Rozdział 4

37.2K 1.4K 194
                                    

Rozalinda

Obudziłam się o trzeciej w nocy. Śnił mi się mój szef. To okropne co się z nim stało.

Wstałam z łóżka bo i tak pewnie już nie zasnę.  Ubrałam getry oraz czarny sweterek. Zrobiłam sobie kawę i włączyłam laptop. Może znajdę jakąś nową prace. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i spojrzałam przez wizjer.

- Cholera- mruknęłam pod nosem. Po drugiej stronie stał  idiota. Co on tu robi o tej godzinie? Otworzyłam drzwi niepewnie.

- Czego chcesz? Miałeś mnie nie nachodzić- krzyżuję ręce na piersi.

- Mała ja cię nie nachodzę. Chcę cię tylko porwać- szarpnie za klamkę szeroko otwierając drzwi.

- Żartujesz sobie? Przychodzisz do mnie o tej godzinie i takie coś odstawiasz? Jest noc idioto!- krzyczę.

- Oj mała. Nie denerwuj mnie. Mówię serio. Chcę cię mieć tylko dla siebie - zbliża się do mnie popychając mnie na ścianę.

- Jesteś samolubny. Trzeba się dzielić- prycham.

- Nie lubię się dzielić - mówi i opiera ręce po obu stronach mojej głowy. - Jesteś moja - szepcze pocierając nosem o moją szyje, na co przechodzą mnie przyjemne ciarki.

- Nie jestem twoja -opieram ręce na jego napakowanej klacie próbując go odepchnąć. - Odsuń się.

- Nie - mówi i przywiera do mnie całym ciałem tak, że czuję jego wybrzuszenie w spodniach, a z moich ust wyrywa się jęk- Jesteś cała moja. Nie zaprzeczaj. Czujesz to. Czujesz naszą więź - zaczyna całować mnie po szyi powoli kierując się go góry.

Czuję jak kolana mi miękną. Lekko otwieram usta bezwiednie. Podoba mi się to. Nie, nie, nie. Nie mogę się mu poddać, Przecież to idiota. Nie znam nawet jego imienia.

- Wynoś się z mojego domu- mówię szeptem.

- Nie chcesz tego. Pragniesz mnie malutka- wsadza rękę pod moją bluzkę. Momentalnie cała się spinam. Posuną się zdecydowanie za daleko.

- Masz mnie natychmiast zostawić i wyjść z tego mieszkania bo inaczej zadzwonię na policje!- krzyczę ręką uderzając jego pusty łeb.

- Zamknij się i śpij- warczy niezadowolony wyciągając jakąś szmatkę z kieszeni i przyciska ją do moich ust, a drugą ręką podtrzymuje mi głowę, żebym się nie wyrwała. Próbuję krzyczeć, ale zaczynam czuć senność. Wszystko się rozmazuje i osuwam się w jego ramiona.

...

Przymrużyłam oczy czując lekki ból głowy. Słońce strasznie raziło moje oczy. Powoli usiadłam rozglądając się po pokoju, ale nie był mój. On tak nie wygląda. Jest w kolorach bordowych, a ten ma brązowe ściany.

Jest wielki. Ma duże łóżko z czarną pościelą. Cholera, gdzie ja jestem. Ten idiota mnie uprowadził. Mam na sobie jakąś wielką, czarną koszulkę, pewnie jego, ale na szczęście bielizna jest moja. Powoli wstaję i idę w stronę drewnianych drzwi. Ciągnę za klamkę. Otwarte.

Lekko uchylam je i rozglądam się po ciemnym korytarzu. Ściany są czarne. Nikogo nie ma. Jak najciszej wychodzę z pokoju i idę w stronę schodów. Jest dziwnie cicho. Na dole też nikogo nie ma. Na ścianie wisi zegar, który pokazuje ósmą rano.

Rozglądam się. Po prawej stronie są drzwi otwarte na oścież. Prowadzą na zewnątrz.

Kiedy chcę przez nie wyjść ktoś szarpie mnie za ramię.

- A ty gdzie? - odwracam się i widzę idiotę.

- Gdzieś. Po co mnie cholera porwałeś?

- Wysławiaj się mała.

- Twoja pała jest mała. Nie mów mi co mam robić padalcu - głowa mnie boli, a ten jeszcze chce mnie pouczać. Tatuś się znalazł.

- Masz być grzeczna, albo cię ukarzę - mówi groźnym tonem.

- Tak możesz przestraszyć tylko małolata tatuśku. Odwieź mnie do domu. I tak już zniszczyłeś mi życie mordując biednego Andrzeja.

- Cholera nie mów jego imienia. On był pchlarzem...

- Wyrażaj się malutki - udaję jego głos.

- Nie pyskuj mi.

- Pysk masz ty szczeniaku - tracę czas na przekomarzanie się z nim. Odwracam się  idąc do drzwi. I jak na złość idiota przyszpila mnie do ściany.

- Nie odwracaj się do mnie tym seksownym tyłeczkiem - klepnął mnie mocno w pośladek.

- Ała! - krzyknęłam. Na pewno będę miała ślad.

- Niegrzeczne dziewczynki trzeba karać.

- Chory jesteś - prychnęłam.

- Tylko na twoim punkcie.

- Możesz mnie odwieść do domu? I oddać moje ciuchy?

- Nie. Zostajesz tutaj. W mojej bluzce. Seksowniej wyglądasz bez spodni - puścił mi oczko.

- Gdzie w ogóle jesteśmy?

- To mój obóz szkoleniowy dla wilkołaków.

- Ha ha. Jesteś dorosły, a bawisz się w alfę. Nie wierze. Czyli to prawda, że faceci nigdy nie dorastają.

- Skoro mi nie wierzysz to wyjdź i sama się przekonaj malutka. Ale przed tym ubierz spodnie. Tylko ja mogę widzieć twój seksowny tyłeczek - podszedł do czarnej kanapy i podał mi z niej czarne dresowe spodnie.

- To jest za duże. Oddaj mi moje ciuchy.

- Bluzki ci nie oddam. Masz nosić moje. Bardziej słodko w nich wyglądasz i masz mój zapach. Nie zbliżą się do ciebie. A spodnie są w szafie w moim pokoju.

- Aha. I że ja niby wiem gdzie jest twój cholerny pokój - jego oczy na moje słowa pociemniały. Podbiegł do mnie i przerzucił sobie na ramieniu.

- Puszczaj! - krzyknęłam bijąc go w plecy.

- Miałaś być grzeczna. Teraz będzie kara - powiedział poważnie i ścisnął mój pośladek.

- Puszczaj!- nie słuchał mnie. Szedł schodami na górę macając moją pupę. Było to nawet przyjemne. Jego ciało stykające się z moim powodowało przyjemne ciarki. O nie. O czym ja myślę. Ble.

- Nie puszczę cię. Idziemy po twoje spodnie. Nie chcę żeby chłopaki wpadli tu kiedy ty będziesz w majtkach. Gówniarze rzucili by się na ciebie. Mało jest tu dziewczyn. I wszystkie zajęte.

- Napaleńcy. Wy tylko o jednym myślicie.

- Oj kochanie. Moje myśli z tobą są bardzo rozwinięte - ścisnął mocno mój pośladek.

- Kurwa bierz tą łapę z mojego tyłka - i znowu mnie klepnął w pupę.

- Słownictwo malutka - warknął.

Przed drzwiami do pokoju, w którym się obudziłam postawił mnie na ziemi. Otworzył drzwi i podszedł do szafy. Otworzył ją wyciągając moje jeansy.

Zauważyłam, że tej szafie były wszystkie moje ciuchy z domu.

- Okradłeś mnie złodzieju! -krzyknęłam.

- Nie jestem głuchy. Nie musisz wrzeszczeć. Wziąłem ubrania byś miała co tutaj nosić.

- Ale ja tu nie zostanę.

- Zostaniesz !

- Nie. Wracam do domu. Mam cię dość. Muszę pomóc Niall'owi i sobie. Straciliśmy prace. Przez ciebie. Powinieneś nam pomóc, a nie kurwa utrudniać.

- Pomagam. Zamieszkasz tutaj. Niall sam to zaproponował.

- Niall w życiu by nie pozwolił mnie porwać. A co dopiero to wymyślać.

- To zadzwoń do niego. No proszę. Twój telefon jest na półce nocnej - spojrzałam na nią. Faktycznie tam leżał. Jak ja mogłam nie zauważyć go kiedy się obudziłam. Ale ja głupia. Podeszłam i wzięłam samsunga do ręki. Wybrałam numer do Niall.

- Przepraszamy, wybrany numer nie odpowiada, proszę zadzwonić później - odezwała się sekretarka.

- Nie odbiera. Napiszę mu wiadomość. W tym czasie możemy wyjść na dwór. Nie chce przesiedzieć tu całego dnia.

Zaśmiał i pociągną mnie do wyjścia. Na dworze słońce raziło mnie w oczy. Było ciepło. Zawiązałam koszulkę od idioty tak by odsłaniała mi brzuch. Było mi w niej strasznie gorąco. Idiota spojrzał na mnie ze zmarszczonym czołem zły.

- No co?

- Zasłoń brzuch.

- Nie ?

- Zasłoń - warknął

- Nie. Jest mi ciepło-

Znowu warknął.

-Chyba masz coś z gardłem.

- Musisz mi się sprzeciwiać !? Nie rozumiesz cholera, że robię to by cię chronić ?!

- Nie chcę żebyś mnie chronił. Jestem dorosła. Nie potrzebuję tatusia. Przeżyłam bez niego już dziewięć lat i nadal jak widzisz żyje.

- Dzięki mnie nadal jesteś dziewicą. - i tym mnie zamkną. Zaczerwieniłam się. - Chodźmy na polane. Tam wilkołaki mają trening.

- Wilkołaki. Serio. Dorośnij - mam pecha. Trafiła na denerwującego i dziecinnego chłopaka. Odwróciłam głowę i zamarłam. Właśnie dotarliśmy na polane. Stoję z otwartą buzią i nie mogę uwierzyć w to, co widzę.

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz