Jak ma na imię? 39

29.4K 1.6K 62
                                    

Wszyscy patrzą się na nas, a w sumie na mnie jak na jakąś małpę w zoo, co doprowadza mnie do szału. Jeszcze nie zaczęły się zajęcia, a nie ma ani jednej osoby, która by nie spojrzała w naszym kierunku.

Najchętniej schowałabym się do mysiej dziury, ale wiem, że to niemożliwe co doprowadza mnie do czarnej rozpaczy. Natomiast Sedric wygląda na totalnie zadowolonego takim obrotem sprawy i przy każdej możliwej sposobności, daje pokaz swoich samczych zapędów co do mojej osoby. Jednak w ogóle mi to nie przeszkadza, co zapewne jest spowodowane sparowanie, a moja wilczyca tylko mruczy z zadowolenia.

Siedzący obok Travis jest jakiś lekko przygaszony, więc muszę dowiedzieć się co go trapi.

-Travis co jest?- Pytam cicho, nachylając się w jego stronę, co od razu wywołuje lekkie przyciągniecie mnie przez Seda do siebie. Chryste ależ on zaborczy.

-W sumie to nic takiego, ale... no wiesz też chciałbym kogoś mieć- odpowiada smutno.

-Na pewno kogoś sobie znajdziesz, nie martw się- klepię pocieszająco przyjaciela po nodze.- Myślę, że niedługo kogoś spotkasz- uśmiecham się pokrzepiająco.

- Wątpię, ale kto wie...- wzrusza ramionami od niechcenia. 

To mi się nie podoba i jest mi go żal, bo tak trzymaliśmy się razem, a teraz ja mam swojego mate, a on został sam. Strasznie mi z tym źle i muszę mu kogoś znaleźć, chociaż miałabym wykopać tą osobę spod ziemi.

-Kochanie?- Zwracam się do Seda.

-Tak?

-Znasz może jakąś wolną samice? Tak myślę, że trzeba znaleźć Travisowi kogoś, bo chodzi przybity, że jest sam.

-A wiesz, że to jest dobry pomysł- uśmiecha się  do mnie- i chyba ma dla niego kogoś idealnego.

-Tak? Kto to jest?

-Moja młodsza siostra- mruga do mnie i nie wierze, że chce spiknąć jego ze swoją siostrą. Chociaż może...

-A coś więcej zdradzisz mi? 

-Ma osiemnaście lat, jest znacznie wyższa od ciebie i jest brunetką. A jeszcze jest pyskata- śmieje się cicho.

-A jak ma na imię?-Pytam niecierpliwie.

-Arisa- szepcze mi na ucho.

-A kiedy mogłaby nas odwiedzić?- Przechodzę od razu do konkretów.

-Nie wiem, musiałbym z nią pogadać i dowiedzieć się jakie ma plany- uśmiecha się łobuzersko.

-I to mi się podoba- całuje go w policzek w podziękowaniu.

-A to za co skarbie?

-Za spełnianie moich zachcianek- mrugam do niego, a on w tym momencie ma tajemniczy wyraz twarzy. 

Nie wiem co może mu chodzić po głowie, bo prędzej czy później i tak się dowiem. Jednak jestem i tak ciekawa, zresztą jak to baba.

Zaczyna się pierwszy wykład i mój ulubiony wykładowca uśmiech się do mnie, co może oznaczać tylko jedno.  Wszystko rozniosło się w locie błyskawicy i dotarło nawet na górę.

Boże jeszcze kilka godzin muszę jakoś przeżyć i zapewne wszyscy będą zachowywać się podobne, ale nie mogę im się dziwić, przecież to uczelnia dla zmiennych i każdy znajduje tutaj swoją bratnią duszę.

~Ale my musiałyśmy czekać trzy lata- jęczy moja wilczyca.

~Nie narzekaj, przecież w końcu mamy swojego mate.

~No mamy, dzięki mnie- puszy się z dumy.

~Niech ci będzie- mówię na zgodę, żeby zamknąć jej  jadaczkę.

Po skończonych zajęciach sama ruszam do siebie, bo Sed udał się na trening i będzie za jakąś godzinę, a w międzyczasie dowiedzieliśmy się, że może dzisiaj przenieść się do mnie, a Lulu zajmie jego pokój. Druga cześć informacji bardzo ucieszyła mnie i Travisa, który jak tylko usłyszał wieści,  to cieszył się niczym dziecko.

Po wejściu do siebie, zauważyłam moją współlokatorkę wynoszącą ochoczo swoje rzeczy spakowane w kartony i jestem zaskoczona jej wesołością.

-A co ty taka wesoła?

-Lubię cię Tate, ale mieszkanie osobno daje większe możliwości- rusza zabawnie brwiami.

-Kim jest ten nieszczęśnik?- Pytam ubawiona.

-A taki jeden z mojego roku i dobrze się złożyło, że się przenoszę, bo byś nie dała rady od naszych jęków.

-Lulu oszczędź mi szczegółów- jęczę, na co ona śmieje się ze mnie.

-Ok, pod warunkiem, że pomożesz mi spakować resztę rzeczy.

-Niech ci będzie- kapituluję.

Pakowanie zajęło nam dobrą godzinę i jak tylko odłożyłam ostatni karton w salonie na podłogę, do środka wszedł Sed i wręcz rzucił się na mnie.

-Stęskniłem się kochanie- przytula mnie mocno, upuszczając przy tym swoją torbę treningową.

-Ja też, ale może lepiej weź prysznic- odsuwam się od jego spoconego ciała.

-Sugerujesz, że śmierdzę?-Wygina jedną brew.

-To już ty powiedziałeś- wytykam mu język jak pięciolatek.

-Kochanie tak pachnie prawdziwy mężczyzna- gryzie nie w płatek ucha.

-Mężczyzna, który potrzebuje natychmiast prysznica- mrugam do niego i wślizguję się z jego objęć pokazując mu kierunek łazienki.


Czekając na ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz