Rozalinda
Wierciłam się przez sen nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Ręka mi zdrętwiała. Wkurzona, że nie mogę się wyspać otworzyłam oczy i zrzuciłam z siebie kołdrę. Obróciłam się. Idioty nie było. I dobrze. Dzisiaj mam zły dzień.
Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w krótkie spodenki i jego czarną koszulkę. Zawiązałam ją w supeł tak, że odsłaniała mi brzuch.
Z nudów ściągnęłam sobie jakąś głupią grę na telefon. Po dziesięciu minutach wrócił Fabien z tacą ze śniadaniem.
- Dzień dobry kochanie - uśmiechną się.
- Nie mam ochoty na jedzenie - mruknęłam zła. Czułam się jak ptak w klatce.
- Musisz coś zjeść.
- I tak pewnie ważę za dużo po tych lodach.
- Masz niedowagę mała.
- To świetnie - prychnęłam.
- Ktoś tu ma zły humorek.
- Ktoś tu jest irytujący.
- Musisz się zawsze ze mną kłócić?
- Musisz tak na mnie działać?
- W jakim sensie?- usiadł koło mnie kładąc mi tacę na kolanach.
- Rusz głową - przewróciłam oczami.- Powiedziałam że nie mam ochoty. Nie zjem tego - zerknęłam na talerz. Leżały tam tosty i jajecznica. Nie lubię jajecznicy.
- Jak nie zjesz, to zajmę się tobą tak, że w dwa miesiące będziesz przypominać wieloryba- spoważniał.
- Żartujesz sobie?! Zgwałcisz mnie?
- Już ci mówiłem, że kurwa to mogę zrobić. Jesteś moja.
- Nie chcę tego jeść. Nienawidzę jajek.
- Mogę zrobić ci co innego. Co chcesz?
- Sałatkę.
- Nie. Ma za mało kalorii.
- To brokuły z serem.
- Brokuły?- poruszył zabawnie brwiami.
- Nie o to mi chodziło. Ty jesteś spalonym brokułem. Ja chcę zielone warzywo.
- Okej - pocałował mnie w czoło i wyszedł. Nie minęła minuta, a wrócił.
- Co tak szybko? Gdzie moje jedzonko?- spytałam widząc go z pustymi rękami.
- Zaraz Clara przyniesie.
- Czyli jednak nie jesteś kucharzem.
- Nie znam się na zieleninie. Jem tylko mięso i słodycze mała.
- Przestań z tą małą - zrobiłam obrażoną minę.
- Oj nie burz się już tak skarbie. Strasznie mnie wtedy podniecasz.
- Co ja mam tu robić? Nie chce mi się czekać tu do obiadu - zmieniłam temat. Nie miałam ochoty użerać się z napalonym wilczkiem.
- Nie musisz. Spałaś tak długo, że praktycznie to powinien być twój obiad. Zjesz śniadanie, a po zakupach zjesz obiad.
Ktoś zapukał.
- Wejść - powiedział zimno Fabien.
- To ja - do pokoju weszła Clara. Zeskoczyłam z łóżka i ją przytuliłam. Dawno jej nie widziałam.
- Też cię kocham, ale zaraz twoje brokuły zamienią się w omlet na ziemi - zaśmiała się. Odsunęłam się i ponownie usiadłam na łóżku. Położyła mi na kolana talerz z apetycznie wyglądającym jedzeniem.
- Smacznego. Ja uciekam - wyszła. Wzięłam widelec i skosztowałam zielonej brokuły. Mniam. Jadłam wolno delektując się smakiem. W tym czasie idiota przyglądał mi się jak bym była jakimś rzadkim okazem.
Odłożyłam pusty talerz na półce i stanęłam przed nim z rękami na biodrach.
- Idziemy?
- Okej - rozwiązał supeł bluzki, tak że znowu sięgała mi za uda.- Ale ubierz dłuższe spodnie.
- Nie ma mowy. Jest ciepło. Nie będę się tam grzać - związałam supeł i odwróciłam się. Otworzyłam drzwi.
- Jak nie ubierzesz się normalnie nigdzie nie pojedziemy.
- Jak nie pojedziemy nie będzie pełni.
Mrukną coś pod nosem i poszedł za mną. Zeszłam na dół i poszłam na parking. Zatrzymałam się przed jego autem.
- Najpierw chcę całusa - staną obok mnie i zrobił dziubek.
- Jesteś głupi.
- A ty wredna.
- Zamknij się. Nie mam ochoty z tobą gadać. Otwieraj.
Schylił się do mnie i cmokną mnie w usta. Walnęłam go w klatkę. Chwycił moje ręce i tym razem wpił się mocno w moje usta. Nie oddałam pocałunku, ale mu to nie przeszkadzało. Idiota.
CZYTASZ
Seksowny idiota
Werewolf- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mówi groźnie. Pokazuję mu środkowy palec i odchodzę na bok. Za sobą słyszę jego warknięcie. Ten dupek...