Nieprzyjemny list

22.3K 1K 302
                                    


  Upływających wakacji Harry nie mógł zaliczyć do najprzyjemniejszych, pomimo tego, że Dursleyowie przestali go dręczyć psychicznie czy zaganiać do fizycznej harówki. A to wszystko dzięki dyrektorowi, który, działając zapewne w dobrej wierze, wysłał list do wujostwa Harry?ego, próbując nakłonić ich do zmiany podejścia i przełamania ich antymagicznej postawy. W odpowiedzi rodzina zaczęła chłopca zupełnie ignorować, a biorąc pod uwagę to, że Harry'ego cały czas męczyły wspomnienia Turnieju Trójmagicznego, ta zupełna izolacja i brak jakiegokolwiek zajęcia były najgorszym, co mogło go w tamtej chwili spotkać. Niczym niezajęte myśli wciąż analizowały najdrobniejsze szczegóły tragicznych wydarzeń, o których tak bardzo pragnął zapomnieć.
Harry starał się wypełnić godziny bezczynności nauką. Zatonął zupełnie w podręcznikach, wertując je od deski do deski, rocznik po roczniku. Jego praca wakacyjna nigdy nie była tak szczegółowa. Wysyłał listy do Rona i Hermiony, ale żadne z nich nie odpisało, tym samym wzbudzając niepokój w sercu chłopca. Czuł się samotny i opuszczony, właśnie teraz takie uczucie było bardziej dobijające niż kiedykolwiek przedtem. Zdesperowany, chcąc się czymś zająć, wysłał list do Dumbledore?a z prośbą o kilka książek z biblioteki szkolnej, powołując się na powrót Voldemorta, a tym samym na zwiększoną potrzebę nauki obrony przed czarną magią.
Po ostatnim spotkaniu z Voldemortem Harry przyrzekł sobie, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by nigdy więcej nie dopuścić do podobnej tragedii. A to wiązało się ze wzmożoną nauką. Dumbledore przychylił się do jego prośby i co tydzień przysyłał mu z biblioteki pozycje, które uznał za odpowiednie.
Harry wprost pochłaniał wiedzę. Nie tylko tę z zakresu obrony przed czarną magią. Po przeczytaniu paru ciekawych książek transmutacja i zaawansowane zaklęcia także zyskały duże uznanie w jego oczach. Dyrektor podesłał mu także książkę na temat eliksirów, ale ta na wstępie została odrzucona. Wreszcie, by wypełnić czymś nieubłaganie wolno mijający czas, i z eliksirami się przeprosił. Zatonąwszy zupełnie w lekturze, Harry zaczynał powoli rozumieć fascynację Snape?a. Umiejętność warzenia eliksirów wymagała skupienia i precyzji w dodawaniu poszczególnych składników. Do czegoś takiego konieczny był prawdziwy talent. Książka okazała się być niezwykle ciekawa, ale także z całą brutalnością uświadomiła Harry?emu, że nie ma najmniejszych szans, by zostać mistrzem w tej dziedzinie. Nie, żebym chciał kiedyś zostać jednym z Nich, ale zawsze byłoby miło przetrwać choć jeden semestr bez ciągłych drwin ze strony Snape?a, pomyślał kiedyś.
Harry z biegiem czasu stawał się coraz bardziej niespokojny. Dzień urodzin w końcu nadszedł i przeminął powoli. Nie pojawił się żaden list od Rona czy Hermiony, nie wspominając już o jakichkolwiek prezentach. Idioto, zganił go jakiś wewnętrzny, całkiem Snape?owy głos, jeszcze parę lat temu nawet nie pomyślałbyś o prezentach, a dziś jęczysz, ledwie słońce zaszło. Prychnął zdenerwowany. Jednak brak jakiegokolwiek odzewu wcześniej czy kartki urodzinowej teraz bardzo go martwiły. Był praktycznie odcięty od czarodziejskiego świata, a tym samym od informacji. Nie wiedział więc, czy coś im się stało, czy po prostu z jakiegoś niewyjaśnionego powodu nie chcą utrzymywać z nim kontaktu.
List otrzymany około północy uświadomił Harry?emu, że z całkowitą pewnością dzieje się coś złego.
Nie spał jeszcze, gdy nadleciała sowa. Czytał w łóżku, przyświecając sobie małą biurkową lampką, wyratowaną ze stosu rzeczy, jakie Dudley wrzucił mu do pokoju w ciągu minionego roku szkolnego. Miarowe stukanie w okno odwróciło uwagę Harry?ego od książki. Z uśmiechem wyskoczył z łóżka, chcąc jak najszybciej ptasiego posłańca. Pierwsze ziarenko niepokoju zaczęło w nim kiełkować, kiedy sowa, ledwo uwolniona od przesyłki, w panice wypadła za okno. Przez chwilę obserwował jej szaleńczy lot powrotny, po czym z rosnąca obawą zaczął czytać.

Drogi Harry,
Niestety, to ja muszę przekazać Ci złe wiadomości. Proszę, pamiętaj, że jesteś moim przyjacielem i nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, co ludzie wygadują lub myślą na Twój temat.
Bardzo mi przykro, że w tym roku nie możesz świętować swoich urodzin u nas, ale w domu panuje straszna atmosfera i chyba nie byłoby to możliwe. Od początku wakacji Prorok Codzienny spekuluje na temat stanu Twojego zdrowia psychicznego, a Ron i Hermiona wściekli się na Ciebie z powodów, których nie pojmuję. Praktycznie wszyscy są cały czas zmartwieni, a rodzice wciąż chodzą podenerwowani. Prawdę mówiąc, to mama jest zdenerwowana, a tata chyba nie bardzo wie, co o tej całej sytuacji ma myśleć. Ja ich po prostu nie rozumiem. Może nie ogarniają mnie teraz wątpliwości dzięki temu, że sama byłam opętana przez Sam-Wiesz-Kogo. Miałam kontakt z prawdziwym złem i gdzieś w głębi duszy czuję, że Ty taki nie jesteś. Tak samo jestem pewna, że nie przyczyniłeś się do śmierci Cedrika oraz że nie pomogłeś odrodzić się Voldemortowi (tak, wiem o tym, podsłuchałam rodziców). Jednak ludzie są przerażeni tym, co się dzieje i szukają kogoś, kogo mogliby o to obwiniać.
Strasznie mi przykro, że dowiadujesz się o tym w ten sposób i ogromnie żałuję, że sprawy nie ułożyły się inaczej. Musiałam Cię jakoś uprzedzić, by cała ta sytuacja nie zaskoczyła Cię w drodze do szkoły. Na tym kończę to ostrzeżenie i dołączam smutne życzenia urodzinowe. Wszystkiego najlepszego, Harry. Postaram się porozmawiać z Ronem i Hermioną. Nie chcą mnie w ogóle słuchać, jednak obiecuję Ci, że zrobię, co tylko będę mogła. Do zobaczenia pierwszego września. Trzymaj się.

Ginny

Gapiąc się na list w zupełnym szoku, czuł nieprzyjemny, zimny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Co? Ron i Hermiona? Dlaczego? Zbyt dużo pytań po raz kolejny zaczęło się kłębić w jego głowie. Jak mogli w ogóle tak pomyśleć? Że mu pomogłem? Że jestem szalony? Z oszołomienia wyrwał się dopiero, gdy poczuł, że coś ciepłego rozprysło się na wierzchu jego dłoni. Otarł zdrętwiałą ręką twarz i, przyglądając się wilgoci na koniuszkach palców, zdał sobie sprawę, że płacze.
Znajdujący się w drugiej ręce list zmiął w małą papierową kulkę. Gdy pierwszy wstrząs minął, zaczęły nim miotać mieszane uczucia. Złość walczyła z przerażeniem, smutkiem i poczuciem zdrady. Harry nie potrafił zrozumieć, jak jego najbliżsi przyjaciele i rodzina, która ? jak miał wrażenie ? uważała go za jednego ze swoich członków, mogła się od niego odwrócić bez słowa. I o co chodzi z tym Prorokiem? Przecież Hermiona miała trzymać tę cholerną reporterkę krótko!
Jedno pytanie ciągle rozbrzmiewało echem w jego myślach. Jak mogli? Podniósł rękę do skroni, czując zbliżający się ból głowy. Jak tak w ogóle można? Czy nie miał prawa powiedzieć czegoś w swojej obronie? Czy przypadkiem nie powinni najpierw wysłuchać jego wersji wydarzeń?
Papierowa kulka wyślizgnęła się z dłoni i potoczyła po podłodze. Ogarnięty bezsilnością Harry opadł na łóżko. Potrząsając głową, powoli podciągnął nogi pod siebie. To nie dzieje się naprawdę, wmawiał sobie. To tylko kolejny koszmarny sen. Leżał nieruchomo, powtarzając wciąż w myślach te słowa jak mantrę, i tylko od czasu do czasu jakaś samotna łza spływała mu po policzkach. Dopiero kilka godzin później Harry zasnął z zimnym uściskiem w żołądku, wcale nieprzekonany o prawdziwości swych myśli.  

Wiara [DRARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz