Rozdział 34

21.5K 1K 53
                                    

Rozalinda

Wierciłam się przez sen nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Ręka mi zdrętwiała. Wkurzona, że nie mogę się wyspać otworzyłam oczy i zrzuciłam z siebie kołdrę. Obróciłam się. Idioty nie było. I dobrze. Dzisiaj mam zły dzień.

Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w krótkie spodenki i jego czarną koszulkę. Zawiązałam ją w supeł tak, że odsłaniała mi brzuch.

Z nudów ściągnęłam sobie jakąś głupią grę na telefon. Po dziesięciu minutach wrócił Fabien z tacą ze śniadaniem.

- Dzień dobry kochanie - uśmiechną się.

- Nie mam ochoty na jedzenie - mruknęłam zła. Czułam się jak ptak w klatce.

- Musisz coś zjeść.

- I tak pewnie ważę za dużo po tych lodach.

- Masz niedowagę mała.

- To świetnie - prychnęłam.

- Ktoś tu ma zły humorek.

- Ktoś tu jest irytujący.

- Musisz się zawsze ze mną kłócić?

- Musisz tak na mnie działać?

- W jakim sensie?- usiadł koło mnie kładąc mi tacę na kolanach.

- Rusz głową - przewróciłam oczami.- Powiedziałam że nie mam ochoty. Nie zjem tego - zerknęłam na talerz. Leżały tam tosty i jajecznica. Nie lubię jajecznicy.

- Jak nie zjesz, to zajmę się tobą tak, że w dwa miesiące będziesz przypominać wieloryba- spoważniał.

- Żartujesz sobie?! Zgwałcisz mnie?

- Już ci mówiłem, że kurwa to mogę zrobić. Jesteś moja.

- Nie chcę tego jeść. Nienawidzę jajek.

- Mogę zrobić ci co innego. Co chcesz?

- Sałatkę.

- Nie. Ma za mało kalorii.

- To brokuły z serem.

- Brokuły?- poruszył zabawnie brwiami.

- Nie o to mi chodziło. Ty jesteś spalonym brokułem. Ja chcę zielone warzywo.

- Okej - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Nie minęła minuta, a wrócił.

- Co tak szybko? Gdzie moje jedzonko?- spytałam widząc go z pustymi rękami.

- Zaraz Clara przyniesie.

- Czyli jednak nie jesteś kucharzem.

- Nie znam się na zieleninie. Jem tylko mięso i słodycze mała.

- Przestań z tą małą - zrobiłam obrażoną minę.

- Oj nie burz się już tak skarbie. Strasznie mnie wtedy podniecasz.

- Co ja mam tu robić? Nie chce mi się czekać tu do obiadu - zmieniłam temat. Nie miałam ochoty użerać się z napalonym wilczkiem.

- Nie musisz. Spałaś tak długo, że praktycznie to powinien być twój obiad. Zjesz śniadanie, a po zakupach zjesz obiad.

Ktoś zapukał.

- Wejść - powiedział zimno Fabien.

- To ja - do pokoju weszła Clara. Zeskoczyłam z łóżka i ją przytuliłam. Dawno jej nie widziałam.

- Też cię kocham, ale zaraz twoje brokuły zamienią się w omlet na ziemi - zaśmiała się. Odsunęłam się i ponownie usiadłam na łóżku. Położyła mi na kolana talerz z apetycznie wyglądającym jedzeniem.

- Smacznego. Ja uciekam - wyszła. Wzięłam widelec i skosztowałam zielonej brokuły. Mniam. Jadłam wolno delektując się smakiem. W tym czasie idiota przyglądał mi się jak bym była jakimś rzadkim okazem.

Odłożyłam pusty talerz na półce i stanęłam przed nim z rękami na biodrach.

- Idziemy?

- Okej - rozwiązał supeł bluzki, tak że znowu sięgała mi za uda.- Ale ubierz dłuższe spodnie.

- Nie ma mowy. Jest ciepło. Nie będę się tam grzać - związałam supeł i odwróciłam się. Otworzyłam drzwi.

- Jak nie ubierzesz się normalnie nigdzie nie pojedziemy.

- Jak nie pojedziemy nie będzie pełni.

Mrukną coś pod nosem i poszedł za mną. Zeszłam na dół i poszłam na parking. Zatrzymałam się przed jego autem.

- Najpierw chcę całusa - staną obok mnie i zrobił dziubek.

- Jesteś głupi.

- A ty wredna.

- Zamknij się. Nie mam ochoty z tobą gadać. Otwieraj.

Schylił się do mnie i cmokną mnie w usta. Walnęłam go w klatkę. Chwycił moje ręce i tym razem wpił się mocno w moje usta. Nie oddałam pocałunku, ale mu to nie przeszkadzało. Idiota.

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz