Przebudzenie

1.9K 165 214
                                    

To chyba pierwszy z rozdziałów, który obudził we mnie szczerą chęć mordu skierowaną na Syriusza - a potem jest już chyba tylko gorzej...

Rozdział osiemnasty

Przebudzenie

Hogwart był dziwny bez strumienia innych uczniów przemierzających ciemne korytarze. Kroki Dracona wywoływały echo odbijające się od zimnych, wilgotnych ścian i chłodnych szyb.

Gargulec, który strzegł gabinetu dyrektora, nie poruszył się. Każde hasło, jakiego próbował Draco, spotykało się z kamiennym milczeniem. Zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Położył swą różdżkę na środku dłoni i otworzył oczy.

- Wskaż mi dyrektora Dumbledore'a.

Ruszył przez długie, ciche korytarze, w kierunku, który wskazała mu różdżka. Drzwi do skrzydła szpitalnego rozwarły się, skrzypiąc zawiasami. Usłyszał głos pani Pomfrey, która mówiła do kogoś, kogo nie widział.

Po tym, jak wniosek dyrektora został odrzucony na naradach Ministerstwa, Draco nie widział ani nie słyszał starszego czarodzieja. Złagodzono napięcie po zniknięciu Harry'ego, ale gdy wszelkie raporty dociekliwej prasy zostały odesłane szorstko przez profesor McGonagall, faceci w Ministerstwie milczeli na spotkaniach z tym szanowanym mężczyzną, bez względu na to, ile pieniędzy oferował im ojciec Dracona.

- …Proszę nie wstawać – powiedziała pani Pomfrey, gdy Draco podszedł bliżej. Owinął się białymi zasłonami i przystanął, zamierając w miejscu na widok, który się przed nim rozpościerał.

Dyrektor wyglądał sędziwie. Bruzdy na jego twarzy odznaczały się na poszarzałej skórze. Draco zacisnął palce wokół różdżki. Doszło do kolejnego ataku? Co się stało?

- Panie Malfoy! – zgorszony okrzyk Pomfrey przyciągnął jego uwagę.
- Muszę porozmawiać z dyrektorem. – Urwał, zerkając na mężczyznę. – Chodzi o Severusa.
- W porządku, Poppy.
- Zdecydowanie nie. – Pielęgniarka oparła ręce na biodrach i odwróciła się do młodzieńca. – W razie gdybyś nie rozumiał tego, co masz przed nosem, dyrektor nie jest w stanie rozmawiać z kimkolwiek!
- To konieczne.
- Poppy. – Uśmiech dyrektora wyrażał więcej zmęczenia niż uprzejmości. – Proszę. Wszystko będzie dobrze.
- Ale…
- Proszę, bądź tak dobra.

Pani Pomfrey westchnęła przeciągle.

- Pogorszy ci się od tego.
- Wszystko będzie w porządku. – Uśmiechnął się do niej. Pokręciła głową, posyłając Draconowi miażdżące spojrzenie, i odeszła.

Draco obserwował, jak wślizguje się do swego gabinetu.

- Ona ma rację, proszę pana. Wygląda pan okropnie.
- Dziękuję, panie Malfoy.

Obrócił się z powrotem do dyrektora.

- Zabrali Severusa do Azkabanu.

Dumbledore znieruchomiał i zamknął oczy, wciągając gwałtownie powietrze.

- Co z Harrym? – zapytał.
- Zniknął. Scrimgeour powiedział Blackowi, gdzie się znajduje, a oni wykorzystali Prawo Aurorów, by złamać zabezpieczenia.
- Myślałem, że wasza posiadłość będzie w stanie ich powstrzymać.
- Nie, od kiedy pierwszy raz aresztowali ojca. Byli zmuszeni włączyć Prawo Aurorów w nasze bariery. Za pomocą jednego słowa mogą włamać się do naszego domu. Jednego słowa. – Draco zamknął usta i przełknął resztę gorzkich słów. – Zabrali Harry'ego z powrotem do Black Manor. Nikt nie jest w stanie się z nim skontaktować. Wsadzili Severusa do Azkabanu, bo powiedział Blackowi, gdzie może sobie to wszystko wsadzić. Jest tam od prawie dwóch dni…

Wiara [DRARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz