Kolacja 48

26.5K 1.5K 170
                                    

rozdział niesprawdzony

Sed

Tak jak powiedziałem Tate, tak zrobiliśmy, czyli pojechaliśmy na kolację do miasta. Wiem, że Travis ją zawstydził, ale jakoś wcześniej aż tak nie reagowała, więc trochę dziwnie się zachowała jak na siebie.  W każdym razie, to moja partnerka i nie pozwolę jej na samotne wyjścia, to w ogóle nie wchodzi w grę. Niech mnie jasny szlag trafi, jeśli pozwolę, żeby jakiś facet zbliżył się do mojej maleńkiej. Każdy kutas, który na nią chociaż spojrzy dostanie wpierdol, że zapamięta do końca życia.

Właśnie siedzimy w małej knajpce, gdzie niestety obsługuje nas kelner i chyba w końcu facetowi przyjebie. 

Wcześniej przyjmując od nas zamówienie spoglądał na Tate co chwilę, ale ona nawet nie zareagowała na jego obecność. Podała mu swoje zamówienie, oddała kartę nawet na niego nie spoglądając.

Sprawa z odebraniem zamówienia wyglądała całkiem inaczej, bo na widok jedzenie zaświeciły się jej oczy i podziękowała mu uśmiechem za zmówienie, na co ten kutas zareagowała zbyt przesadnie, bo uśmiechnął się do niej tak promiennie, że aż pokazał wszystkie zęby.

Kurwa zaraz mu je wybije, co za skurwiel, przecież widzi, że jest tu ze mną.

Zaciskam dłonie w pięści, a mój wilk zaczyna warczeć na tego skurwiela, bo facet robi maślane oczy do mojej partnerki, za każdym razem kiedy się pojawia przy naszym stoliku.

~Sed nie bądź ciota i przypierdol mu następnym razem- mój wilk odzywa się.- Nie ma prawa patrzeć się na naszą mate.

~Mam cholerną ochotę, ale wątpię, żeby w takim miejscu było to wskazane- syczę, bo gniew na tego kolesia rozsadza mnie od środka, a mój wilk mi nie pomaga.

~Pierdolisz, po prostu przywal kolesiowi i tyle- instruuje mnie moje drugie wcieleni.

~Chryste, zamknij się o ogarnij dupę- warczę na niego w moich myślach.

Wiem, że on ma rację i chętnie bym zrobił to, bo i bez jego słów mam ochotę to zrobić, ale Tate może mieć inne zdanie, poza tym widzę, że ona nie reaguje w ogóle na tego kolesia.

-Sedric- z moich rozmyślań wyrywa mnie głos mojej ukochanej i jej dłoń na mojej.

-Tak kochanie?- Splatam nasze palce razem i podnoszę do moich ust, całując jej palce i patrzę prosto w oczy.

-Wiem, że on cię denerwuje, bo mnie też, ale nie chce żadnej burdy tutaj. Dla mnie liczysz się tylko ty, po prostu olej faceta i zjedzmy miłą kolację- tłumaczy mi spokojnym głosem moje kochanie i wiem, że ma rację, ale i tak mam ochotę zajebać skurwysyna.

-Tylko ze względu na ciebie nic mu jeszcze nie zrobiłem- odpowiadam starając się trzymać nerwy na wodzy.

-Wiem kochanie- puszcza mi buziaczka w powietrzu,- ale teraz zajmijmy się jedzeniem, bo jestem strasznie głodna.

-Właśnie widzę jak ci ślinka cieknie.

-Co? Ośliniłam się?- Wyciera dłonią usta, a ja wybucham śmiechem.- Ty, oszuście- celuje we mnie widelce.

-Oj kochanie, żartowałem przecież- uśmiecham się do niej.

W końcu oboje zajmujemy się daniami na talerzu i zajadamy z apetytem, ale widząc jak swoje danie pochłania Tate, jestem trochę zdziwiony. Jej potrawa znika znacznie wcześniej niż moja, a zawsze było odwrotnie.

-Kochanie chyba musiałaś być głodna.

-Bardzo, ostatnio ciągle chodzę głodna- wzrusza ramionami.

Przypatruję się jej uważnie i widzę jak bierze kartę dan i ogląda desery i czekam aż coś wybierze, po czym przychodzi znienawidzony przeze mnie kelner i odbiera od nas zamówienie.

Po pięciu minutach przychodzi ten skurwiel z naszym zamówienie i jak zwykle uśmiecha się d Tate, a na mnie nawet nie spojrzy. 

Zaraz ci kurwa przypierdolę, jak nie przestaniesz się do niej uśmiechać.

-Czy to wszystko? -Pyta nas , a raczej mojej maleńkiej.

-Tak, dziękujemy- odpowiada Tate nie patrząc  na niego i od razu zabiera się za swój deser, który jest ogromy. Zastanawiam się jak ona zje podwójną porcję lodów z bitą śmietaną i do tego duży kawałek ciasta czekoladowego. Patrzę z niedowierzaniem jak pochłania wszystko w zastraszającym tempie i jestem zdumiony, że Tate to wszystko zjadła.  Gdzie ona to zmieściła?

-Teraz jestem najedzona, możemy iść- oświadcza moje słoneczko.

-Po takiej ilości deseru, to się nie dziwię, że się najadałaś- chichoczę, na co obrywam z łokcia w żebra.

Wychodzimy z knajpki i ruszamy do auta, po czym odjeżdżamy do akademika, gdzie za pewne siedzi wkurzony Travis...


Czekając na ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz