Fabien
Rozalinda ośmieszyła mnie przy ojcu. Mam jej dosyć. Zachowuje się jak wkurwiające dziecko. Muszę jej pokazać, jak ma się zachowywać.
- John, jak mogłeś obrazić tą biedną dziewczynkę. Jesteś zły.
- Takie gówno nie zasługuje na bycie luną. Nie poradzi sobie. Jest za słaba.
- Dlatego ma silnego mate.
Kłócili się. Nie słuchałem ich. W tym czasie wymyślałem karę dla tej suki.
Nagle na korytarzu zrobiło się głośno.
Co jest kurwa? Wyszedłem. Zobaczyłem tam kłócącego się lekarza i Rokiego.- Co tu się cholera dzieje - spojrzałem na nich groźnie.
- Alfo, luna prosiła o lekarza dla Nika - wyszeptał przestraszony chłopak.
- Macie do niego nie podchodzić. Ja sobie z luną porozmawiam- przesadziła mała.
Wściekły przemieniłem się w wilka i pobiegłem do lochów. Gdy mnie zobaczyła przestraszyła się. I dobrze. Przemieniłem się. Nie obchodziło mnie, że jestem goły. Wziąłem ją jak worek i zacząłem nieść do pokoju. Krzyczała i biła. Jestem wilkołakiem. Nic mi nie zrobi.
W pokoju rzuciłem ją na łóżko.
- Nie umiesz nie zachowywać się jak wyszczekany bachor chociaż raz?!- wrzasnąłem. Podszedłem do szafy i ubrałem dresy.
- Że ja niby jestem bachorem?! Powiedziałeś, że jestem najważniejsza, a pozwoliłeś swojemu ojcu mnie obrażać.
- Miał powody. Zachowywałaś się jak suka.
- Martwiłam się o Nikiego. Nie jestem potworem, nie to co ty. Nie skazuję niewinnych na śmierć.
- Ja ci zaraz pokażę jakim potworem jestem - zawisłem nad nią i przytrzymałem jej ręce nad głową.
- Puszczaj idioto.
Nie słuchałem. Zacząłem całować jej szyje. Cudnie pachnie. Kiedy zassałem znamię jęknęła.
- Będziesz grzeczna czy mam cię tego nauczyć?- wychrypiałem. Mam na nią cholerną ochotę.
- Nigdy nie będę grzeczna. Złaź albo uczynię swoją powinność.
- Czyli co?- spytałem przyciskając biodra do jej.
- To- mruknęła i podniosła kolano. Byłem na to przygotowany. Przygniotłem jej nogę swoją.
- I co teraz powiesz malutka?
- Złaź idioto.
- Nie możesz mi rozkazywać. Jesteś moją przeznaczoną - nachyliłem się nad nią i brutalnie wpiłem w jej słodkie usta. Rękę wsunąłem pod jej bluzkę, masując przyjemnie ciepły brzuch. Rozluźniła się.- Kocham cię - szepnąłem w jej usta.
- Nienawidzę cię.
Zaśmiałem się, kiedy próbowała wyciągnąć moją rękę.
- Kurwa puszczaj - szarpnęła się.
- O nie. Tym razem kara cię nie ominie.
- Jaka kara?- spojrzała na mnie przestraszona. W odpowiedzi przeniosłem rękę wyżej, na jej stanik. Ugniotłem jej pierś, na co pisnęła.
- Nie ekscytuj się tak maleńka. To dopiero początek - rozpiąłem zapięcie stanika, nadal trzymając drugą ręką jej ręce.
- Przestań. Ja nie chcę!- krzyknęła.
- Chcesz. Widzę to - podwinąłem jej bluzkę powoli w górę, ukazując za chudy brzuch. Będę musiał się nim zająć. Musi trochę urosnąć. Pocałowałem go. Zadrżała lekko. Uśmiechnąłem się. Językiem przejechałem wyżej, aż do rąbka stanika. Wciągnęła powietrze. Zaśmiałem się.
- Jednak działam - spojrzałem na nią z przymrużonymi oczami. Zmarszczyłem brwi widząc jej łzy.- Malutka co się dzieje?- puściłem jej ręce i przytuliłem ją. Zadrżała mocniej szlochając. Nic nie rozumiem. Co zrobiłem źle?
- Kochanie, powiedz coś - szepnąłem. Nic nie zrobiła, tylko mocniej się wtuliła. O co chodzi?!- Skrzywdziłem cię?- milczała. - Odezwij się. Co się stało?
Zaczęła się lekko trząść, a potem usłyszałem jej śmiech. Cholera co jest?!
CZYTASZ
Seksowny idiota
Werewolf- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mówi groźnie. Pokazuję mu środkowy palec i odchodzę na bok. Za sobą słyszę jego warknięcie. Ten dupek...