Rozalinda
Po chwili szarpania i próbowania uwolnienia się z jego ramion poddałam się. Wtuliłam się w jego ciepłą klatkę. Wplątałam ręce w jego czarne, miękkie włosy z pasemkami. Mrukną zadowolony. Zaczęłam całować jego szczękę czując jak powoli zmniejsza uścisk. Po chwili wysunęłam się szybko z jego objęć i poszłam do łazienki ogarnąć się. Potem ubrałam się i poszłam do kuchni zrobić śniadanie.
Kiedy wzięłam dwa kubki z gorącą kawą usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się, ale wpadłam na kogoś rozlewając mu gorącą kawę na koszulce. Podniosłam wzrok natrafiając na złe spojrzenie Fabiena.
- Cholera!- krzykną ściągając szybko bluzkę.- Gorące!
- Brawo! Odkryłeś Amerykę Kolumbie.- fuknęłam.
- Co ja ci zrobiłem, że mnie wrządkiem lejesz?
- Zabrałeś mi kofeine.- wystawiłam mu język. Jego oczy pociemniały. Szybko się nachylił i wziął mój język między zęby.
- Ała. Idioto ugryzłeś mnie.- odepchnęłam go.
- Brawo Kolumnie.- przedrzeźniał mnie. Położył mi dłonie na biodrach i przyciągną do siebie w namiętnym pocałunku. Nagle usłyszeliśmy za sobą gwizd. Oderwałam się od Fabiena i spojrzałam za siebie.
- No no. Twoja kocica ma niezłe pazurki.- skomentował Asch śmiejąc się.
- O co ci chodzi?- fukną zły Idiota.
- Masz czerwone krechy na plecach.
- Czepiasz się bo twoja cię nie zaspokoiła dupku.
Beta zrobił kwaśną minę.
- Mica się wczoraj rozchorowała. - podszedł do lodówki i wyciągną parówki.- Chcecie?- machną nimi.
- Nie chwal się tak bo i tak mam większego.- powiedział Fabien.
- To że Roza głośniej krzyczy o niczym nie świadczy. - mówili jakby mnie tu nie było.
- Może zostawcie sobie takie rozmowy kiedy mnie tu nie będzie? I raczej Fabien wygrywa.- zaczęłam od nowa robić kawę.
...
Po śniadaniu przyglądałam się jak Fabien pakuje kilka ciuchów i ustala coś z ojcem. Co chwile podchodził i całował mnie.
Siedziałam na łóżku i wymachiwałam nogami.
- Chciała byś dziecko?- nagle się spytał zaskakując mnie tym pytaniem.
- Trochę spóźnione pytanie.
- Odpowiedz.
- Raczej tak. A co?
- Bo tak jakby masz większe piersi i humorki co świadczy o jednym.- wyszczerzył się.
- Nie mam humorków.- zdenerwowałam się.- I co się gapisz na moje cycki?
- Właśnie masz napad wściekłości mała. - przekręciłam oczami i rzuciłam w niego poduszką. Złapał ją i odłożył na miejsce.
- Moja mama będzie się tobą opiekować jak mnie nie będzie. Słuchaj się jej.
- Nie potrzebuję opiekunki. Mam 20 lat.
- Ale nie jesz. Będzie cię pilnować.
- Jem tyle ile potrzebuję.- zwinęłam ręce w pięści.
- Robisz się czerwona kochanie. Złość może zaszkodzić dziecku. Uspokój się. Oddychaj spokojnie. Wdech, wydech.
- Zamknij się bo cię uduszę idioto.- uderzyłam go z całej siły w brzuch. Zgiął się w pół i jękną.
- Boże kobieto. Przez ciąże stałaś się niebezpieczna.
- Jesteś wkurzający.- poszłam do łazienki i obmyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam w lustro. Miałam lekkie rumieńce. Wytarłam się ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Idiota leżał na łóżku z zamkniętymi oczami.
- Przepraszam.- położyłam się koło niego.- Poniosło mnie.
- Jesteś bardzo seksowna kiedy się złościsz mała.- przygarną mnie do siebie i pocałował.
- Czyli nie jesteś zły?
- Nie. Ale muszę już iść.- podniósł się. Zabrał swoją torbę i spojrzał na mnie.
- Idziesz?
- Gdzie?
- Pożegnać mnie.
- Nie możemy tutaj się pożegnać?
- Rusz swój seksowny tyłeczek i chodź.
Niechętnie się podniosłam. Zeszliśmy razem na dół, gdzie było strasznie tłoczno od całujących się par i samotnych niesparowanych jeszcze wilkołaków. Spojrzałam na Fabiena. W jego oczach była niepewność i troska.
- Kto zostanie?- spytałam.
- Quinn. Jego partnerka za niedługo rodzi i musi być przy niej.
- Aha.- mruknęłam. Idiota chwycił mnie w tali i przyciągną do siebie. Złączył nasze usta w wolnym i czułym pocałunku. Kiedy się oddalił poczułam, że tracę cząstkę siebie. Większość samców już wyszła. Fabien jeszcze raz cmokną mnie w usta i odszedł. Kiedy zamknęły się drzwi za ostatnim chłopakiem uśmiechnęłam się złowieszczo. Fabiana nie ma i mogę nareszcie wcielić mój plan w życie.
CZYTASZ
Seksowny idiota
Werewolf- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mówi groźnie. Pokazuję mu środkowy palec i odchodzę na bok. Za sobą słyszę jego warknięcie. Ten dupek...