Rozmowy 47

28.4K 1.5K 67
                                    

Tate

Od zapoznania się tej dwójki minęło kilka dni i śmiało mogę stwierdzić, że Travis przepadł w butach. On się obawiał, że jak ja znajdę swoją bratnią duszę, to on zostanie opuszczony przeze mnie, a na dzień dzisiejszy praktycznie zapomniał o bożym świecie, oczywiście po za swoją wybranką.

Mojego przyjaciela widuję tylko na zajęciach i to też nie na wszystkich wykładach, ale wcale się mu nie dziwię, skoro znalazł swoją mate. Za każdym razem kiedy widzę jego uśmiechniętą twarz, na mojej pojawia się taki sam uśmiech. Rozumiem go doskonale, bo od kiedy sama mam swojego partnera i jestem z nim sparowana, wiem jak to jest. 

Nie mogę i nie chcę być samolubna, więc na razie po prostu odpuściłam jemu i nie upominam się o jego towarzystwo. No bo kiedyś w końcu trochę oprzytomnieje. Prawda?

Lori ku swojemu nieopisanemu szczęściu zamiast zostać u nas, została od razu przeniesiona wraz ze swoim bagażem do pokoju Travisa. Niestety Sedric nie byłby sobą i oczywiście kręcił nosem na to wszystko i średnio mu się to podobało, ale nic nie mógł zrobić, bo mu zagroziłam brakiem seksu. Ostatecznie poddał się i poszedł obrażony do sypialni, gdzie nie miał zamiaru się od mnie odzywać. Jednak szybko skapitulował jak tylko mnie zobaczył w stroju Ewy wchodzącej do pokoju. Raczej nie muszę nikomu tłumaczyć co nastąpiło potem, ale jedynie mogę dodać, że to była długa i pracowita noc.

Właśnie siedzę i czekam na Sedrica, bo niedługo ma przyjść z treningu, na którym za pewnie również jest Travis. Nie wiem co robi Lori, ale też nie będę szła sprawdzać, bo jak będzie chciała, to przyjdzie i jak na zawołanie ktoś puka do drzwi.

-Otwarte!- Krzyczę.

-Cześć Tate- od progu wita się ze mną siostra Seda.- Nie przeszkadzam? Mogę wejść?

-Jasne, wchodzi. Tylko dlaczego tak długo z tym zwlekałaś, czyżby Travis nie dawał ci żyć? - Puszczam do niej oko na co się rumieni.

-Hymm, no wiesz... on jest...- robi pauzę- niewyżyty- mówi lekko speszona, a ja wybucham śmiechem.

-Jeszcze mi powiedz, że to jest powód dla którego was wcięło?- Podnoszę pytająco brew.

-Chryste, sama wiesz jak jest, bo podejrzewam, że mój braciszek w tych sprawach nie jest inny od Travisa. Wieczny napaleniec. Zgadłam?

-Nawet nie wiesz jak bardzo- kręcę głową rozbawiona.- Poza tym nie wiem czy wiesz, ale Travis to mój kuzyn- Lori robi zdziwioną minę na moje słowa- aha czyli nie wiedziałaś. W każdym razie, jako ta co stoi za nim murem muszę cię ostrzec, że jeżeli go skrzywdzisz...- nie dokańczam już.

-To zapewne mnie uszkodzisz- dokańcza za mnie.-  Boże dobrze, że nie jestem facetem, bo zapewne byś mnie wykastrowała- na jej słowa wybuchamy głośnym śmiechem, że nawet nie słyszmy jak nasi faceci wrócili z treningu.

-A co wam tak wesoło?- Pyta Travis patrząc na nas z uśmiechem na ustach.

-No cóż kochanie, mówimy o kastracji męskich jaj-  obaj jak na komendę łapią się za swoje przyrodzenia, a my znowu się śmiejemy.

-Chyba nie chcę wiedzieć nic więcej- odzywa się Sed.- Ale nie pogardziłbym jakimś jedzeniem- robi maślane oczka w moją stronę.

- Boże ty jesteś taki sam jak Travis, wiecznie głodny.

-No co ja zrobię kochanie- wzrusza ramionami- przecież muszę mieć siłę, żeby zadowolić moja kobietę.

-Jezu- jęczę- czy ty musisz zawsze z czymś takim wypalić?

-Och daj spokój Tate- odzywa się Travis- przecież twoje krzyki słychać na całym piętrze- głupek śmieje się ze mnie. 

No uduszę go do cholery, jak nie jeden to drugi mnie zawstydza.

-To są chyba jakieś żarty- udaję groźną minę. - Możecie kurwa zapomnieć o żarciu, no chyba, że sobie sami zrobicie- wstaję z sofy i idę do drzwi wejściowych. Zobaczymy co oni na to.

-Kochanie, a ty gdzie idziesz?- Sed zniżając głos groźnie pyta.

-Jadę na kolację do miasta- odpowiadam niezgodnie z prawda, bo chcę tylko zobaczyć jak mój ukochany zareaguje.

 Nie oglądając się na niego wychodzę. Jednak za daleko nie uszłam, bo po dosłownie kilku metrach zostaję objęta umięśnionymi ramionami w pasie i przyciągnięta do twardego torsu chłopaka.

-Ani mi się waż jechać na kolację beze mnie- szepcze mi do ucha i mnie kąsa w nie.

-A co chcesz jechać ze mną, kochanie?- Pytam , śmiejąc się.

-Chyba należy się Travisowi kara. Nie sądzisz?

-O tak- odpowiadam i zostaje obrócona przodem do niego.

-No to kochanie, lecę tylko się przebrać, a ty czekaj tu mnie. Im powiem, że idę cię szukać-mruga do mnie i całuje szybko w usta.

 Kiedy się obraca i odchodzi, widzę jak jego mięśnie pleców pracują pod obcisłym podkoszulkiem.

-Wiem, że się na mnie gapisz, maleńka- obraca głowa i znowu puszcza mi oczko.


********************************

Dziękuję Wam moi kochani czytelnicy za drugie miejsce w dziale Wilkołaki :). Jesteście wielcy :)

Czekając na ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz