Rozdział 42

98 2 0
                                    

Charlie
-Stary idź do niej, przeproś ją i uratuj to co jest między wami. Oboje cierpicie przez tą całą sytuację, zupełnie nie potrzebnie
-Masz rację - wyszedłem z domu, poszedłem do kwiaciarni, a później od razu do Andrei pewny swoich zamiarów. Zapukałem delikatnie
-Charlie? - otworzyła mi miła kobieta
-Witaj Magdalene, jest może Andrea?
-Tak. Za domem - uśmiechnęła się
-Dziękuję. W takim razie już nie przeszkadzam - poszedłem za budynek, ale po chwili tego żałowałem.
-Andrea?- zapytałem cicho. Poczułem jak moje serce łamie się na tysiąc małych kawałeczków.
Andrea
Minęło już kilka dni od wizyty chłopaków. Nadal nie mogłam uwierzyć, że los zesłał na moją drogę akurat ich.
-Andrea, mogę Cię prosić na chwilę? -usłyszałam wołanie babci z dołu.
-Coś się stało? - zapytałam stojąc przed kobietą
-Mam do ciebie prośbę. Mogłabyś skoczyć do sklepu po mąkę? Skończyła mi się, a chciałam zrobić twoje ulubione ciasteczka
-Oczywiście. Dziękuję to miłe z twojej strony
-Dla ciebie wszystko kochanie. Idź do dziadka to da ci pieniążki.

Byłam właśnie w drodze do sklepu kiedy przed sobą zauważyłam znajomą postać.
-Nie wierzę - powiedziałam do siebie
-Andrea? - zapytał chłopak podchodząc bliżej mnie
-Lukas? - myślałam że serce zaraz mi wyskoczy. Mocno przytuliłam blondyna - Co ty tu robisz?
-Mógłbym cię spytać o to samo
-Przyjechałam do babci na wakacje
-A ja niedawno się przeprowadziłem w te okolice. Tak za tobą tęskniłem
-A ja za tobą. Co się z Tobą działo? Nie odzywałeś się do mnie, nie dawałem znaków życia, martwiłam się.
-To długa historia, a ty się chyba śpieszysz
-Idę do sklepu, ale możemy się spotkać za jakieś pół godziny i wszystko mi opowiesz. Co ty na to?
-Chętnie. Z przyjemnością posłucham co u ciebie.
-Do zobaczenia - rzuciłam i poszłam przed siebie.
*Godzinę później*
Poszliśmy nad pobliskie jezioro.
-Żartujesz prawda?
-Nie
-Chcesz mi powiedzieć, że Jacob przyjechał do ciebie i cię przeprosił? To do niego nie podobne.
-Też nie mogłem w to uwierzyć. Mówił też, że bardzo żałuję tego co zrobił. Podobno odwiedził też tych chłopaków, których wcześniej pobił.
-Cieszę się, że nareszcie zrozumiał
-A co u ciebie?
-Oprócz tego, że przez przypadek trafiłam na obóz fanowski boysbendu, chodziłam z idolem nastolatek, miałam trasę koncertową, a teraz moje życie nie ma sensu to nic- uśmiechnęłam się ironistycznie
-Słucham? Opowiadaj szybko.

Powiedziałam chłopakowi wszystko jak najdokładniej
-Myślałem, że to moje życie jest skomplikowane
-No widzisz
-I on teraz tymczasowo mieszka naprzeciwko ciebie?
-Dokładnie
-Chore. Z drugiej strony może to przeznaczenie.
-Ty też
-Co?
-Nie jesteś jedyny, który twierdzi, że to pierdolone przeznaczenie
-Ty przeklinasz? Od kiedy?
-Przyzwyczaj się. Muszę już lecieć. Babcia czeka z cisteczkami. Może chcesz wpaść?
-Z chęcią - złapałam chłopaka za rękę i pociągnęłam za sobą.
-Wróciłam - krzyknęłam przekraczając próg - Babciu poznaj Lukasa, to mój przyjaciel z dzieciństwa.
-Miło mi, Magdalene - kobieta podała mu rękę
-Lukas - ucałował jej dłoń. Widziałam, że chłopak zrobił na niej dobre wrażenie
-Zaprosiłam go na cisteczka
-Ah tak! Zapraszam - wszyscy razem siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy się słodkościami.
-Może wyjdziecie na dwór? Przewietrzycie się. Co będziecie gnić w domu. Jest jeszcze ciepło i jasno. No już na zewnątrz - pognała nas Magdalene. My bez sprzeciwu opuściliśmy dom.
-Często brakuje mi naszych zabaw. Do tej pory pamiętam jak jako małe srajtki lataliśmy po podwórku bawiąc się w pokemony
-Mi też, ale wiesz co...nigdy nie jest za późno żeby do tego wrócić. Berek - dotknęłam go i zaczęłam uciekać. Biegaliśmy dobre 10 minut dopóki chłopak nie przerzucił mnie przez ramię i nie uniósł nad ziemią

-Puść mnie! Słyszysz?-Ani mi się śni - wrzucił mnie do basenu -Ale ja nie umiem pływać! - zdążyłam krzyknąć zanim zniknęłam pod wodą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Puść mnie! Słyszysz?
-Ani mi się śni - wrzucił mnie do basenu
-Ale ja nie umiem pływać! - zdążyłam krzyknąć zanim zniknęłam pod wodą. Lukas bez namysłu skoczył za mną i wynurzył nad powierzchnię wody. Zaczęłam kaszleć pozbywając się cieczy z organizmu. Cały czas byliśmy w basenie
-Jeśli cię to pocieszy, wyglądasz pięknie
-Podejrzewam. W rozmytym makijażu, z przemokniętymi ubraniami, przyklapłą fryzurą i cała mokra muszę wyglądać obłędnie
-Przyzwyczaiłem się, że dziewczyny w moim towarzystwie są mokre więc to najmniejszy problem- zaśmialiśmy się. Chłopak przywarł mnie do ściany basenu i pocałował.

-Andrea?- usłyszałam cichy głos, który nadal kochałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Andrea?- usłyszałam cichy głos, który nadal kochałam. Przerwałam pocałunek i odwróciłam się w stronę źródła dźwięku. Zobaczyłam coś co złamało moje serce. Przede mną stał Charlie i...płakał. Miałam cholerne poczucie winy, wiedziałam że to ja go zraniłam. Nie powinnam oddawać tego pocałunku
-Charlie to nie tak - zaczęłam wychodząc z wody.
-A kurwa jak? Przyszedłem tu żeby cię przeprosić i ratować nasz związek, ale teraz już nie ma co ratować. Myślałem że nadal mnie kochasz..jaki ja byłem naiwny.
-Daj mi wytłumaczyć
-Nie potrzebuje twoich wyjaśnień. Wszystko dokładnie widziałem. Myślałem, że boisz się wody... Wychodzi na to, że Jacob miał rację. Miałem nadzieję, że jesteś inna. Żegnaj - rzucił mi piękny bukiet pod nogi i odszedł
-Ale ja jestem inna! - krzyknęłam - i nadal Cię Kocham - powiedziałam już trochę ciszej. Opadłam na kolana i zaczęłam płakać.
-To on? - Lukas mnie objął
-Tak. Ja go tak cholernie kocham, a teraz wszystko zepsułam. Przepraszam, ale chyba musisz już iść...chce zostać sama.
-Jasne rozumiem - wstał i wrócił do domu.
Leondre
-Pierdole to - powiedział blondyn wchodząc do pokoju
-Charlie? Co się stało? Czemu płaczesz? Spotkałeś się z nią?
-Tak widziałem ją i żałuję
-Mów jaśniej
-Ona całowała się z innym chłopakiem...w basenie.
-To ona nie boi się wody?
-Też tak myślałem, ale najwidoczniej nie
-Jesteś tego pewien?
-Przecież wiem co widziałem. Od początku miałem przeczucie, że pójście tam to zły pomysł. Ja naprawdę ją kocham Leo.
-Wiem, ona ciebie też
-Świetnie to okazuje liżąc się z kim popadnie - wiedziałem że muszę pogadać z dziewczyną. Trzeba to wyjaśnić.
-Może to tylko wyglądało na pocałunek, a tak naprawdę tym nie było?
-Kogo próbujesz oszukać? Wiesz co jest najgorsze? Że to ten sam chłopak, przez którego Andrea pokłóciła się z Jacobem, to on sprowokował go do tego wszystkiego przez co później cierpiała.
-Skąd wiesz, że to akurat on?
-Kiedyś pokazywała mi ich wspólne zdjęcia...wszędzie go poznam.

Tego wieczoru już więcej nie rozmawialiśmy, nawet do Helen się nie odzywał. Szkoda mi go, ale z drugiej strony rozumiem jego zachowanie. Kiedy zaczęło się ściemniać wyszedł się przewietrzyć, dobrze mu to zrobi.

Holiday Adventure [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz