Rozdział 13

275 9 5
                                    

Oboje siedzieli wpatrzeni we mnie.
-Nie wiem co powiedzieć...- zaczął Charlie
Charlie
Przechodziłem właśnie wewnętrzną rozłamkę. Moje wnętrze rozsypało się właśnie na tysiące malutkich kawałeczków. Ona cierpiała, a ja bezczynnie siedziałem...ona czuła się jak gówno, a ja cieszyłem się z pierdół wokoło i miałem wszystko a jadyne co ona mogła mieć odemnie to wsparcie, którego nie otrzymała. Jestem na siebie wkurwiony, nie mogłem jej pomóc, myśląc, że pomogłem wszystkim. Najchętniej rowaliłbym wszystko wokół. Mimo tego że nawet jej nie znałem to i tak mam to cholerne poczucie winy.
-Nie wiem co powiedzieć- powiedziałem zgodnie z prawdą. Chodź we mnie tłumiło się wiele emocji to wolałem nie pokazywać tego na zewnątrz. Złość, nienawiść, smutek, współczucie i wiele innych. Dziewczyna bardzo się przed nami otworzyła. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek usłyszę od niej coś takiego. Bardzo jej współczuję... dużo przeszła. Nikomu nie życzę takiej sytuacji.
-Jak można robić coś takiego?- oburzył się Leo- rozumiem wszystko można ignorować, ale do czasu. Co za dupek-
-Nie wyzywaj go...-Leo na jej słowa zrobił wielkie oczy. Był zaskoczony jej reakcją, zresztą jak ja.
-Ale jak to? Bardzo Cię skrzywdził...zasłużył sobie na takie miano.
-Nikt nie zasłużył na takie nazywanie. Nienawiścią i obraźliwymi słowami niczego nie osiągniesz...co ci to da? Satysfakcję? Że obraziłeś kogoś? Ty powinieneś to akurat rozumieć najlepiej. Rozumiem jesteś zażenowany jego zachowaniem, zresztą jak ja, ale ja go nie obrażam. Popełnił błąd...jest tylko człowiekiem...każdy może się pomylić...człowiek jest istotą omylną. Poprostu w moim towarzystwie nikogo, nigdy nie wyzywaj. Już wystarczająco w życiu się wysłuchałam. A teraz bardzo proszę zakończmy ten temat i nigdy już do niego nie powracamy i nie poruszamy go więcej. Dziękuję, a teraz już wrócę to siebie- To wszystko powiedziała z takim spokojem, aż zacząłem się jej bać. To co mówiła miało przesłanie. Zamurowało nas. Mimo iż ten chłopak bardzo ją skrzywdził ona i tak ustała w jego obronie. Nie da się ukryć, że obroniła go perfekcyjnie.
-Nie, nie idź jeszcze. Zostań jeszcze...chociaż na chwilę- brunet zatrzymał dziewczynę, łapiąc ją za nadgarstek.
Andrea
Poczułam ucisk tam gdzie wolałbym uniknąć bólu. Cicho jęknęłam...na tyle cicho, że żaden z nich nie usłyszał. Delikatnie uwolniłam rękę z uścisku.
-No dobrze- odpowiedziałam po chwili. Posiedzieliśmy tam jeszcze chwilę, ale Leo musiał już iść. Podeszłam z nim do drzwi i przytuliłam go na pożegnanie.
-Do zobaczenia później. A ty - zwrócił się do mnie- lepiej się połóż i odpocznij. Opiekuj się nią- rzucił jeszcze do Charls'a i wyszedł.
-Jak się czujesz?- zapytał po chwili
-Lepiej choć nadal bardzo boli mnie głowa- oparłam się o szafkę przy drzwiach, zakręciło mi się w głowie.
-Co się stało?- podbiegł do mnie
-Nie nic. Wszystko w porządku
-Możesz kłamać ile chcesz- jedną rękę wsunął pod moje kolana a drugą złapał mnie za plecy. Chwilę potem byłam już w powietrzu.
-Powiedziałam, że wszystko jest ok. Dałabym rade sama- położył mnie na łóżku.
-Chcesz coś do picia?-zapytał, nie spuszczając ze mnie wzroku
-Nie, dzięki
-Ile słodzisz?- kompletnie olewał moje odpowiedzi i w mgnieniu oka zrobił mi herbatę- Proszę tu masz coś co powinno cię rozgrzać, a tu masz tabletkę na ból głowy- nie zdążyłam odpowiedzieć, a już dostałam napój.
-Dziękuję, ale nie było trzeba
-Żaden, powtarzam żaden obozowicz nie będzie się źle czuł w moim towarzystwie.
-Naprawdę dziękuję za to wszystko, za tą troskę, wsparcie, opiekę...- gdy to mówiłam ciągle kręcił się po pokoju- nigdy, nikt się o mnie tak nie martwił jak ty teraz przy niewielkim bólu głowy. To naprawdę miłe, ale moim zdaniem trochę przesadzasz. Przecież nic mi nie jest- w tym momencie zatrzymał się i usiadł obok mnie na łóżku
-Jak to nikt się o ciebie nie martwił?- właśnie topiłam się w jego cholernie błękitnych oczach.
-Zawsze każdy miał na mnie, lekko mówiąc, wywalone. Każdemu wokół zwisało czy jestem szczęśliwa, smutna, zła, zmęczona czy chora. Cały czas musiałam radzić sobie sama- znów łzy...tym razem byłam silniejsza i powstrzymałam je. Nigdy więcej słabości w towarzystwie kogokolwiek. Pamiętaj załóż maskę i idź przed siebie. Przecież i tak nikt nie zauważy, a nawet nie będzie na ciebie zwracał uwagi...zresztą jak zawsze.

-O rodziców nie pytam, bo wiem jak było, ale nie miałaś nikogo innego z bliskich? W sensie Cioci, Wujka, Dziadków? -Wujek zmarł, ciocia popadła w żałobę i musi się leczyć, a dziadkowie mieszkają daleko ode mnie, rzadko kiedy z nimi rozmawiam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-O rodziców nie pytam, bo wiem jak było, ale nie miałaś nikogo innego z bliskich? W sensie Cioci, Wujka, Dziadków?
-Wujek zmarł, ciocia popadła w żałobę i musi się leczyć, a dziadkowie mieszkają daleko ode mnie, rzadko kiedy z nimi rozmawiam. Ostatni raz widziałam ich jak miałam jakieś 8 lat.
-Przez ten cały czas aż do teraz byłaś sama? Sama musiałaś radzić sobie ze wszystkim? Problemami, nauką, radością czy też klęską?
-Tak właśnie jest
-Było- poprawił mnie, mocno podkreślając to słowo- znów spojrzał mi głęboko w oczy
-Jak to było?
Charlie
-Jak to "było"?- zapytała
-Już nie jesteś sama i obiecuje ci, że nigdy nie będziesz. Nikt nie zasługuje na samotność, a szczególnie osoba, która potrzebuje obecności drugiej osoby, osoba która przez cały czas była sama. Nie bez powodu trafiłaś na ten obóz. Tu poznałaś nas...mnie i Leondre. My już zawsze będziemy przy tobie...co prawda może nie fizycznie, ale zawsze będziemy tu- dłonią wskazałem na swoje serce.
Leondre
Razem z wesołą wycieczką spacerowaliśmy już jakieś 30 min po "wspaniałym, renesansowym rynku" jak to nazwała pani Basia. Każdego to bardzo fascynowało, każdy z uwagą słuchał opowieści o tym oto miejscu i każdy fotografował wszystkie zabytkowe i bardzo stare kamienice, które można spotkać w co drugim mieście. Gdyby ktoś nie wiedział to, to był sarkazm. Oczywiście mówiłem to z ironią. Tak naprawdę jedynym obiektem do zdjęć byłem nie kto inny jak ja. Praktycznie każdy robił mi zdjęcia. Najlepsze było to, że nie podchodzili do zdjęcia tylko robili je z ukrycia. Jaki w tym sens?
-Jeśli ktoś chce zdjęcie to niech podejdzie, a nie się chowacie, bo to widać. Chyba po coś tutaj z wami jestem- zaśmiałem się- jak ktoś chce to możemy zrobić sobie nawet jakąś sesję na tle tych wspaniałych budowli- spojrzałem na panie z lekkim uśmieszkiem- w tym momencie tłum nastolatek rzucił się na mnie. Chłopcy byli bardziej inteligentni i poczekali, aż się uspokoją i z każdą zrobię sobie zdjęcie- prawidłowo.
Charlie
Siedzieliśmy w ciszy, patrząc sobie w oczy. Nagle dziewczyna...

♡☆♡☆♡☆♡☆♡☆Hejk! Wracam! ♡ Kocham Was ♡

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

♡☆♡☆♡☆♡☆♡☆
Hejk! Wracam! ♡ Kocham Was ♡

Holiday Adventure [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz