę- wyrwał mnie znad ekranu telefonu- to dla ciebie- podniósłam wzrok na bruneta, który podawał mi loda, a sam konsumował swojego.
-Nie trzeba- zaprotestowałam
-Trzeba. Przeze mnie niepotrzebnie wydałaś pieniądze.
-Dziękuję- wzięłam nieśmiało loda.
-Usiądziemy razem?- zapytał pokazując dyskretnie pustą ławkę parę kroków dalej.
-Tak w ogóle to Andrea- podałam mu rękę
-Leondre?- powiedział zdziwiony.
-To ty zapytałeś mnie dziś o drogę! Wiedziałam, że skądś cię kojarzę.
-To przeznaczenie- flirciarsko puścił mi oczko.

~~~~~👑💜👑💜👑💜👑💜👑💜~~~~~Hejka! Przepraszam, że DŁUGO nie było rozdziału i jest on dość nudny, ale to początek i akcja dopiero się rozkręca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~~~~~👑💜👑💜👑💜👑💜👑💜~~~~~
Hejka! Przepraszam, że DŁUGO nie było rozdziału i jest on dość nudny, ale to początek i akcja dopiero się rozkręca. Całuski 😙 do następnego ✋ xx 😉 Julia 😇

Holiday Adventure [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz