Zamorduję go 50

25.3K 1.5K 66
                                    

Tate

Budzi mnie w nocy ból żołądka i robi mi się niedobrze, ale tak, że momentalnie zrywam się i pędzę do łazienki. 

Mój boże zaraz wypluję wnętrzności. 

Od dobrej minuty wymiotuję i cała zawartość mojego żołądka wylądowała w muszli, a za chwilę on sam się tam znajdzie.

-Tate, kochanie wszystko dobrze? -Słyszę głos Sedrica przez drzwi i nie mam siły mówić, bo przełyk pali mnie żywym ogniem, ale jakoś zmuszam się do wypowiedzenia kilku słów.

-Tak, zaraz wyjdę- mówię trochę niewyraźnie, bo gardło mnie boli. Jednak słyszę jak wchodzi, więc obracam głowię. - Mówiłam ci, że za...

Nie dokańczam, bo znowu atakują mnie wymioty i klęczę przed tą cholerną muszlą.  Znowu wypluwam wnętrzności.

Czuję jak Sed kuca za mną, odgarnia moje długie włosy i masuje delikatnie moje plecy, co przynosi trochę ulgi oraz jest bardzo przyjemne. Kiedy ten koszmar się skończył, ukochany podnosi mnie do góry lekko podtrzymując pod ramię i podaje płyn do płukania ust. 

Boże ale wstyd, że widział mnie w takim stanie.

Jednak on nie robi sobie z tego nic, tylko bierze mnie na ręce i wynosi z łazienki niosąc do naszego łóżka.

-Jesteś chora?- Pyta chyba lekko poddenerwowany.

-Musiałam się zatruć, to pewnie to jedzenie z knajpki mi zaszkodziło- mówię ziewając, bo jestem o tym święcie przekonana, że to od tego całe żarcia się zatrułam.

-Na pewno to tylko to?-Pyta znowu. 

O co mu do cholery chodzi?

-A niby co innego Sed? To na pewno to jedzenie mi zaszkodziło- cicho odpowiadam i wtulam się w jego bezpieczne ramiona, tak że po chwilę  czuję jak zasypiam.

Jednak nie dane było mi pospać, bo budzi mnie czyjś głos i lekkie trącanie.

-Tate, wstawaj już.

-Lori?- Podnoszę głowę z poduszki- Co ty tu...- nie dokańczam pytanie, bo znowu mnie wzięło na wymioty. Jestem mi niedobrze jak jasna cholera.

Pędzę sprintem do łazienki i znowu jest to samo co kilka godzin temu. Kiedy minęły już torsje, siadam na podłodze i opieram tył głowy o zimne kafelki, które przynoszą mi ulgę w cierpieniu, bo ma wrażenie, że moje ciało płonie.

-Tate?- Słyszę cichy głos siostry Seda.

-Myy?

-Jesteś chora?

-Nie wiem- wzdycham. - Nigdy w życiu nie byłam chora, a dzisiaj to już przeszło wszystko. W nocy też wymiotowałam i podejrzewam, że zatrułam się jedzeniem z knajpy.

-Jesteś pewna?- Na jej pytanie otwieram oczy i spoglądam na nią, a jej mina jest jakaś dziwna.

-Lori,  co masz na myśli?

-Jest prawie południe Tate.

-Co? Jak to południe? To ile ja spałam?

-Sed przyszedł rano do nas i powiedział, że źle się czujesz. Faceci poszli na zajęcia, a ja u was jestem już od dobrych dwóch godzin, ale że nie wstawałaś postanowiłam się obudzić.

-Dzięki- uśmiecham się do niej.

-Nie ma za co, ale i tak wyglądasz niewyraźnie. Może to coś innego niż zatrucie?

-Ee tam- macham ręka, a wstając z podłogi od razu kręci mi się w głowie i gdyby nie pomoc dziewczyny, na pewno zaliczyłabym spotkanie trzeciego stopnia z podłogą.- Dzięki.

-Coś ci jest i mam pewne podejrzenie, ale nie wiem czy ono ci się spodoba czy nie.

Nie pytam, bo jedynie o czym teraz marzę, to kubek ciepłej herbaty na mój zbolały żołądek. Ruszamy do kuchni, gdzie brunetka robi nam po kubku z herbatą i podaje mi grzankę, na której widok przewraca mi się w żołądku, ale jakoś daję radę opanować mdłości.

-Co znowu atak?

-A skąd wiesz?- Marszczę brwi.

-Moja przyjaciółka  ostatnimi czasy przechodziła przez to samo i widziałam twoją minę- wzruszam ramionami. -  Jej była identyczna jak robiło jej się niedobrze.

-To mnie pocieszyłaś, że nie tylko ja tak mam- uśmiecham się niemrawo.

-No właśnie, nie tylko ty, bo takie coś mają kobiety w ciąży- ostatnie słowo wypowiada cicho, a ja patrzę na nią jak na wariatkę i zaczynam się śmiać.

- Ja w ciąży, nie ma kurwa takiej opcji! -Ponoszę głos.-  Że niby jak i kiedy? Tzn, kiedy to wiadomo, bo robimy to.... zachowam to dla siebie. Chryste na pewno się mylisz- potrząsam głową.

-Przykro mi Tate, ale wszystko wskazuje, że zostaniecie rodzicami- Lori wcale mnie nie pociesza tymi słowami.

Krew zaczyna mi wrzeć, jeszcze trochę i pójdzie mi para uszami. Jestem niewysłowienie wkurwiona na tego... tego idiotę zwanego moim partnerem.

-Zabije go kurwa! Zamorduję! - Wrzeszczę.- Jak on mógł  do cholery! Utnę mu kutasa!- Krzyczę.


Czekając na ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz