Rozdział 4

375 17 2
                                    

Obudziłam się około godziny 10. Po porannej toalecie poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Mama już wyszła do pracy. Wróciłam do pokoju. Czas zacząć się pakować. Usiadłam na łóżku. Nareszcie zostawię to wszystko, wyjadę, poznam nowe osoby i będę się świetnie bawić. Niestety nadejdzie moment powrotu, powrotu do rzeczywistości, do obowiązków. Z pozoru na co dzień byłam zawsze uśmiechniętą, pozytywnie nastawioną do życia dziewczyną, ale było trochę inaczej...wieczorem ściągałam dla nikogo nie widoczną maskę. Zostawmy moje życie prywatne i powróćmy do jakże ciekawego pakowania. Jedynym minusem wyjazdów było właśnie pakowanie. Nigdy nie lubiłam się pakować...Po jakiś 30 minutach w walizce miałam ręcznik, 1 parę spodni i dwie koszulki, a już miałam dosyć. Nagle zadzwonił mi telefon. Odebrałam.
Leondre
Obudziłem się około godziny 9, zszedłem na dół, żeby coś zjeść. Na szczęście mama zrobiła mi kanapki. Po posiłku wróciłem do siebie. Cały czas myślałem o wczorajszym spotkaniu z dziewczyną. Mimo tego, że się nie znamy to dobrze się dogadywaliśmy. Nudzi mi się, a byłem już spakowany, więc wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Andrei.
-Halo?
-Hej, to ja Leondre
-O hejka Leo
-Miałem do ciebie zadzwonić, żebyś mogła zapisać sobie mój numer
-No spoko
-Emm...co robisz?-zapytałem
-Nudzi mi się. Powinnam się pakować, ale nie chce mi się.
-Może ci potowarzyszyć?
-Jeśli chcesz
-Chętnie - odpowiedziałem
-Pamiętasz drogę?
-Tak, chyba tak. W razie czego będę dzwonić
-Oki- rozłączyła się. Ogarnąłem się i zszedłem na dół.
-Wychodzę - krzyknąłem zakładając buty
-Gdzie?- zapytała mama wyglądając z kuchni
-Do koleżanki. Chodzi tutaj do szkoły.
-No dobrze tylko nie siedź za długo
-Okey - powiedziałem otwierając drzwi. Minęło jakieś 10 minut, gdy ustałem przed domem brunetki. Zadzwoniłem do niej żeby po mnie wyszła.
-Hejka, już jestem. Mogłabyś wyjść i otworzyć mi furtkę.
-Jasne. Już schodzę- po chwili drzwi uchyliły się, a ja zobaczyłem Andreę. Wszedłem za nią do domu, a później do jej pokoju,w którym nie było widać podłogi przez ciuchy. Usiadłem na łóżku dziewczyny
-Jak ci idzie?- zapytałem, chodź dobrze wiedziałem jaka będzie odpowiedź
-Słabo- odpowiedziała po chwili
-Może ci pomóc?
-Możesz jedynie mnie poganiać
-Ok- zaśmialiśmy się
Andrea
Leondre zadzwonił do mnie chwilę przed tym jak miałam dzwonić do Nicol. W sumie mogłam jeszcze po nią zadzwonić, ale myślę, że atmosfera była by straszna. Cóż, Leondre był pierwszy. Polubiłam go. Gdy Leo przyszedł, pakowanie poszło mi o wiele sprawniej. Sama do końca nie wiem czym to było spowodowane. Po tym jak skończyłam obejrzeliśmy jeszcze film, później zadzwoniła do niego mama żeby wracał. Pożegnaliśmy się i tyle go widziałam tego dnia. Weszłam do pokoju, sprawdziłam czy napewno wszystko spakowałam i spokojna, już umyta położyłam się do łóżka. Po chwili dostałam wiadomość.
*Od Leondre*
Dobranoc xoxo

Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Po dość dłuższym zastanowieniu się odpisałam
*Do Leondre*
Do zobaczenia po obozie. Branoc.
Nie długo później zasnęłam.
-Andrea!- ze snu wyrwał mnie krzyk mojej rodzicielki- jeszcze śpisz!? W tej chwili wstawaj!!
-Co?-zapytałam zaspana- Jak to?
-Jedziesz na ten obóz czy nie?
-No jadę- byłam zaskoczona jej pytaniem
-To radzę Ci się pospieszyć, bo masz mało czasu!- spojrzałam na zegarek. 6:14...za jakieś 20 minut mam zbiórkę. Szybko zerwałam się z bardzo wygodnego łóżka. Niestety jedną moich wad było spóźnialstwo. Ciągle się spóźniałam w momencie kiedy nie powinnam. Z "prędkością światła" ubrałam się i przyszykowałam do wyjścia. Po niecałych 15 minutach byłam gotowa. Wbiegłam do salonu
-Jedziemy- rzuciłam w kierunku mamy. Dojechałam miejsce oczywiście po czasie. Zaczęłam się bać, że już pojechali. W ostatniej chwili zauważyłam autokar za rogiem ulicy. Mama doprowadziła mnie pod sam pojazd, po czym się pożegnałyśmy i mogłam w końcu wejść do środka. Rozejrzałam się po całym autobusie, każdy miał parę tylko ja tu nikogo nie znałam. Na szczęście zauważyłam ostatnie podwójne miejsce wolne. Szybko je zajęłam. Z tego co się dowiedziałam, nie byłam jedyną spóźnioną osobą. Wszyscy zgromadzeni czekali na jeszcze jedną osobę. Miałam nadzieję, że ktoś zajął dla niej miejsce, albo jakieś przeoczyłam...chociaż z drugiej strony przecież lubiłam poznawać nowe osoby. Miałam mieszane uczucia, jednocześnie byłam ciekawa kto jeszcze tak jak ja lubi się spóźniać. Wyjęłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki, bo nie chciało mi się już czekać i bezczynnie patrzeć na drzwi pojazdu w oczekiwaniu na spóźnionego. Wyjrzałam przez okno i zaczęłam podziwiać wszystko to co znajdowało się po drugiej stronie. Nagle kierowca odpalił autobus, a do środka weszło dwóch chłopaków. Jeden z kapturem na głowie i spuszczoną głową, a drugi blondyn z uśmiechem na twarzy. Więc to nie jeden spóźniony, a dwóch. Gdy tylko reszta spostrzegła się, że weszli od razu zaczęła piszczeć. Oboje zaczęli kierować się na tył autobusu, czyli tam gdzie akurat przebywałam. Na czele ten ze kapturem, a za nim przystojny wysoki blondasek. Nagle ten drugi spojrzał mi się prosto w oczy. OMG! Jaki on przystojny! Właśnie zatapiałam się w jego wspaniale niebieskich oczach, kiedy ktoś przerwał tą wspaniałą chwilę.
-Andrea? To ty?- zapytał chłopak w kapturze
-Tak, a kto pyta?-próbowałam zajrzeć mu pod kaptur, ale chłopak usiadł na miejscu obok mnie, po czym zdjął nakrycie głowy
-To ja, Leondre -Że co? Chyba się przesłyszałam.
-Leondre? Co ty tutaj robisz?
-To raczej ja powinienem cię o to zapytać.
-Niby dlaczego?
-Jestem organizatorem obozu. Nie wiedziałem, że jesteś naszą fanką- zaśmiał się, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Po chwili przed oczami miałam ulotkę, mały druczek "Organizatorzy: Bars & Melody" oraz w głowie słyszałam głos Leo "A więc nazywam się Leondre Devries, znany też jako Bars...i wraz z moim przyjacielem tworzę duet" i wszystko mi się rozjaśniło. Przez przypadek trafiłam na obóz z fanami chłopaka, z którym zaczęłam się zaprzyjaźniać. Świetnie!- Andrea, wszystko w porządku? Strasznie zbladłaś.
-Tak wszystko okey- odpowiedziałam bez jakich kolwiek emocji w głosie- ten blondyn to Melody? Twój przyjaciel, z którym tworzysz duet?
-Tak. Ej! Charls! Chodź no tutaj!- krzyknął do blondyna, po czym wstał i parę sekund później stał przede mną- To jest Andrea - powiedział do niego- a to jest Charlie- tym razem zwrócił się do mnie. Podaliśmy sobie ręce, a Chals wrócił na miejsce. Po tym wszystkim nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Nawet nie zauważyłam kiedy ruszyliśmy.

~~~~~👑💜👑💜👑💜👑💜👑💜~~~~~Hejka! Zostawcie po sobie znak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~~~~~👑💜👑💜👑💜👑💜👑💜~~~~~
Hejka! Zostawcie po sobie znak. Całuski 😙 do następnego ✋ xx 😉 Julita 😇

Holiday Adventure [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz