Los się odwraca

2.6K 180 27
                                    

Rozdział trzynasty

Los się odwraca

Gdy Hermiona była młodsza, jej rodzice często żartowali, że ich córka zostanie adwokatem. Hermiona sprawdziła to słowo, gdy tylko je usłyszała. Wzbudziło jej zainteresowanie na kilka miesięcy przed tym, jak dostała list z Hogwartu. Wtedy odłożyła marzenia na bok.

Jej lektury, prawie zapomniane pod stosami łacińskich zaklęć i tajemnych magicznych praktyk, pomogły jej przekonać rodziców. Nie rozumieli, dlaczego chciała wrócić do czarodziejskiego świata tak wcześnie. Błagali. Kazali. W końcu jednak poddali się, przypominając stanowczo, że ma pisać do nich codziennie i wrócić do domu, gdy tylko skończy ze swą „kampanią”, jak to nazwali.

Tak właśnie znalazła się w wynajętym pokoju nad Dziurawym Kotłem, ze spakowanym do szkoły kufrem i bez planu dalszego działania.

Powinnam była to dokładniej przemyśleć. Pociągnęła się za końcówki włosów. Teraz najlepiej będzie zacząć tak jak zamierzałam. Z tą myślą skinęła głową, otworzyła kufer i wyciągnęła arkusz papieru.

Plan rozpadł się na kawałki, gdy próbowała nakreślić swe idee. Muszę oczyścić nazwisko Harry'ego. Przygryzła końcówkę pióra. Ale Prorok Codzienny robi co może… A jednak… Zmrużyła oczy.

Na dole Tom polerował czyste szklanki przed popołudniowym szczytem.

- Witaj, Tom – powiedziała Hermiona, wślizgując się na wysoki stołek, który przed nim stał.
- Witam, panienko! – Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Co mogę dla ciebie zrobić?
- Nic, po prostu… – Hermiona wymownie rozejrzała się na boki i pochyliła się w przód. – Chciałabym zadać kilka pytać, jeśli nie masz nic przeciwko.
- Pytań. – Jego uśmiech zbladł. – A o co chciałaby pytać taka miła, młoda dama?
- O Harry'ego Pottera.

Uśmiech zniknął.

- Co z nim?
- Wierzysz w te bzdury, które o nim opowiadają?

Dłonie Toma przestały poruszać się na szklankach.

- Być może młoda dama wolałaby porozmawiać na bardziej… prywatnym gruncie?

Pochyliła się nad barem.

- Jeśli nie stanie mi się krzywda.

Na jego twarzy pojawił się smutek.

- Jesteś o wiele za młoda, by martwić się o takie rzeczy – powiedział z westchnieniem. – Ale wojny zbyt szybko zmieniają dzieci w dorosłych. – Skinął głową w kierunku drzwi znajdujących się w ścianie, którą miał za sobą. – Chodź. Nie skrzywdzę cię, panienko. Słowo czarodzieja.*

Zsunęła się z siedziska i ruszyła za nim w cień. Jej żołądek zacisnął się z obawy i… ekscytacji. To jest całkowicie absurdalne, twierdził jej umysł. Nie pójdziesz w nieznane miejsce z obcym mężczyzną! Hermiono, powinnaś wiedzieć lepiej!

Ale wtedy drzwi się zamknęły, a barman Tom usadowił się na krześle blisko trzaskającego ognia.

- Herbaty, panienko?
- Tak, poproszę.

Machnął ręką w stronę krzesła stojącego naprzeciw niego.

- No dobrze. To jest o wiele lepsze miejsce do zadawania pytań. Nikt nie będzie podsłuchiwać.
- To prawda. – Przyjęła od niego herbatę, ale się nie napiła.
- Możesz zaczynać.

Wpatrywała się w ciemną ciecz, zbierając myśli.

- Dlaczego wszyscy tak bardzo skupili się na Harrym? On nie mógł spowodować tej rzezi w Irlandii.
- Jesteś tego pewna?
- Oczywiście, że tak! – Podniosła wzrok z determinacją. – Ledwie chodził, gdy opuścił Hogwart! On umarł, by ocalić nas, nas, cały czarodziejski świat! Myślisz, że tak po prostu wypiąłby się na to wszystko i zaczął zabijać przypadkowe osoby?

Wiara [DRARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz