Zły humor 7

42.8K 2.5K 113
                                    

Tate

Jakiś idiota popchnął dzisiaj Travisa i wszystkie moje rzeczy rozsypały się w auli.  Jednak kiedy nas minął do mojego nosa doszedł znowu ten znajomy zapach. Teraz już wiem, co to było oprócz lasu, ta świeżość, to nic innego jak zapach wiatru coś jak zapach świeżego powietrza o poranku.  

Zbierałam swoje rzeczy, moja wilczyca kręciła się niespokojnie, bo ten zapach na nią działał, zresztą na mnie też. Jednak bałam się podnieść głowę, tak bardzo chciałam swojej drugiej połówki, a dzisiaj zwyczajnie stchórzyłam. 

Właśnie wracałam sama do akademika ze słuchawkami w uszach,bo Travis umówił się z kumplami i zaczęłam przywoływać to co się stało na wykładach, a raczej myśleć o zapachu. Ten cudowny zapach jest nowy, bo nigdy wcześniej go tutaj nie wyczułam, a skoro jest z nami na zajęciach, to oznacza, że jest na ostatnim roku i kurwa... Mieszka z nami na piętrze. O przeklęta bogini.

Ruszam szybko na swoje piętro i otwieram drzwi. No i jakże moja doprowadzająca mnie do dzikiej furii Lulu, dzisiaj znowu mnie nie zawiodła. Mieszkam z nią od kilku dni, ale już patrzeć nie mogę na te jej cukierkowe ubrania, dosłownie jakby ktoś zwymiotował tęczą. Nie mam nic absolutnie do kolorów, ale wszechobecny róż raz trzy może mnie wyprowadzić z równowagi. Dlatego też, kiedy informuje mnie, że nie będzie jej w nocy, czuję niewysłowioną ulgę, a to oznacza, że Travis będzie mógł się znowu czuć tutaj swobodnie.

Po zrobieniu jakiegoś wypracowania, przepisaniu kilku notatek po przyjaciel, bo to przecież grzebie jak kura pazurem, jestem wolna. Nie, nie jestem wolna, przecież znowu obiecałam zrobić mu kolację. Wykorzystuje mnie- jęczę.

~Ale dobrze nam się z nim śpi- moje drugie ja daje o sobie znać.

~O tak, to jest jedyny facet, z którym śpię w jednym łóżku.

~ Spisz, ale dlaczego nie robisz nic innego? -Wilczyca robi mi wyrzuty.

~ Sugerujesz, że mam się z nim pieprzyć?- Warczę na nią.

~ A co w tym złego? Wszyscy tutaj, to same puszczalskie łajzy, póki nie znajdą swojego mate.

~ I właśnie dlatego nie będę jak wszyscy tutaj i najlepiej już się uspokój- rozkazuję jej.

Jeszcze coś tam mamrocze, ale już jej nie słucham i zabieram się za kolację. Właśnie kończę kiedy do środka wchodzi Travis z uśmiechem na ustach i jeszcze mokrymi włosami. Podchodzi do mnie i całuje w policzek, oraz podkrada jedzenie za co obrywa.

-Siadaj, już nakładam, żarłoku.

-Pięknie pachnie, na pewno wezmę dokładkę.

-Ty zawsze ją bierzesz- śmiejemy się z jego apetytu. 

Ten cudowny, spokojny posiłek przerywa nam dzwonek mojego telefonu. Muzyka wskazuje, że dzwoni moja mamusia- cholerna jędza. 

-Dzwonią z piekła- Trav śmieję się i podaje mi telefon.

-Tak mamo?

-Czy już masz kogoś na oku?- Od razu wypala na dzień dobry.

-Jeszcze nie, ale kto wie.

~Radzę ci się pospieszyć- rzuca lodowatym tonem.

-A co to niby ma oznaczać?-Pytam 

- Masz czas do Bożego Narodzenia.

-Nie rozumiem- cóż ja naprawdę nie wiem o co jej chodzi.

-Ujmę to tak. Daliśmy ci wybór, wysłaliśmy do specjalnej szkoły licząc, że tam znajdziesz swoje przeznaczenie, ale jak widać nawet tego nie potrafisz- jej słowa zabolały.- Jeżeli nie sparujesz się z kimś do wyznaczonego czasu, to po nim, my ci znajdziemy partnera. Nie będziesz miała wyjścia. Mam już dosyć tego, że jesteś takim nieudacznikiem.-W moich oczach wzbierają się łzy.

-A co z miłością?

-Miłość? To jest dobre dla głupców, masz być praktyczna i związać się z silnym samce, z przyszłym Alfą. Masz obowiązki, uczucia nie są do tego potrzebne- słysząc jej słowa moja wilczyca się buntuje i ja także.

-A jak nie zrobię tego czego ode mnie oczekujecie?

- Zostaniesz banitką. Bez stada i przywódcy. Pamiętaj masz czas do świąt, czyli jakieś niespełna trzy miesiące- po tych słowach rozłącza się.

Po tym co usłyszałam, straciłam apetyt. Travis patrzy się na mnie i nic nie mówi tylko podchodzi i mnie przytula. Wie jaka ona jest i wie, że jedyne czego teraz chcę to leżeć w jego ramionach. Niesie mnie do mojego łóżka. Rozbiera się zostając tylko w bokserkach i daje mi swój podkoszulek. Jest taki kochany i gdyby nie to, że jest dla mnie jak brat, sparowałabym się z nim i nieważne,że jest człowiekiem.

Zakładam jego T -shirt i układam się pod kołdrą. Kiedy ma zamiar się położyć koło mnie, ktoś głośno puka do drzwi.

-Nie chcę nikogo widzieć. Pójdziesz zobaczysz kto to?

-Oczywiście maleńka- mruga do mnie i rusza w samej bieliźnie do drzwi. To teraz będzie gadanie na uczelni na 100%, ale ma to w dupie.

Sed

Pora mój plan wprowadzić w życie. Wiem, że ten cały Travis jest teraz u Tate, więc ruszam do jej drzwi i pukam dosyć głośno. Jednak takie widoku się nie spodziewałem. W drzwiach staje chłopak ubrany tylko w bokserki, a ja mam ochotę mu przypierdolić. Zaciskam dłonie w pięści, ale mimo wszystko staram się uśmiechnąć i nie warczeć na kolesia.

-Część jestem Sed- wystawiam do niego rękę w geście powitania, a tak naprawdę mam ochotę połamać jego.-  Mam prośbę. Mógłbyś mi pożyczyć notatki z wczorajszych zajęć? Dopiero dzisiaj tutaj dotarłem.

-A tak nie ma sprawy poczekaj chwilkę- zostawia otwarte drzwi i rusza do środka. 

Mój wilk wyczuł jej zapach na nim, co prawda delikatny więc jest szansa, że nie są razem,  ale tak czy inaczej spuściłbym kutasowi łomot. Biorę kilka głębokich oddechów i zaciągam się powietrzem. Czuję jej słodki zapach poziomek. Mój futrzak znowu jakby najadł się szaleju i tylko jęczy mi  w głowie, żebym tam wszedł. Nie mogę, muszę to zrobić z głową, jeżeli ona ma być nasza i o ile jest wolna. Jednak na samą myśl o nich w jednym łóżku wszystkie moje mięśnie się napinają i powarkuję.

-Przepraszam, że tak długo, ale moje kochanie nie mogło tego znaleźć.

-Twoje kochanie?-Pytam głupio, bo chcę się czegoś dowiedzieć.

-Tak, moja Tate- uśmiecha się promiennie kiedy wypowiada jej imię, a ja mam ochotę wybić mu te zęby. Skurwielu, udusiłbym cię- cicho warczę

-Twoja partnerka?- Na moje pytanie chłopak wybucha śmiechem.

-Nie, nie to nie tak- kręci głową- zresztą przepraszam cię, ale muszę iść. Jutro oddasz mi notatki- żegna się szybko i zamyka drzwi.

"Jego Tate"- No chyba kurwa jego niedoczekanie- warczę wkurwiony. Jednak on jeszcze powiedział, że to nie tak. Przetwarzam to co mówił i jego wybuch śmiechu na moje pytanie. Czyli ona... ona.... Ja pierdole ona nie jest jego- mój wilk wyje z zadowolenia, a moje serce napełnia się nadzieją.

Czekając na ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz