Rozdział 40

21.3K 1.1K 93
                                    

Rozalinda

- Zabiję cię skurwielu!!!- uderzyłam go pięścią w policzek i poczułam mocny ból.- Cholera. - chwytam moją bolącą rękę.

- Kochanie...- wstaje i próbuje mnie dotknąć.

- Nie odzywaj się do mnie. Zrobiłeś to specjalnie. Ty idioto. Nie zgodziłam się na dziecko.

- Mała, przecież to oczywiste, że po tej nocy będziesz w ciąży. Nie zabezpieczaliśmy się.- łapie moją obolałą rękę. Syczę z bólu.

- Jesteś strasznie twardy.

- Przy tobie zawsze.- powiedział zmysłowo. Przyciągną mnie do siebie, namiętnie całując w usta. Próbowałam się wyszarpnąć, ale za mocno trzymał. Przejechał ręką po oznaczeniu, a mnie przeszły przyjemne ciarki. Od razu przestała mnie boleć ręka.

- Jak skończycie przyjdźcie do gabinetu.- nagle usłyszałam za sobą głos. Podskoczyłam przestraszona i szybko się odwróciłam. W drzwiach stał ojciec Fabiena. Chwyciłam rąbek bluzki i pociągnęłam ją w dół. Idiota warknął.

Ojciec spojrzał na niego z rozbawieniem i poszedł sobie. Duże i ciepłe dłonie chłopaka znalazły się na moim brzuchu mocno przyciągając do siebie.

- Ubierz się.-szepną mi do ucha.

- Jestem ubrana.- drażnię się z nim.

- Roz nie wkurzaj mnie. Jesteś w samej bluzce.

- Która jest ubraniem.

- Jesteś strasznie pyskata. Trzeba zamknąć ci te usteczka.- Chwycił mocno moje biodra i wpił się w moje usta. Jęknęłam, kiedy zaczął bawić się moimi piersiami.

- Twój tata chciał nas w gabinecie.

- To ja tu jestem alfą. Ja rozkazuję.- podniósł mnie i ruszył w stronę łazienki. Zdjął ubrania swoje i moje. Staną pod prysznicem. Puścił mnie. Założyłam ręce na piersi.

- Jeśli będę w ciąży, nie będziesz mógł mnie dotknąć przez rok.

- Jesteś okrutna.- puścił wodę.

- To ty jesteś krwiożerną bestią.

- Wilkołaki są złe tylko wtedy, gdy się ich nie zaspokoiło.- nachylił się nade mną.

- Idioci nie zasługują na przywileje.- wzięłam mydło i zaczęłam się myć. Fabien oczywiście pchał do mnie swoje łapska, ale nie pozwoliłam mu na to. O nie kochany. Najpierw zrobię test ciążowy.

Po prysznicu ubrałam szare dżinsy i czarną bluzkę. Zostawiłam idiotę samego, żeby biedaczek mógł sobie pomóc rękami z stojącym problemem. Usiadłam na łóżku i pomyślałam jak to by było mieć dziecko. Czy była bym dobrą matką? I jakim ojcem byłby Fabien? W ogóle, żeby mieć te dziecko, musielibyśmy się pobrać. Nie chcę mieć nie ślubnego dziecka.

- Martwisz się?

- Hmm?- podniosłam wzrok. Przede mną stał Fabien z mokrymi włosami. Piękny widok. Miał na sobie tylko ręcznik, więc jego mięśnie były idealnie widoczne. Jest strasznie przystojny. Ciekawe jak wyglądał, gdy był mały.

- Napatrzyłaś się?

- Jeszcze nie.- wstałam i położyłam dłoń na jego klatce, powoli padając ją całą.

- Przestań, bo znowu będę musiał iść do łazienki. Miałaś mnie nie dotykać.

- Nie. To ty miałeś mnie nie dotykać. Ja mogę.- puściłam mu oczko i odsunęłam się.- Ubieraj się przystojniaku.

Zrzucił ręcznik, a ja szubko zamknęłam oczy cała czerwona. Zaśmiał się. Usłyszałam szelest.

- Chodź zołzo.- otworzyłam oczy. Ubrał czarne dżinsy i różową, odblaskową bluzkę.

- Co ty masz na sobie? - pokazałam na nią.

- Nie śmiej się. Pasuje do pasemek. Wyglądamy teraz jak gang kucyków.

- Nieee. Tylko nie to. Przypominasz geja. Przebierz się.- mam łzy w oczach ze śmiechu. Zły i irytujący chłopczyk mówi o kucykach.

- Czyli wolisz, kiedy jestem dostępny dla ciebie?

- Co?

- No wiesz. Geje nie kochają dziewczyn, a ty nie chcesz, żebym nim był.

- Idiota.

- Twój idiota.

- Tia. Lepiej już chodźmy. Jeszcze twój tata pomyśli, że dokończyliśmy to, co nam przerwał.

- I tak wszyscy wiedzą, co robiłaś ze mną w nocy.

- Co?!

- Głośno krzyczysz mała.

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz