Rozdział 24

190 7 0
                                    

Faktycznie autobus był o wiele mniej zapełniony niż gdy jechaliśmy na obóz. Teraz było przynajmniej o połowę więcej wolnych miejsc.
Droga miajała nam...nazwałbym to przeciętnie. Nic szczególnego się nie działo. Gadaliśmy, zrobiliśmy zdjęcia i snapy, słuchaliśmy muzyki, wygłupialiśmy się poprostu. Uspokoiliśmy się dopiero kiedy Leondre zasnął.

Postanowiłam wykorzystać okazję i popytać Charliego o całe zajście i dokończyć rozmowę na moście

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Postanowiłam wykorzystać okazję i popytać Charliego o całe zajście i dokończyć rozmowę na moście.
-Charlie?
-Tak?- oderwał wzrok od telefonu
-Mam do ciebie pytanie
-SÅ‚ucham
-O co ci chodziło wtedy na moście? Czego mam nie robić?
-Dobrze wiesz o co mi chodzi i nie udawaj że tak nie jest.
-No właśnie nie wiem
-SÅ‚uchaj...wiem co robisz i w ani 1% tego nie popieram
-Nadal nie rozumiem...- chłopak złapał moje ręce
-Wiem że się tniesz- Serce zaczęło mi szybciej bić.
-A-a-ale jak? SkÄ…d?
-Nie było trudno się tego domyślić. Miałaś trudną przeszłość, często gdy o tym opowiadałaś łapałaś się za nadgarstek. Kiedyś gdy próbowałem cię zatrzymać i złapałem za rękę...
-Nie kończ.- przerwałam mu.
-Jak wolisz- powoli podciągał rękaw mojej bluzy.
Charlie
Kiedy zobaczyłem rękę dziewczyny prawie w całości pocharataną zamarłem. Dopiero teraz dostrzegłem ile ta dziewczyna cierpiała. Część ran było już zagojona, natomiast inne wydawały się być całkiem świeże.
-Czy te nowe to przeze mnie?- zapytałem wprost
-Nie- widziałem że kłamała
-Dlaczego nie mówisz prawdy?
-No dobrze. To przez tą całą niedawną sytuację. Nie dawałam rady. Kiedy uwierzyłam że tak ważna dla mnie osoba próbowała mnie wykorzystać...poczułam się jak kilka lat temu z ojcem...jak szmata. Nie chciałam obarczać swoimi problemami Leondre więc trzymałam je w środku. Postanowiłam je w jakiś sposób uwolnić więc wybrałam drogę przez krew.- zeszkliły jej się oczy. Pocałowałem ślady świeżych ran- dlaczego to zrobiłeś?-zapytała

-Ponieważ czuje się winny. A poza tym jak ktoś kto kogoś kocha pocałuje bolące miejsce wtedy przestaje boleć i szybciej się goi- uśmiechnęła się.
-To urocze- wytarłem łzę spływającą po jej policzku i mocno ją do siebie przytuliłem.
-Nie płacz już. Gdy ty jesteś smutna mi też jest smutno.- siedzieliśmy przytuleni i chwilę potem zasnęliśmy.
Andrea
Siedziałam z głową opartą na torsie chłopaka, który pozwolił brudzić swoją białą koszulkę moim tuszem do rzęs. Zrozumiałam że blondyn jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. W trakcie moich rozmyśleń zmorzył mnie sen.
-Postój!- krzyknęła pani przez głośniki tak głośno że obudziła wszystkich...znaczy wszystkich oprócz Charliego.
-Wstawaj leniu!
-Co?
-Mamy postój. Idziemy
-Nie chcÄ™ mi siÄ™
-Już gdzieś to słyszałem- wtrącił się Leondre i razem z nim wybuchnęliśmy śmiechem. Przypomniało mi się jak parę dni temu to ja nie chciałam wyjść na postój mimo nalegań bruneta.
-A ty?-spytałam Leo
-Ja też nigdzie nie idę
-O nie! Nie ma mowy!- Złapałam jednego i dugiego za rękę i mocno pociągnęłam. Dzięki temu oboje teraz stali przede mną.
-Mamy postój. Wychodzimy- uśmiechnęłam się ironistycznie. Trzymając nadal dłonie chłopaków  ciągnęłam ich za sobą prosto do sklepu. Chodziłyśmy między półkami
-Mogłabyś puścić moją rękę?- odezwał się nagle brunet
-No nie wiem
-Mam się załatwić po środku sklepu? Tego chcesz?
-Nie! Dobra idź- uwolniłam jego rękę z uścisku
-A ja?- zapytał Charlie
-A ty co niby?
-Też muszę
-Dopiero nie chcieliście wyjść a teraz oboje prosicie o pozwolenie skorzystania z toalety- zaśmiałam się- zachciało wam się w tym samym czasie?
-No wiesz dziewczyny chodzą cały czas razem do łazienki to czemu chłopaki nie mogą?- oboje się zaśmialiśmy. Oczywiście puściłam go. Teraz chodziłam sama po sklepie.
-Ciekawe któremu pierwszemu się uda- usłyszałam po przeciwnej stronie regału głos Victorii
-Oczywiście że Charliemu. Jest z nią bliżej i zanim ktokolwiek się obejrzy będzie już po wszystkim- ostrożnie przysłuchiwałam się rozmowie dziewczyny z Sofią
-Racja...niby Charls jest już na półmetku, ale nie wiesz co może jeszcze wymyślić Leo. Wiesz że potrafi zrobić wszystko żeby wygrać zakład- co?! Jaki kurwa zakład?
-Myślisz?
-Ja to wiem. Jestem pewna że to on wygra zakład i pierwszy zaliczy Andreę- zamurowało mnie.

Nie słuchałam dłużej i poprostu wybiegłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie słuchałam dłużej i poprostu wybiegłam.
Leondre
-Stary jak tam z AndreÄ…?
-Ona jest wspaniała. Po raz pierwszy się zakochałem...tak na poważnie. Ona jest jedyną w swoim rodzaju. Jest taka słodka, urocza, prawdziwa, nikogo nie udaje, nie obchodzi ją czy jestem sławny i ile mam obserwatorów na insta- on się serio zakochał. Po raz pierwszy opowiadał w taki sposób o dziewczynie. Poza tym widać to w jego oczach. Gdy porusza temat Andrei w oczach ma taki delikatny błysk.
-Pierwszy raz widzę żeby jakaś dziewczyna tak ci namieszała. Zaczynam podejrzewać czy nie jest jakąś czarownicą i czy nie rzuciła na ciebie  jakiegoś uroku.
-Spokojnie...jest całkowicie normalna. Nie masz się o co martwić
-W takim razie szczęścia- poklepałem go po plecach
-Dzięki- uśmiechnął się
Charlie
Gdy wraz z Leo wracaliśmy z łazienki zauważyłem Andreę, ale inną niż tą którą tutaj zostawiliśmy. Podeszliśmy bliżej, tak żeby ani nas nie zobaczyła ani nie usłyszała. Przysłuchaliśmy się rozmowie Victorii z Sofią o nas i zakładzie.
-Ja to wiem. Jestem pewna że to on wygra zakład i pierwszy zaliczy Andreę- sam nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Nie mogłem dłużej się ukrywać
-Co ty kurwa opowiadasz?
-Jaki zakład?- razem ze mną wkroczył Leo
-Wasz zakład o przeruchanie Andei. Chyba nie muszę ci przypominać. Dobrze ci idzie- poklepała mnie po ramieniu
-Ale ty Leo musisz się pospieszyć bo twój przyjaciel wygra-  zobaczyłem jak Andrea wybiega ze sklepu i one też to widziały. Przybyły sobie 'piątkę' na znak że ich plan się udał.
-Jesteście z siebie dumne?
-Tak. Nasz pan jest bezbłędny. A ona już nigdy nie będzie szczęśliwa.
-Ona nigdy nie była szczęśliwa teraz dopiero zrozumiała definicję 'szczęścia'- powiedziałem
-Nie wierzę że macie czelność nazywać siebie BaMbino. Nie zasługujecie na takie miano.
-Jesteście...
-No jakie jesteśmy?-dziewczyna przerwała mi i zaczęła zmniejszać odległość między nami. Po chwili była już na tyle blisko że bez większych problemów mnie pocałowała.

Próbowałem ją odepchnąć ale za mocno mnie chwyciła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Próbowałem ją odepchnąć ale za mocno mnie chwyciła. Po chwili pomógł mi brunet.
-Co ty odpierdalasz?- krzyknÄ…Å‚em
-Nie udawaj że ci się nie podobało. W razie czego wiesz gdzie mnie szukać- puściła mi oczko i razem ze swoją 'przyjaciółką' odeszły.
-Japierdole- powiedziałem sam do siebie
-Stary współczuję ci
-Leo co jeśli Andrea się dowie? W życiu mi nie wybaczy.
-Jeśli jej zależy to wybaczy
-Właśnie zaczynam się martwić że jeśli w to uwierzyła to przestanie jej zależeć. Boję się że ją stracę.
-Pomogę ci...pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dzięki. Chodź wracamy bo pójdą bez nas.

Przepraszam ale dopadł mnie brak weny :/ doceń moje starania

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przepraszam ale dopadł mnie brak weny :/ doceń moje starania. Do następnego ;*

Holiday Adventure [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz