*2 CZĘŚĆ "ANIOŁ |L.D|"*
Zabawa, uśmiech, przyjaciele, rodzina, życie, smutek, płacz, strach, ból, wypadki, śmierć...
Żyjemy na krawędzi, ale kiedy spadniemy? Nie wiemy.
Od tego dzieli nas tylko czas.
^^^
Mam nadzieję, że zaskoczy Was zakończenie☺
*0...
Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Dzisiaj rozpoczynam nowy rozdział. Tyle rzeczy działo się, kiedy ja spałam. Uczę się mojego życia od nowa. Mam białą kartkę i ode mnie zależy co na niej narysuję. Nie sprawie, żeby to co działo się w mojej glowie, stalo się prawdą, niezależnie jak bardzo bym tego chciała, ale mogę wierzyc, że będzie tylko lepiej.
- Chodź kochanie, mam już dosyć tego szpitala.- usmiechnęła się moja mama. Wzięłam kule i podpierając się na nich, opuściłam salę.
Siedzac w samochodzie, postanowiłam sprawdzić social media. Weszłam na grupkę BaM na fb. Okazało się, że za dwa dni mają koncert w moim mieście. Już chciałam blagać mame o bilet, kiedy doczytałam, że wszelkie bilety zostały wykupione. Poczułam się fatalnie, chciało mi się płakac.
Moje życie obróciło się o 180°, a ja straciłam równowagę.
W domu poczułam się spokojniej. Weszłam na mój kanał na YT, najpierw dużo ludzi się denerwowało, że nic nie dodaje, ale potem ktoś napisał dlaczego i teraz mam spam życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. To miłe mieć poczucie, że ludzie, których nie znasz, myslą o tobie. Właczyłam mój filmik ze spotkania BaM. Płakałam oglądając go, chciałabym teraz ich przytulić...
*3 dni później*
- No moze jednak wyjdziesz z domu? Chociaz na chwilkę..- zaproponowała moja rodzicielka wychodząc z pokoju. - No dobrze...- odpowiedzialam i leniwie wstałam z łóżka. Skacząc na jednej nodze dotarłam do szafki, z której wyjęłam spodenki i bluzkę ze sklepu BaM
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Potem poszlam do łazienki i ubrałam się we wczesniej przygotowany strój.
Wychodzac, włączyłam moje social media. Tyle dziewczyn opowiadało o spotkaniu BaM. Poczułam się w pewien sposób zazdrosna, chociaż nie miała o co. Oni nie wiedzą, że ja istnieję...
*Leo*
- Leondre chodz, kierowca juz czeka!- krzyknął Charlie, kiedy wychodzilem ze sklepu. - A gdzie jest?- zapytalem. - Tam gdzies...- podrapał się w glowe, a ja się zaśmialem. Wyglądal bardzo zabawnie. Jak zagubione dziecko.
Skręcilismy w drugą ulicę i rzeczywiscie na końcu chodnika czekal na nas czarny samochód.
- Leo! Na serio się spieszymy!- poganiał mnie.- za 30 min mamy samolot. - Dobra...
Szlismy chodnikiem, wtedy zobaczylem przed nami dziewczynę idaca o kulach, miała na sobie bluzkę z naszego sklepu. To słodkie. Wtedy wpadłem na pomysł.
- Charls! Widzisz tą dziewczynę? - Nie mamy czasu na rozmowy, wiesz o tym...- odparł smutno. - Ale ja mam inny pomysł.- powiedziałem mu na ucho co zrobimu. Od razu się uśmiechnął, baaardzo szeroko, chyba mu się spodobało.
- Trzy, czte-ry!- krzyknąłem, zaczelismy biec, zgodnie z planem. Przy dziewczynie się zatrzymaliśmy, ja byłem z jej prawej, a Charlie z lewej strony. Dalismy jej szybkie buziaki w policzek i pobiegliśmy do samochodu. Uwierzcie mi, że z daleka czułem zlość kierowcy, że jestesmy tak późno. Kawałek przed pojazdem, odwróciłem się i spojrzałem w oczy dziewczyny. Stala i patrzyła na mnie, trzymając się dłońmi za policzki. Była jak w trasie. Puściłem jej oczko i "zasalutowałem", a potem wsiadlem do auta...
*Angela*
Idąc, w pewnym momencie, poczułam jak ktoś całuje mnie w policzki. Poczułam ciepło w całym ciele. To było takie przyjemne... Takie uspokajające. Kiedy zonaczyłam Leo i Charliego, ktorzy ode mnie odbiegali, zatrzymałam się. Widziałam jak Leo odwraca się, puszcza mi oczko i przyklada dwa palce do czoła, cos jakby salutował. A potem? A potem wsiadł do auta i odjechał... A ja? A ja stałam i patrzyłam jak znika...
Wewnętrznie płakałam, a na twarzy miałam uśmiech... Teraz moje życie wraca do początkowego stanu... Przynajmniej z perspektywy innych, bo dla mnie to już nie będzie moje zycie...
Patrzw przyszlosc, nie oglądaj się za siebie, to jedyny błąd jaki mozesz popełnić...