*Następny dzień*
*Angela**wkurwiająca muzyczka*
Podniosłam się do pozycji siedzącej. Wszystko mnie boli. Wczoraj zasnęłam w ubraniu, w trakcie oglądania filmu, więc jestem w luj zmęczona i obolała.
Podniosłam się i polazłam do łazienki wykonując codzienną rutynę.
Ubrałam się w:Spakowałam książki do torby, wzięłam jabłko z koszyczka z owocami i wcześniej zamykając, drzwi poszłam do szkoły.
***
Zdązyłam idealnie przed dzwonkiem. Weszłam do szkoły i pobiegłam pod klasę. Mimo wszystko do sali weszłam ostatnia, ale to nic. Usiadłam w ostatniej ławce i zaczęłam notować temat. Wtedy zoriętowałam się, że kogoś tu brakuje. Rozejrzałam się. No tak nie ma Leo. Dzisiaj to muszę z nim pogadać. Nie ma innej opcji. O ile przyjdzie.
***
Po jakiś 10 minutach drzwi znowu się otworzyły, a do sali wpadł nie kto inny jak Leondre.
Widocznie zdziwił się, kiedy mnie zobaczył. Wnioskując po jego minie, nie było to miłe zaskoczenie.
***
Lekcja minęła znośnie. Leo co jakiś czas zerkał na mnie i widocznie był czymś zdenerwowany. Pewnie domyśla się, że będę chciała z nim gadać. I dobrze. Nie będzie za bardzo zaskoczony.
Kiedy zadzwonił dzwonek wszyscy wybiegli z klasy.
Gdy byłam już na korytarzu, chcialam odszukać ( lol jak to dziwnie brzmi ) Leo.
Udało mi się go wypatrzyc po kilku minutach intensywnego wpatrywania się w różnych ludzi.- Leo! - zawołałam najgłośniej jak mogłam, przykuwając tym uwagę innych uczniów. Natomiast szanowny pan perfekcja Nie odwrócił się.- Leondre! - powtórzyłam, starając sie przedrzeć przez tłum nastolatków, idący w przeciwną stronę.
Wtedy jakiś chlopak wjechał mi z bara i się wypieprzyłam, co było równoznaczne z tym, że straciłam Leo z oczu.
- Kurwa!- przeklnęłam pod nosem, po Polsku. Wstałam i poszłam pod sale, bo zadzwonił dzwonek.***
Po matmie, była kolejna przerwa. Logiczne cnie?
Najśmieszniejsze jest to, że znowu nie udało mi się spotkac Leo. Po lekcji znika, a potem spóźnia się na następną, więc nie mam jak z nim pogadać... Ugh...Teraz historia, potem jest przerwa obiadowa, kiedyś musi iść na obiad, chyba.
Więc właśnie zaczyna się lekcja historii. Nudna jak zawsze. Wszyscy na niej śpią. Dosłownie. Ja też. Nauczycielka też, znaczy tak wygląda.
W każdym razie tym razem też tak było. Zasnęłam. Obudził mnie dzwonek, na szczęście.
Wyszłam z sali jako ostatnia, znowu. Zauważyliście może, że nie mam przyjaciół czy coś? Ja tak. Szczerze? Nie przeszkadza mi to. Wyrosłam z tego, że wszędzie muszę być z kimś, jakimś przyjacielem czy coś. Dla mmie coś takiego jak przyjaźń nie istnieje. JUŻ nie. Pewnie zapytacie co w takim razie z Charliem? Więc Charlie jest dla mnie jak brat. Traktuje go jak członka rodziny, a nie "przyjaciela". Przyjaciele w końcu i tak cię zostawią, a rodzina? Nie. To samo Antony. Te dwie osoby, które pewnie przez normalną osobę, zostałyby nazwane "przyjaciółmi", dla mnie są rodziną.
Wracając do tematu.
Idąc korytarzem wypatrzyłam Leondre! Znowu był tłum ludzi, ale starałam się przecisnać między nimi.
- Leondre, proszę!- krzyknęłam i znowu się wyjebałam. Zajebiście.
- Nie no kurwa to żarty, tak?- zapytałam sama siebie ( znowu po Polsku). Nie lubię przeklinać, źle się z tym czuję, ale jak już to po Polsku.
- Co?- zasmiał się jakiś chlopak,podając mi rękę.
Pomógł mi wstać, a ja przy okazji czułam jak płonę ze wstydu. Wiem, że mnie nie zrozumiał, ale i tak było mi głupio.
- Nic...- wzruszylam ramionami i zaczęłam się rozglądać za Leo, ale jego już oczywiscie nie było. Przeklęty tłum ludzi. Ugh...
- Szukasz kogoś?- zapytał.
- Ta...- odpowiedziałam od niechcenia.
- Jak się nazywasz?- znowu.
- Słuchaj, śpieszę się...- wkurzyłam się, wiem, że on nic nie zrobił, ale tak bardzo chciałam pogadać z Leo.
- A no okej, ale odpowiedzieć mi możesz cnie?- uśmiechnął się.
- Angela- westchnęlam i zaczęłam iść w kierunku stołówki.
- Ja jestem Jackob.- dogonił mnie.
- Fajnie.
- Czemu jestes taka małówna?- złapał mnie za rękę, przez co się zatrzymałam.
- Zajęta jestem.- znowu zaczęłam się rozglądać. Mój wzrok zatrzymał się na osobie, którą chciałam zobaczyć. Leondre. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Wzrok Jackoba powędrował za moim.
- Serio? Szukałas Devriesa?- wykglądał na zawiedzionego
- Tak. A co cię to?!
- Myślałem, ze nie jesteś jak te wszystkie panienki, które na niego lecą.- Wkurzył się.
- Czyli jaka?- popatrzyłam mu w oczy.
- Latasz za nim jakby był ósmym cudem świata!- przewrócił oczami. ( A nie jest? Lol~Aut.)
- Nie wiesz o co chodzi to się łaskawie nie odzywaj.- spojrzałam na niego wrogo.
- Będziesz jeszcze przez niego płakała! Zobaczysz.- już płakałam i co? Żyję? Żyję.
- Nawet jeśli to co z tego? - zapytałam ironicznie.
- Serio? Chcesz beczec przez chłopaka? Żałosne.
- Wiesz co? Nie znasz sytuacji, ani mnie, wiec do cholery zamknij się.- wybuchłam. Korytarz był prawie pusty. Wszyscy byli na stołówce, więc go nie zgubie.- Leondre!- zawołałam, a chłopak, który do tej pory stał oparty o szfki, spojrzał w moją stronę. Kiedy mnie zobaczył, obrócił się i zaczął iść w inną stronę. O nie! Ja się tak nie bawię!
- Leondre, do cholery, zatrzymaj się! Musimy pogadać!- zero reakcji. Znaczy z jego strony, bo jeśli chodzi o liczbę gapiów ( w której jest tez Jackob) to rośnie i grzecznie schodzi mi z drogi.
- Leondre!- krzyknęłam.Taki dłuższy niż ostatnio.
Chciałam tu napisać, że każda z Was jest cudowna i SILNA, przetrwacie wszystko, tylko przypadkiem o tym nie zapomnijcie❤
Wiem, że to takie "przesłodzone", ale cicho xd To dla mnie ważne💟
CZYTASZ
"Anioł" |L.D| Cz.II // ZAKOŃCZONE
Fanfiction*2 CZĘŚĆ "ANIOŁ |L.D|"* Zabawa, uśmiech, przyjaciele, rodzina, życie, smutek, płacz, strach, ból, wypadki, śmierć... Żyjemy na krawędzi, ale kiedy spadniemy? Nie wiemy. Od tego dzieli nas tylko czas. ^^^ Mam nadzieję, że zaskoczy Was zakończenie☺ *0...