Szczęście u boku i porwanie 15

39.1K 2.1K 222
                                    

Sed

Nie wierze w to co się stało, jestem pijany ze szczęścia, a mój wilk- pieprzony sierściuch- oszalał na punkcie naszej bratniej duszy. Jestem upojony zapachem naszej małej mate. Moja ukochana śpi w moich ramionach, całe moje szczęście spoczywa przy moim boku.

Oznaczyłem ją, bo mój wilk przejął kontrolę w momencie oddania pocałunku przez Tate. To było silniejsze ode mnie, zresztą chciałem tego, chciałem jej całym sobą. Chciałem, żeby wszyscy wiedzieli, żeby czuli mój zapach na  niej. Teraz każdy będzie wiedział, do kogo należy. 

~Jeszcze musisz się z nią sparować- odzywa się mój wilk.

~Wiem, ale wiesz, że to nie takie proste. Nie chcę jej do tego zmuszać. Chcę, żeby oddała  mi się dobrowolnie, żeby oddała swoją duszę i ciało, tak ja ja oddam się jej.

~A co ty pieprzony romantyk jesteś?- Wilk sobie ze mnie kpi.

~ Zamknij się, zrobię jak będę uważał za stosowne- warczę na niego i posłusznie już się nie odzywa.

Czuje jak moje kochanie kręci się w moich ramionach i przekręca się przodem do mnie i cicho wzdycha. Zamykam oczy i wtulam nos w jej włosy. 

-Hej- słyszę zachrypnie głos naszej maleńkiej.

-Hej- odpowiadam.-Jak się czujesz kochanie?

-Chyba dobrze. Ale co ty tutaj robisz?

-Położyłem się z tobą skarbie, nie chciałem cię opuszczać, nie teraz kiedy cię oznaczyłem.

-Och.

-Nie boli cię?- Dotykam mojego oznaczenia na jej skórze i czuję jak drży od mojego dotyku.- Zimno ci?-Pytam zaczepnie, bo znam prawdę.

-Nie, to było przyjemnie- jej szczerość mnie rozbraja.- Chyba działasz na mniej bardziej niż myślałam.

-Ty na mnie też skarbie- całuję ją w czubek głowy, a mój wilk szaleje ze szczęścia.

-Zjemy razem śniadanie?

-Przepraszam Tate, ale mam trening niedługo, ale możemy zjeść razem lunch. 

-Dobrze Sedric- moje imię wypowiadane przez nią brzmi jak pieszczota dla moich uszu.

-Powtórz to.

-Ale co?-Pyta zdziwiona.

-Moje imię, powtórz je.

-Sedric- mruczy.

-Och Tate, nawet nie wiesz jak mnie działasz.

-Chyba wiem- chichocze.

-Skąd?

-Coś twardego wbija mi się w brzuch, podejrzewam,że to coś twojego- śmieje się, a ja odsuwam się od niej i unoszę jej brodę spoglądając w jej piękne oczy.

-Ta część ciała należy tylko do ciebie kochanie- i jak na zawołanie Tate się rumieni, no nie wierzę.-Kochanie ty się rumienisz.

-No um... to głupie.

-Co jest skarbie?

-Nie nic- potrząsa głową.

-Widzę, że kłamiesz. Powiedz mi maleńka- proszę ja, a ona zamyka oczy.-Proszę otwórz oczy i powiedz mi.

-Bo widzisz... ja jeszcze....- widzę jak zagryza wargę nerwowo-  ja jeszcze nigdy nie spałam z chłopakiem.

-Przecież spisz ze mną i spałaś z Travisem...- jego imię wręcz syczę i na wspomnienie jego ciśnienie mi się podnosi.

-Sed chodzi mi oto, że ja ... nie uprawiałam jeszcze seksu, no wiesz...nie kochałam się z nikim- spuszcza głowę.

-Chcesz mi powiedzieć, że ty nigdy....?-Pytam z niedowierzaniem.- Chryste jesteś dziewicą.

-Przepraszam.

-Co? Kurwa Tate jesteś idealna. Boże nawet nie wiesz jak się cieszę, że żaden fagas cię nie miał.  Maleńka, to cudownie- przytulam ją i wpijam się w jej słodkie usta.

Napieram na jej wargi, zahaczam o nie moimi kłami, które wysuwają się  kiedy jestem cholernie podniecony. Całuję ją zachłannie, wręcz żarłocznie i boże ona jest pieprzoną dziewicą. Jest moja. Odrywam się od siebie, kiedy brak nam powietrza i zdaję sobie sprawę, że niestety muszę iść na trening.

-Musze iść kochanie.

-Wiem, ale zjemy razem lunch prawda?-Potakuję głowa, kradnę jej ostatniego całusa i idę do siebie z bólem serca. 

Tate

Kiedy tylko Sed wyszedł, od razu za nim zatęskniłam. Babcia opowiadała mi, że bratnie dusze połączone z miłości to cudowne uczucie. Dopiero teraz mogę częściowo tego doświadczyć. Boję się, jak to będzie kiedy się sparujemy, jednak wiem, że to Sed jest tym jednym jedynym.

Bałam się, że mnie wyśmieje, że jeszcze z żadnym facetem tego nie robiłam, a on był szczęśliwy. Nawet nie chcę pytać ile on zaliczył dziewczyn, ale dla naszego gatunku,to nic nadzwyczajnego, że wszyscy pieprzą się jak króliki. Dobra pora wstawać i zbierać się na zajęcia.

Wyskakuję z łóżka i patrze na zegarek, że mam tylko pół godziny, więc w pośpiechu ruszam z ubraniami do łazienki. Kiedy jestem w połowie drogi, drzwi do naszego lokum otwierają się z hukiem i widzę dwóch potężnych mężczyzn, zmierzających w moim kierunku. O kurwa, tylko nie oni, tylko nie to.

-Spakowana?

-Nie. Co wy tutaj do cholery robicie?- Pytam i cofam się.

-Zabieramy cię zgodnie z polecania twojej matki.

-Nigdzie kurwa nie jadę, możecie jej to powtórzyć!

-Tate nie chcemy ci robić krzywdy, więc chodź po dobroci.

-NIE!

-Rick bierz ją- wysoki blondyn rusza w moim kierunku, więc biorę pierwszą lepszą rzecz i rzucam w niego, a potem kolejne,  jednak udaje mu się uchylić.

-Uspokój się, albo cię zwiążemy.

-Pierdolcie się!- Krzyczę i rzucam się do ucieczki. Przewracam po drodze krzesła i uda mi się wyminąć tych dwóch osiłków i biegnę do wyjścia. Już prawie jestem na zewnątrz, kiedy jeden z nich dopada mnie, zaciska swoje łapy na moim ciele i zasłania mi usta dłonią, żebym nie krzyczała. Wyrywam się jak oszalałą, próbuję uwolnić usta szarpiąc głową i udaje mi się na tyle, że gryzę jego dłoń.

-Kurwa ugryzła mnie- klnie, ale za chwile znowu zatyka mi usta-Dawaj ten zastrzyk Terry!

Drugi koleś podchodzi do mnie z uśmiechem na ustach, wyciąga strzykawkę i zbliżą ją do mnie. Moja panika przekracza wszelka skalę i teraz jeszcze bardziej szarpię się. Kąpie nogami tak, że uderzam Terrego w kolano, na co klnie, ale dalej trzyma jebana strzykawkę. Z mojej piersi wydobywa się potężny ryk w momencie kiedy ten skurwiel wbija mi w ramie igłę.

-Twoja matka powiedziała, że będziesz się bronić, więc dała na to- pokazuję mi pusta już strzykawkę, a mój obraz zaczyna się rozmazywać.

-Ty Sukinsynu - wypowiadam i odpływam.


-

Czekając na ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz