Rozdział 21

189 7 0
                                    

*dwa dni później*
Andrea
My już siedzimy na śniadaniu. Musieliśmy dziś bardzo wcześnie wstać żeby spakować walizki. No tak...zostało jeszcze kilka godzin na tym obozie. Szkoda. Mimo wszystko miło będę go wspominać.
-Szkoda że to już koniec- zaczął Leondre, Charlie tylko spojrzał na nas smutno
-Obiecajcie mi coś- spojrzeli na mnie pytająco- gdy się rozejdziemy i każdy z nas pójdzie w swoją stronę to i tak będziecie o mnie pamiętać, dzwonić do mnie czy chociaż od czasu do czasu pisać.
-No pewnie- prawie krzyknął Leondre
Charlie
-O tobie nie da się zapomnieć - wypaliłem. Oboje się na mnie spojrzeli, a dziewczyna lekko się zarumieniła...ja chyba zresztą też.
-Skąd wiesz co przyniesie los? Może kiedyś będziemy sąsiadami?- Leondre próbował rozluźnić atmosferę i udało mu się.
-Nie chcę być pesymistyczna ale szczerze w to wątpię.
-Ja też, ale można pomarzyć- puścił jej oczko. Gdy skończyliśmy jeść mogliśmy wrócić do pokojów. Szliśmy przez długi korytarz w ciszy.
-Zaraz do was dołączę, muszę zajść do kibla -odezwał się nagle brunet. Nie wiem czy naprawdę zachciało mu się do toalety czy poprostu wyczuł moment i postanowił się usunąć. Postanowiłem złapać dziewczynę za rękę. Sam nie wiem czemu, czułem jakby nas ktoś obserwował. To był impuls, odruch.
-Andrea!- usłyszeliśmy za plecami.
Andrea
Szliśmy z Charlie'm za rękę do pokoju kiedy nagle ktoś krzyknął moje imię
-Andrea!- odwróciłam się i to kogo zobaczyłam zepsuło mi humor.
-Czego chcesz?- blondyn zareagował szybciej niż ja
-Porozmawiać
-Nie mamy o czym- odpowiedziałam
-Proszę, powinienem Ci coś powiedzieć
-Niech ci będzie - czułam że będę tego żałować
-Wolałbym na osobności
-Charlie mógłbyś tu zaczekać
-Dobrze zaczekam, ale gdy tylko będzie się coś działo nie będę się wahał.
-Dziękuję- cmoknęłam go w policzek po czym razem z Adamem odeszłam parę metrów od blondyna.
-A więc? Słucham
-Wiem że mnie teraz nienawidzisz, żałuję tego co zrobiłem, przepraszam. Mam nadzieje że mi wybaczysz...Gdybym mógł tylko cofnąć czas podjął bym inną decyzję...niestety już za późno...
-To wszystko?
-Nie przerywaj mi to się dowiesz- nie odpowiedziałam- chodzi o to że Charlie chcąc ci zaimponować, poprosił mnie jako swojego przyjaciela, żebym się do ciebie dobierał a on wtedy będzie mógł zgrywać bohatera. Zastanawiasz się pewnie dlaczego nie poprosił Leondre? Ja też nie wiem...podejrzewam że to za prywatna sprawa a poza tym Leo by tego nie zrobił więc wolał poprosić mnie - tego się nie spodziewałam
-Jakoś ci nie wierze
-Wiedziałem. Na szczęście albo i nie, jestem na to przygotowany. Pozwól że ci coś pokaże
-Skoro musisz- chłopak posunął mu swój telefon prawie pod nos

 Pozwól że ci coś pokaże -Skoro musisz- chłopak posunął mu swój telefon prawie pod nos

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Nie, nie możliwe- zeszkliły mi się oczy. Podbiegłam do blondyna, zamachnęłam się i po chwili moja otwarta ręką wylądowała na jego policzku.
-Jak mogłeś? Myślałam że jest inny!- nie czekałam na odpowiedź, wybiegłam z ośrodka. Zatrzymałam się gdy byłam na plaży. Po ciele przeszły mnie ciarki na sam widok wody. Nadal nie mogę uwierzyć w to czego się dowiedziałam. Myślałam że jest moim przyjacielem, powoli zaczynałam traktować go jak kogoś więcej. Żałowałam wszystkich wspólnie spędzonych chwil z nim. Usiadłam na huśtawce i zaczęłam płakać...potrzebowałam tego, a jeszcze bardziej potrzebuje przytulenia. Tak to dziwne, ale tak jest. Do Charlie'go nie zadzwonię to chyba jasne, do Adama nie mam zaufania, został mi Leondre... z drugiej strony nie chce go martwić. Ostatecznie zadzwoniłam
Leondre
Widziałem że blondyn chciał zostać z nią sam na sam, więc poszedłem do łazienki. Później przeszedłem się po ośrodku. Gdy miałem właśnie wchodzić do pokoju zadzwonił mi telefon
-Halo?- odebrałem po chwili
-Proszę przyjdź na plażę przy ośrodku po prawej stronie. Usiądź obok mnie na huśtawce i mocno mnie przytul, o nic nie pytaj. Pozwól mi poczuć się bezpiecznie choćby na sekundę- rozłączyła się. To Andrea...ale chwila...ona płakała? Nieważne. Postanowiłem jak najszybciej udać się we wskazane miejsce. Szedłem brzegiem kiedy nagle ujrzałem huśtawkę a na niej dziewczynę. Usiadłem cicho i powoli obok po czym objąłem dziewczynę. Lekko podskoczyła.
-To ty. Przestraszyłeś mnie. Dziękuję że przyszedłeś- odpowiedziała spokojnie choć w środku cała się trzęsła.
-Co się stało?- mimo jej prośby postanowiłem zapytać
-Nic takiego
-Przecież widzę
-Poprostu twój przyjaciel, gwiazdeczka to dupek i tyle.
-Charlie? Ale jak to?
-Mam nadzieję że ciebie o to nie prosił. Gdybyś wiedział o tym a nic mi nie powiedział to bym cie chyba teraz udusiła
-Ale co? O co chodzi? Możesz jaśniej?- dziewczyna wyjęła telefon i pokazała mi wiadomości.
-Przykro mi ale to nie może być prawda
-Też tak myślałam ale mam dowód
-To nie możliwe...Charlie nie byłby zdolny do czegoś takiego
-Też tak myślałam pare minut temu, a teraz sama nie wiem z jakim człowiekiem się zadawałam. Mniejsza o to, sam fakt że coś takiego wymyślił
-Uwierz mi, Charls nie jest aż tak inteligentny żeby coś takiego wymyślić- tym zdaniem udało mi się wywołać na jej twarzy uśmiech,który po chwili znikł
-W takim razie co to jest?- pokazała na telefon
-Nie wiem.
-Widzisz. Nie da się tego wyjaśnić
-My nie umiemy ale może on to wyjaśni. Hm? Co ty na to?
-Nie chcę na niego patrzeć.
-Oj Andrea. Daj mu szansę. Ten Charlie z wiadomości to nie ten sam którego poznaliśmy...zarówno ja jak i ty. Znam go już parę lat więc co nieco o nim wiem. On nie byłby do tego zdolny- zaczęła się zastanawiać. Chyba moje słowa dały jej do myślenia. Po chwili znów się rozpłakała. Mocno ją przytuliłem.
Andrea
Słowa Leondre miały sens. Zaczęłam nad tym wszystkim rozmyślać...i nagle wspomnienia wróciły. Zaatakowały nagle i mocno, ugryzły moje serce, wpuściły jad, który przywołał najpiękniejsze chwile w moim życiu i wywołał łzy. Brunet bez zastanowienia przysunął mnie do siebie i mocno przytulił. Znów poczułam nieziemski zapach jego perfum.
Charlie
Stałem po środku krytarza i nadal nie mogę uwierzyć w to co właśnie zrobiła dziewczyna. Za co oberwałem? Nie wiem. Spojrzałem na chłopaka stojącego przede mną z drwiącym uśmieszkiem na twarzy.
-Co jej powiedziałeś?
-Nie istotne. Liczą się skutki a w zasadzie to rezultaty. Teraz dziewczyna już nigdy na ciebie nie spojrzy. Te kilka dni w szpitalu pozwoliły mi obmyślić cały, idealny plan, który jak widać zadziałał. Dziewczyny są strasznie głupie i naiwne- nie odpowiedziałem, nie wiedziałem co. Po chwili chłopaki odszedł zostawiając mnie samego. Pozwoliłem żeby skrzywdził Andreę. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Obiecywałen jej że nikt więcej jej nie skrzywdzi, nie poniży, nie dotknie i nie zbliży bez jej zgody. Wmawiałem jej że przy mnie jest bezpieczna. I co? I gówno. Pozwoliłem na to wszystko jakiemuś pierwszemu lepszemu gościowi z obozu. Jestem na siebie strasznie zły... Nienawidzę siebie. Wróciłem do pokoju i od razy rzuciłem się na łóżko. Zastanawiałem się co takiego mógł jej powiedzieć i jak to odkręcić.

 Zastanawiałem się co takiego mógł jej powiedzieć i jak to odkręcić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Holiday Adventure [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz