Uciekłam temu skurwielowi, jednak po drodze wpadłam na mojego piętnastoletniego brata, który o dziwo wciąga mnie do pokoju. Pokazuje, żebym była cicho i sam po chwili zamyka drzwi na klucz. Nie wiem dlaczego mi pomógł, ale bardzo się cieszę.
Podchodzi do mnie i przytula bardzo mocno. Mam wrażenie, że jemu to bardziej potrzebne niż mi.
-Tak się ciesze, że znowu tutaj jesteś- szepcze mi do ucha Rony.
-Też się cieszę braciszku.
-Przepraszam, że nic nie mogłem zrobić w czasie kolacji, ale wiesz co by mnie czekało później- mówi smutno.
-Nie przejmuj się, udało mi się uciec i to też twoja zasługa- klepię brata pocieszająco po plecach.
-Pachniesz jakimś samcem, ale to nie jest Drake.
Odrywam się od brata i siadam na jego łóżku, pokazuję, żeby usiadł koło mnie, bo mam zamiar mu wytłumaczyć. Rony posłusznie siada i patrzy na mnie wyczekująco, a uśmiecham się do niego tak jak kiedyś.
-Kilka dni temu spotkałam swojego mate. Oznaczył mnie, ale nie wiedzieć czemu jak tylko matka dowiedziała się kim on jest, kazała mi wracać do domu.
-No i wróciłaś.
-Porwali mnie, uśpili i zakutą przytargali do domu- widzę jak oczy chłopaka się rozszerzają.
-Chcesz mi powiedzieć, że masz swojego przeznaczonego, a matka zmusza cie do sparowania z innym?
-No i właśnie tego nie rozumiem. Nigdy nie będę jego. Rony pomóż mi. Proszę.
-Co mam zrobić? Wiesz, że jak ona się dowie...
-Nie dowie się. Potrzebny mi tylko telefon nic więcej.
Brat podaje mi swój telefon, wybieram numer Travisa, ale nie odbiera. Kurwa pewnie jest na zajęciach dodatkowych. Dzwonie jeszcze dwa razy, ale w końcu nagrywam mu się na pocztę głosową: " Travis tutaj Tate, jestem w rodzinnym domu, wiesz gdzie. Macie tylko dwa dni, bo za trzy będę należeć do kogoś innego. Proszę pomóżcie mi. Kocham was" I to byłoby na tyle, bo brak miejsca na jego skrzynce.
Jednak nie wiem kiedy i czy w ogóle odsłucha pocztę, więc piszę smsa -"Jestem w domu, matka mnie więzi, macie niecałe trzy doby. Ruszcie tyłki na ratunek".
Oddaję telefon bratu i mówię mu, że to nasza tajemnica. Akurat kiedy Rony chowa urządzenie do kieszeni, do drzwi ktoś się dobija, więc każę mu otworzyć. Do środka wpada wkurwiona matka, jakby mogła, to zabiłaby mnie wzrokiem.
-Co ty sobie wyobrażasz, żeby tak traktować Draka?
-Ale o co ci chodzi?- Udaję, że nie wiem o czym ona mówi.
-Wyszedł stąd zły. Jak ja wyglądam w jego oczach?
-Nie mój kurwa problem, ja mam swojego przeznaczonego.
-Mówisz o tym kundlu Black'u?
-Ten kundel to mój mate! -Krzyczę- Kim ty kurwa jesteś, żeby mi mówić co mam robić?-Wrzeszczę.
-Zrobisz, to co mówię!
-Nie!
Jeżeli ona nie przestanie zrobię jej krzywdę, jednak zanim się orientuję, czuję uderzenie w twarz. Patrzę nie dowierzając, bo moja matka właśnie mnie uderzyła. Mój wilk w tym momencie się buntuje i z mojej piersi wydobywa się potężny ryk, a następnie biorę zamach i uderzam ta sukę zwaną moją matką.
Odrzuca ją tak, że upada dwa metry dalej i patrzy na mnie zdziwiona, zresztą ja też jestem, bo jeszcze nigdy nie udało mi się kogoś posłać na łopatki. Krew mi wrze i jestem gotowa ją zamordować, czuję jak moje dłonie zmieniają się w wilcze łapy i już mam się na nią rzucić, kiedy ktoś mnie łapie za ramie.
-Tate, Tate proszę nie rób tego- do mojego zamglonego mózgu dociera głos brata. Otrząsam się z żądzy krwi, prostuję i obracam w jego stronę.
-Nic jej nie zrobię, nie teraz- potrząsam głową, ale widzę w oczach braciszka przerażenie.
Obracam się, a za mną stoi nasza matka z wykrzywioną twarzą w geście złości.
-Będziesz cierpieć- wypowiada te słowa, a i moim ciałem przeszywa ostry ból w brzuchu.
Łapię się za to miejsce i czuję ciepło, które rozlewa się po mich dłoniach. Podnoszę jedną z nich na wysokość oczu i doznaję szoku, moja ręka jest cała w krwi. Nic nie rozumiem.
-Coś ty zrobiła?-Z moich ust wychodzi tylko szept, po czym upadam na kolana.
-Jeżeli będziesz grzeczna pozwolę ci żyć, inaczej zdechniesz.
-Ale...
-Widzisz moja córko, zostawiłam ci niespodziankę w postaci srebrnego ostrza w brzuchu. Albo zgodzisz się na połączenie z Drakiem, albo nie dożyjesz tego.
-Wolę umrzeć.
-Twoja wola- obraca się i każe mnie zabrać do mojego pokoju tym dwóm osiłkom.
Nie mam siły, ból jest tak niemiłosierny, jakby paliło mnie żywym ogniem. Zdaję sobie sprawę, że mogę nie doczekać jutrzejszego ranka. Zostaję brutalnie rzucona na łóżko i ostatnie co pamiętam, to ich śmiech, po czym udaję się na druga stronę snu.
**************************
Tylko mnie nie zamordujcie. Pamiętajcie kogo trzeba ;)
CZYTASZ
Czekając na ciebie
WerewolfKażdy z jej rodziny jest już z kimś związany, tylko nie ona. Specjalna szkoła dla wilkołaków ma pomóc w znalezieniu jej mate. Jednak sprawy w przypadku dziewczyny nie są takie jakby chciała ona i jej bliscy. On przystojny przyszły alfa i wciąż niesz...