Przecieram oczy, budząc się. Patrzę w górę z uśmiechem myśląc o moim śnie, gdy nagle słyszę przy twarzy chrapanie. Krzyczę wystraszona próbując wstać, jednak nie dane jest mi to, gdyż zostaję złapana za biodra i z powrotem położona.
- Puszczaj- mówię przez zaciśnięte zęby. Źle się czuję leżąc koło niego w samej bieliźnie, w dodatku gdy mnie dotyka.
- Mała, nie spinaj się tak, nic ci nie zrobię- uśmiechną się opierając na łokciu. Spojrzał mi głęboko w oczy po czym zmarszczył brwi.
- Co jest?- spytał.
- Jestem nie ubrana- rumienię się.
- Masz to na sobie- dotyka mojej piersi okrytej stanikiem.
- Ej! Łapy precz- krzyczę odpychając jego dłoń, mimo, że nie poczułam się źle, gdy mnie tak dotkną.
- Och maleńka, jeszcze będziesz błagać bym cię macał- puszcza mi oczko.
- Nie- unoszę podbródek.
- Mija słodka- zbliża twarz do mojej próbując złączyć nasze usta. Szybko obracam głowę.
- Zołza- mruczy.
- Głodna jestem- wymyślam byle jaką wymówkę, by w końcu się ode mnie oddalił, bo zaczyna robić się niebezpiecznie. Czuję na ciele ciarki i aż mnie korci żeby dotknąć go.
- Tak, zdecydowanie powinnaś trochę przytyć. No ale już niedługo- mówi cicho.
- Że co?- otwieram szerzej oczy- Chcesz mnie utuczyć?
- To też, ale najszybszy sposób to ciąża- uśmiecha się.
- Żeś se teraz wymyślił- prycham.
- Mówię serio, za niedługo jest pełnia. Wtedy wilkołaki szaleją, mają bzika na punkcie swoich partnerek. No i oczywiście potem po czterech miesiącach jest jeszcze lepiej, bo rodzą się małe wilczki.
- Nie mam zamiaru produkować z tobą dzieci. Tym bardziej nie w tym wieku- obracam się z zamiarem wyjścia z łóżka, ale przypominam sobie o tym, że jestem praktycznie naga. Wzdycham i przykrywam się szczelniej kołdrą.
- Co ma do tego twój wiek?- pyta zdziwiony jednocześnie śmiejąc się z tego, że przykryłam się po samą szyje.
- Jestem za młoda.
- Daj spokój. Ash z Clarą mają już dwójkę. Pierwszego urodziła jak miała szesnaście lat- jego dłoń przesuwa się po moich włosach na szyję, którą próbuje odkryć.
- To gdzie te dzieci niby są- dzielnie trzymam materiał.
- U mamy Asha. Wiesz. Dzisiaj jest rocznica ich sparowania. Chcą mieć chwilę dla siebie, jednym, mocnym szarpnięciem odsłania górną połowę mojego ciała, na co piszczę zaskoczona i zakrywam się rękoma.
- Przestań, oddaj!- krzyczę obracając się na brzuch i wyszarpując z jego okropnych łapsk kołdrę - Ile mają teraz lat- próbuję odwrócić jego uwagę od bezczelnego przyglądania mi się z wielkim uśmiechem.
- Ash dwadzieścia jeden, a Clary dziewiętnaście.
- Co to sparowanie?- wyskakuję z kolejnym pytaniem, gdy przysuwa się do mnie pod kołdrą.
Uśmiecha się podejrzanie po czym jego ręce obejmują mnie w talii. Odsuwam się prawie spadając z lóżka i w myślach przeklinam się na ciepło, które promieniuje po moim ciele na jego dotyk.
- Sparowanie to to, kiedy samiec ugryzie w szyje samice podczas orgazmu- mówi przejeżdżając językiem po wardze.
Zamykam oczy, czując niewyobrażalną chęć pocałowania go.
Co się ze mną dzieje?
- To musi boleć- krzywię się. Czemu wilkołaki tak często gryzom siebie?
- Wręcz przeciwnie mała. To niesamowita rozkosz dla kobiety- łapie za moją pupę, a ja wyskakuję wystraszona z łóżka.
- Nie rób tego więcej- krzyczę zła na niego i na siebie, za te okrutne przyciąganie które do niego czuję.
- Mmm, smakowicie wyglądasz, ale wydaje mi się, że mowa była o bieliźnie a nie topie i spodenkach.
- To jest bielizna, sportowa- szybko pędzę do szafy, z której wyciągam ubrania i idę przebrać się do łazienki.
- Gdy wracam do pokoju, zastaję idiotę leżącego nadal na łóżku, jednak całkowicie odkrytego. Zapiera mi dech, gdy widzę jego umięśnione ramiona.
- Nie powinieneś się ubrać?- mruczę, ponieważ jest w samych bokserkach.
- A co, zawstydzam cię pomidorku?- uśmiecha się.
- A idź mi brokuło- prycham.
- Nie jestem zielony- krzyżuje ręce na piersi.
- Dobrze, spalona brokule- uśmiecham się biorąc z szafy czarną bluzkę i rzucając nią w niego.
- Złośnica- z ciąga materiał z twarzy i niechętnie go zakłada.
- Zazdrośnik- puszczam mu oczko, na co podnosi się i podchodzi do mnie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo- mruczy mi do ucha, po czym jego usta lądują na mojej szyi. Zamykam na chwilę oczy, poddając się jego pieszczotom.
- Co ty na to, żeby przed pełnią popróbować kilka pozycji?- szepcze, na co odskakuję od niego.
Idiota śmieje się z mojej przerażonej miny.
- Lepiej już idź- klepię go w ramię.
Ubiera spodnie i przechodząc koło mnie szybko całuje mnie w usta i ucieka.
Unoszę oczy ku górze, po czym postanawiam iść do kuchni się czegoś napić.
W pomieszczeniu napotykam Clarę ubraną w szlafrok i puchate kapcie ze słoniami. Włosy ma roztrzepane, co pewnie jest skutkiem nocnych igraszek.
- Dzień dobry słoniu - mówię, podchodząc do czajnika.
- Cześć buraku. Coś ty taka czerwona. Czyżbyś w nocy ujeżdżała ogiera? - zaśmiała się, dogryzając mi.
Zaskoczona chwytam się za policzki.
- Nie. To przez te nerwy. Z ledwością nie wybucham przy tym idiocie- trochę kłamię.
- Biedna. Chcesz sałatkę?- pyta pokazując wielką michę z warzywami.
- Jasne- uśmiechnęłam się. Wyjęłam dwie miski i postawiłam na stole. Zaparzyłam herbatę, a Clara dokończyła sałatkę.
Usiadłyśmy przy stole gadając o facetach.
Po kilku minutach przerwały naszą gadaninę otwierające się drzwi, a do środka wszedł uśmiechnięty Ash.
- Nareszcie wstałeś śpiochu - powiedziała Clara wstając i cmokając go w usta, gdy się nad nią nachylił.
- Nie moja sina, że ktoś mnie wymęczył w nocy- mrukną cicho do Clary, jednak to usłyszałam. -Cześć Luna- spojrzał na mnie.
~Ja też chcę całusa- usłyszałam głos idioty w głowie. Przekręciłam oczami. Po minucie pojawił się w kuchni.
- Witam wszystkich. Co to?- zerka znad mojego ramienia na moją sałatkę po czym porywa mi miskę.
- Ej! To moje! Oddawaj złodzieju! - rzucam się na niego, ale podnosi rękę z sałatką do góry.
- Najpierw chcę całusa- zrobił dziubek, zadowolony.
CZYTASZ
Seksowny idiota
Werewolf- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mówi groźnie. Pokazuję mu środkowy palec i odchodzę na bok. Za sobą słyszę jego warknięcie. Ten dupek...