Rozdział 40

92 2 0
                                    

Andrea
Siedziałam u siebie w pokoju na łóżku i przeglądałam internet kiedy nagle zadzwoniła do mnie mama.
-Hejka Córciu. Jak tam u ciebie?
-Dobrze. Miło że nareszcie dzwonisz
-Przepraszam ale nie mam na nic czasu, ciągle coś ode mnie chcą
-Na szczęście niedługo wracasz...-cisza -prawda?
-Właśnie w tej sprawie dzwonie. Miałam wracać dziś wieczorem ale sprawy się skomplikowały i wrócę najwcześniej za miesiąc. Do tego czasu pojedziesz do babci.
-Ale mamo ja nie chce
-Nie dyskutuj. Wiem że nie chcesz, ale nie masz innego wyboru. Pod koniec sierpnia przyjadę do ciebie i razem wrócimy do domu.
-Pamiętasz o moim wyjeździe do Polski tak? Zdążymy?
-Ojej zapomniałam. Zadzwonię dziś do Pani Sikorskiej i z nią porozmawiam na ten temat. Dam Ci znać później teraz muszę kończyć. Tęsknię za tobą i Kocham cie skarbie. Do usłyszenia
-Pa- odpowiedziałam ale ona już się rozłączyła. Było mi przykro. Znów wpadła w wir pracy. Przez ostatnie kilka tygodni nawet zapomniała do mnie zadzwonić. Cieszyłam się że dziś ją zobaczę, a tu proszę...taka niespodzianka. Zaczęłam płakać. Bardzo mi jej brakuje. W ogóle nie uczestniczy w moim życiu.
Leondre
Mam już dosyć humorków Charliego. Ciągle tylko powtarza jak mu źle i niedobrze. Już mnie głowa boli od jego narzekania. Ok...rozumiem. Zerwał z dziewczyną i jest mu przykro, ale ile można gadać w kółko o tym samym?
-Stary, wybacz że mówię Ci to w prost, ale ktoś musi. Twoje użeranie się nad sobą jest już męczące. Skończ już. Powinieneś zapomnieć i żyć pełnią życia, a ty siedzisz całe dnie w swoim pokoju i nie chcesz z nikim rozmawiać. Idź na spacer, przewietrz się i zastanów czego chcesz. Nie możesz mieszać jej w głowie. Już każdy ma dosyć twojego gadania.
-Dzięki za szczerość- założył buty i wyszedł trzaskając drzwiami. Chyba byłem trochę za ostry. Potrzebuje wsparcia a dostał opieprz. Trudno, chłopak musi się wziąść w końcu w garść.
Artur
-Synku, dzwoniła do mnie pani Brooker z informacją, że Andrea wyjeżdża do babci i nie wiadomo czy wróci do wyjazdu- zaczęła kobieta
-Co? Ale jak to? Ona musi jechać... Obiecałem jej
-Cieszę się, że chcesz dotrzymać słowa...
-Ale? -wiedziałem że z naszych planów nici
-Ale? Nie skarbie, to nie tak jak myślisz. Andrea jedzie. Pani Brooker jest w delegacji więc zaproponowałam żeby dziewczyna wróciła wcześniej, zadeklarowałam że nawet po nią pojedziemy i będę się nią opiekować. Zgodziła się, ale Andrea nadal nic nie wie więc trzeba ją uprzedzić
-Dziękuję- przytuliłem ją- Jesteś cudowna. Zajmę się wszystkim
-Wiem. Cieszę się że ją poznałeś. Jesteś zupełnie inny, lepszy. Nie myślisz tylko o sobie i przestałeś się bawić uczuciami innych. Kocham Cię- pocałowała mnie w czoło i wyszła. Postanowiłem zadzwonić do brunetki i przekazać jej dobrą wiadomość, oczywiście...nie przez telefon.
-Em, halo? Hej Andrea. Słuchaj mam do ciebie sprawę, możemy się spotkać?
-Jasne, ja też muszę ci coś powiedzieć- przestraszyłem się
-Za pół godziny u mnie?
-Spoko
-To do zobaczenia
-No hej- rozłączyła się. Zacząłem się zastanawiać czemu była smutna.
Charlie
Byłem zły, ale jednocześnie wdzięczny Leondre że otworzył mi oczy. Przez ostatnie kilka dni w ogóle nie wychodziłem z domu i cały czas wspominałem to wszystko...co było i nie wróci. Tak jak polecił mi chłopak wyszedłem się przewietrzyć. Nigdy nie wiedziałem że świeży wiatr potrafi tak pomóc. Podjąłem decyzję i plany na przyszłość: zapominam o dziewczynie, ona już mnie nie potrzebuje, znalazła sobie kogoś innego więc na mnie również przyszła pora. Czas zostawić przeszłość za sobą i planować przyszłość. Spacer dobrze mi zrobił. Od razu jak wróciłem do domu  wyjąłem karton z szafy i schowałam do niego wszystko co miało jakikolwiek związek z Andreą.
Andrea
Byłam już w drodze do chłopaka, cały czas zastanawiałam się co takiego chce mi przekazać. Po jego głosie mogę wnioskować że to dobra wiadomość. Kiedy byłam już pod domem zapukałam.
-Andrea! Nareszcie jesteś- przytulił mnie
-Chciałeś porozmawiać więc jestem- usiedliśmy na kanapie
-Tak, ale najpierw ty powiedz mi o czym ty chciałaś gadać
-Chodzi o to, że nie jadę z wami do Polski. Moja mama pojechała do pracy, bardzo daleko zresztą i wróci dopiero pod koniec sierpnia, ja na ten czas jadę do babci. Przykro mi... zadzwoń do Rema, przeproś go i przekaż mu że jednak nie jadę -kiedy to mówiłam chciało mi się płakać, a Artur cały czas się szczerzył.
-Oj Andrea, Andrea. Nie podejmuj pochopnych decyzji... chcesz jechać?
-Co to za pytanie? Pewnie że chcę
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem
-O czym ty mówisz?
-To jest to co ja chciałem ci przekazać. Nasze mamy dziś ze sobą rozmawiały i jedziesz!-krzyknął- odbieramy cię kilka dni wcześniej i wylatujemy do Polski
-Żartujesz?
-Jestem całkiem poważny
-Dziękuję- przytuliłam go.
*Tydzień później*
Jestem już u babci. W sumie nie jest tak źle jak myślałam. Cieszę się że jednak tu przyjechałam.
-Andrea!- usłyszałam wołanie z dołu
-Słucham
-Idziemy z dziadkiem na dwór, idziesz z nami?
-Chętnie, już schodzę -po chwili stałam już na dole i razem mogliśmy wyjść z domu. Domek dziadków był otoczony wielkim ogrodem. Babcia uwielbia kwiaty więc ma ich całkiem sporo. Z tyłu jest duży basen i huśtawki. W tej części miasteczka nie mieszka za dużo ludzi. Młode małżeństwo z lewej, z prawej kobieta z dziećmi a na przeciwko koleżanka mojej babci z mężem, a reszty nie znam. Z jednej strony lubiłam tu przyjeżdżać bo panuje cisza i spokój, a z drugiej wolałam zostawać w domu. Nikogo nie było tu w moim wieku więc się nudziłam. Siedzieliśmy w altanie, kiedy nagle usłyszeliśmy hałas. Wiele samochodów podjechało pod dom sąsiadów z naprzeciwka. Pojawiło się mnóstwo fotografów z wielkimi aparatami.
-O co chodzi? -zapytałam
-Wiem tyle co ty- odpowiedział dziadek
-Mieszka tam moja dobra znajoma, może coś jej się stało?
-Nie wydaje mi się. Wtedy podjechałyby służby ratunkowe a nie paparazzi- zwróciłam uwagę
-W sumie racja. Dziś piątek, więc jak co tydzień przychodzi do nas na herbatkę popołudniową, zapytam co to jest- przez cały dzień próbowałam dojść co to wszystko miało być, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Co prawda kobieta była dziś u nas, ale przez ten czas siedziałam w moim tymczasowym pokoju. Jutro porozmawiam z Babcią i zapytam czego się dowiedziała. Zmęczona usnęłam.

Holiday Adventure [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz