Jesteś jak średniowieczny wojownik 29

32.8K 2K 181
                                    

Sed

Co do diabła?

Ktoś rzucił się na moje plecy i jedyny sposób, żeby pozbyć się intruza było zaprzestanie walki z Drakiem. Złapałem za dłonie jak się okazało kobiece i wbiłem swoje pazury w jej ręce i przerzuciłem ją przez głowę, rzucając ją na tego skurwysyna. 

Rozejrzałem się dookoła i okazało się, że trwa regularna walka. Wygląda na to, że obca wataha zaatakowała dom Alfy Jasona. Osoba, która mnie zaatakowała, to cholerna dziewczyna bardzo podobna do Alfy. To jego córka, więc i siostra Tate. Nie wierzę, że stanęła po stronie matki. 

-Nawet się kurwa nie waż ruszyć, rozszarpię cię suko!- Warczę w jej stronę.

-Zginiesz! Drake cię rozszarpię!- Wrzeszczy do mnie.

-Zamknij się do chuja i nie wtrącaj się- tamten na nią syczy, a ona cofa się.

- Masz wybór, albo poddasz się, albo zginiesz- mówię przez zaciśnięte zęby do tego fiuta.- Tate jest moja, nigdy jej nie dostaniesz!-Ryczę.

-Och biedny kochaś, jak ją wczoraj obściskiwałem piszczała jak mała dziewczyna.

-Zabije cie sukinsynu. Już kurwa nie żyjesz!!

-Zobaczymy- warczy i rzuca się w moją stronę, więc robię to samo.

Tym razem nie mam dla niego litości, za to że śmiał dotknąć mojej Tate, mojej mate. Wysuwają się moje pazury i czuję zapach krwi jak i czuję ją na dłoniach. Szarpię, gryzę i funduję mu przejażdżkę do piekła, tam gdzie jego miejsce. Jestem jak w amoku, bo bronie tego co moje.

Już mam zadać ostateczny cios, w  prawie nieprzytomnego osobnika, kiedy słyszę straszne wycie. To Tate. Puszczam momentalnie przeciwnika i szukam mojej maleńkiej. Moja krew zastyga, a serce przestaje bić kiedy moje spojrzenie ląduje na scenie na drugim końcu pomieszczenia. 

Katrina rzuca się na Tate, a moje kochanie częstuje ją potężnym ciosem. Mój boże skąd ona wzięła cholerny topór?  Głowa jej matki zostaje oddzielona od reszty ciała i upada metr dalej. Z reszty ciała  krew tryska na wszystkie strony i po chwile zwłoki ląduje na podłodze, gdzie kałuża szkarłatnej cieszy powiększa się z sekundy na sekundę. 

Ruszam w stroną mojej mate i  widzę jak  wypuszcza narzędzie sprawiedliwości oraz chwieje się. Rzucam się  do niej i w ostatniej chwili łapię ją w swoje ramiona, gdy jej ciało traci kontakt z rzeczywistością.

-Och skarbie, zostań ze mną.  Jestem przy tobie, kochanie- szepczę rozpaczliwie, bo mam nadzieję, że nic jej nie jest. 

Biorę mój skarb na ręce i wynoszę z tej rzezi, gdzie podłogi ściele trup. Przy moim boku materializuje się brat Tate i prowadzi mnie w jakąś całkiem inną część domu.

-Tędy, tutaj nikt nas nie znajdzie- mówi cicho, jakby się bał, że ktoś nas usłyszy, więc kiwam tylko głową na zgodę.

Ruszam za nim, a ścierwo Katriny mnie nie interesuje, tak samo jak to, czy ten kutas Drake żyje . Teraz liczy się tylko moja maleńka.

Idziemy ciemnym korytarzem i na samym końcu jej brat otwiera ciężkie drewniane drzwi zamykane na zasuwę. Wchodzę do środka z ciągle nie przytomną Tate i okazuje się, że znajdujemy się w bardzo obszernym pokój. Rozglądam się i dostrzegam w rogu sofę, gdzie kieruję się z moim sercem na rękach. Siadam na niej z Tate na kolanach, mocno tuląc ją do siebie i całuję w skroń. Wdycham jej zapach, a jej woń uspokaja moje nerw, tak jak mojego wilka, który mruczy z zadowolenia mając swoją bratnią duszę przy sobie.

-Maleńka obudź się, proszę- szepczę jej do ucha. -Potrzebuję cię kochanie- skomlę żałośnie.

-Matka mocno ją dusiła- odzywa się młody, a we mnie rośnie gniew na tą sukę. Odgarniam jej włosy i doznaję szoku, na jej szyi kwitną sine ślady palców. Całą jej skórę zdobią prawie granatowe odciski i gdyby nie to, że Katrina nie żyje, z chęcią bym ją kurwa zamordował.

-Kurwa!- Warczę i zaciskam szczękę, że boli.

-Tate uratowała  mi życie- mówi smutno jej brat- gdyby nie ona...matka by...- wzdycha i widzę, że chłopak niedługo się rozsypie.

-Hej stary, Taty cię kocha- mówię to, żeby podnieść młodego na duchu- nie pozwoliła cię skrzywdzić.

-Wiem, zawsze mnie broniła przed nią

-I zawszę będę braciszku- słyszę szept mojej maleńkiej.

Przytulam jej ciało do swojego jeszcze bardziej, chowam twarz w zagłębienie jej szyi i składam tam pocałunek.

-Tak mnie wystraszyłaś. Kochanie, dostanę kiedyś zawału, jesteś niebezpieczną kobietą- droczę się z nią

-Nawet nie wiesz jak bardzo- teraz ona droczy się ze mną.

Podnoszę głowę i patrze w jej fiołkowe oczy, w których widzę naszą przyszłość.

-Chyba wiem. Jesteś jak średniowieczny wojownik,kochanie-  uśmiecham się łobuzersko.

-Pamiętaj o tym, kiedy zajdziesz mi za skórę- mruga do mnie.

-Będę, a teraz przyjemniejsze rzeczy- nie pozwalam jej nic powiedzieć, bo moje usta ląduje na jej i całuje ją delikatnie ale z pasją.


Czekając na ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz