Skóra mnie swędzi 11

40K 2.2K 191
                                    

Tate

Przez całą noc Travis rzucał się w łóżku i jęczał. Musiałam go uspokajać i ocierać pot z czoła. Tak bardzo było mi go szkoda, ale wiedziałam, że jego zespolenie z wilkiem jest nieuniknione. Dopiero nad ranem gdzieś o czwartej, uspokoił się i spał jak niemowlę, za to ja musiałam wyglądać jak zombi. 

O piątej nad ranem zostawiłam go i ruszyłam zrobić sobie życiodajny płyn, który pobudzi mnie do życia. Kawa i to jakaś siekiera, bo inaczej padnę dzisiaj na wykładach. 

Z kubkiem w ręku zaglądam do przyjaciela i widzę, że już nie śpi, więc podchodzę do niego.

-Hej.

-Hej Tate.

-Jak się czujesz?- Pytam lekko zdenerwowana.

-Chyba dobrze- uśmiecha się i zabiera mi mój kubek z kawa i upija łyk- dobra.

-Bo ja ją robiłam- szczerze się, bo jednak ja robię lepszą niż on.

-Czujesz się jakoś inaczej? Nie ciągnie cię do lasu?-Pytam znowu.

-Skóra mnie swędzi- mówiąc to, zaczyna się drapać.

-Kurwa! Travis wyskakuje z łóżka musi iść. Teraz. Natychmiast.

Wybiegamy w tym w czym jesteśmy, on w samych bokserkach a ja w jego podkoszulku, jednak po drodze zgarniam jeszcze jego spodnie. Zresztą o tej porze i tak większość śpi, więc małe prawdopodobieństwo, że ktoś nas zobaczy. 

Po szaleńczym biegu jesteśmy na skraju lasu, a przyjaciel upada i z jego gardła wydobywa się popiskiwanie jak u zranionego zwierzęcia. Widzę jak jego wilk przejmuję kontrolę nad jego ludzkim ciałem i po chwili zamiast Travisa na trawie leży piękny biały wilk. 

Podchodzę ostrożnie i kucam koło niego. Głaskam jego futro i drapie lekko za uszami oraz po pyszczku , na co wydaje z siebie mruczenie.

-No przyjacielu pora, żebyś nauczył się chodzić- przemawiam do niego łagodnie.

Wykonuje wszystkie moje wskazówki i po kilku minutach opanował, to co innym zajmuje znacznie więcej czasu. Kucam naprzeciwko niego i patrze prosto w jego piękne złote oczy. Łapię pyszczek Travisa w swoje dłonie i składam całusa na jego nosie. Raptem słyszę głośnie warczenie dochodzące gdzieś z tyłu. Obracam głowię i zamieram. Sed stoi i wpatruje się w nas z grymasem na twarzy i furią w oczach. Podrywam się na ten widok do góry i zasłaniam sobą ciało białego futrzaka.

-Zdradzasz mnie do kurwy?!- Ryczy.

-Co ty tutaj robisz?- Pytam ze strachem.

-Zadałem ci pytanie? Odpowiadaj!- Podchodzi powoli jakby szykował się do ataku. 

-Stój! To nie jest dobry pomysł- kręcę głową.- Nie podchodź!- Rozkazuję.

Sed zaciska dłonie w pięści i widzę jak jego żyły na szyi pulsują, ale nie rusza się.  On nic nie rozumie, więc muszę mu wyjaśnić, zanim dojdzie do tragedii.

-Ten wilk, to Travis- i czuję jak mój przyjaciel wyłania się zza mnie i staje obok mnie.-To jego pierwsza przemiana.

-Mam uwierzyć w taką bajkę?- Kpi sobie Sed.

-Zamknij się do cholery!- Na moje słowa słyszę warczenie mojego przyjaciela, więc kładę swoją dłoń na jego głowie i drapię za uchem dla uspokojenia. Widzę jak wzrok Seda wędruje tam gdzie mam rękę i on również warczy.-Uspokójcie się, obaj.

-Mów co jest grane, albo rozerwę go na strzępy.

-Aż do wczoraj nie wiedzieliśmy, że Travis jest wilkiem. To długo historia, ale jedyne co musisz wiedzieć, to że wczorajsza sytuacja między nami- pokazuję na niego i siebie- spowodowała, że jego wilk przebudził się, a teraz przeszedł pierwszą przemianę. Sam wiesz, jakie zwierze jest niestabilne gdy to się staje pierwszy raz i nie chcę, żeby doszło do tragedii.

-Ale nie masz prawa go dotykać, jesteś moja do cholery!

-Sed uspokój się, to mój przyjaciel i muszę się nim zająć. 

-Nie ma kurwa mowy- chłopak zbliża się i o dziwo mój przyjaciel stoi spokojnie.- Odsuń się od niego.

-Nie, jeżeli chcesz mu zrobić krzywdę.

-Kurwa, nic mu nie zrobię- zaciska usta w wąską linie i po chwili dodaje spokojnie.- Proszę odsuń się, chcę go tylko powąchać.

-Powąchać? A po cholerę?

-Wcześniej nie wyczułem żądnego zapachu, a teraz praktycznie czuje tylko jeden i nie wiem dlaczego- przysuwa się jeszcze bliżej i kuca naprzeciwko Travisa.

Odsuwam się na bezpieczną odległość i obserwuję jak dwa same obwąchują się nawzajem i nawet nie słyszę, żeby na siebie warczeli. Sed wstaję i patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.

-Pachniecie podobnie.

-Co? O czym ty mówisz?-Pytam totalnie zaskoczona jego stwierdzeniem.

-Twój i jego zapach jest bardzo podobny, ale nieidentyczny.

-Ależ to niemożliwe-kręcę głową. -Tylko członkowie rodziny mają podobne zapachy, a reszta zmiennych niezwiązanych krwią....- urywam, bo to co sobie pomyślałam, nie może być prawdą. Prawda?

-A co jak jest?- Sed pyta jakby wiedział o czym pomyślałam.

-Ale jak? To oznacza, że...- przerywam i od natłoku myśli lekko kręci mi się w głowie.

-Że Travis jest twoją rodziną- Sed dokańcza za mnie, a mój przyjaciel przemienia się w ludzką postać.


************************

I co wy na to moi drodzy czytelnicy? Zaskoczeni? ;))

Czekając na ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz