Rozdział 45

18.3K 994 38
                                    

Rozalinda

Po odejściu samców wszystkie dziewczyny straciły humor. Według mnie to było głupie. Unikając mamy Fabiena ruszyłam do lochów. Przy wejściu nie było żadnych strażników więc bez problemu poszłam dalej. Znalazłam szafkę z kluczami i podeszłam do drzwi gdzie jest zamknięty Niko. Nie wiem dlaczego to robię ale czuję, że tak powinnam. Z resztą co mi zaszkodzi pobawienie się w swatkę.

Otwieram kluczem drzwi i lekko je uchylam. Chłopak leży cały poobijany na podłodze. Wygląda jak trup. Podchodzę do niego ostrożnie. Chyba śpi. Kucam obok niego i szarpię za ramiona. Słyszę jęk a chwilę potem otwiera oczy. Patrzy na mnie jak na ducha.

- Co ty na to by wziąć kąpiel?- nie wiem co powiedzieć więc przechodzę od razu do konkretów.

- Co?- rozszerzył oczy.

-Strasznie cuchniesz. Kiedy ostatnio się myłeś?

- Nie wiem.

- Okej. To wstawaj. Przemycę cię do mojego pokoju.- pomogłam mu przy zbieraniu się z podłogi.- Po kąpieli opatrzę ci rany.

- Dlaczego to robisz?

- Bo to nie jest sprawiedliwe. Zostałeś oszukany.

- Zdradziłem.

- Jak nie chcesz pomocy to mogę cię tu zostawić.- powiedziałam zirytowana.

- Nie. Chcę.

- Więc siedź cicho. Pewnie większość dziewczyn poszła teraz płakać w poduszkę więc mamy szansę, że nikt nas nie zobaczy.- wzięłam go pod ramię i poszliśmy do mojego pokoju. Droga była ciężka, bo ledwo co chodził, a na schodach praktycznie go niosłam. W pokoju od razu otworzyłam łazienkę.

- Umyjesz się sam czy ci pomóc?

- Sam.- zrobił niezadowoloną minę.

- Okej.- zamknął się w łazience a ja w tym czasie poszłam do kuchni po jedzenie dla niego. Wyjęłam pizze z zamrażalki. Zagrzałam ją i wróciłam do pokoju. Niko jeszcze był w łazience. Wyjęłam z szafy ubrania Fabiena. Zapukałam do drzwi.

- Chcesz ciuchy?

- Mam.

- Twoje są podziurawione.

- Aniołku nie chcę nosić na sobie zapachu innego sparowanego samca.- wyszedł z łazienki podtrzymując się ściany.

- Usiądź na łóżku.

- Czy ja czuję pizzę.- zrobił maślane oczka. Zaśmiałam się.

- Tak.- położyłam mu talerz na kolanach. Oblizał się.

- Gdzie jest alfa?

- Wyjechał.

- Zostawił cię samą?

- Nie. Mam opiekunkę.-pokręciłam oczami.

- Ale on w końcu wróci. Pewnie się wścieknie.

- Na pewno będzie zły. Ale ciebie już tutaj nie będzie.

- Jak to nie będzie?

- Zadzwonię do Zayna. Przekonam go, by porozmawiał z ich alfą, by tamten się zgodził, żebyś dołączył do ich stada. Tam też jest wilkołak gej.

- Kiedy?

- Jak cię opatrzę. Ściągaj koszulkę.

- Jesteś pewna?

- Jasne. Marcusa też opatrywałam i żyje. Nie masz się czego bać.

Ściągnął koszulkę. Wyglądał koszmarnie. Po dwudziestu minutach zajmowania się nim zadzwoniłam do Zayna. Powiedział, że jutro da mi odpowiedź. Nika zostawiłam w pokoju. Usnął wykończony. Sama poszłam do Clary pomóc jej z dziećmi. Wieczorem położyłam się na podłodze i usnęłam.

W nocy parę razy się budziłam czując kłucie w sercu. Kiedy po raz piąty miałam koszmar wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Naszła mnie ochota na lody. Nałożyłam sobie trzy duże gałki czekoladowych lodów do miski.

Powoli delektowałam się smakiem, aż do puki nie zakręciło mi się w głowie. Upuściłam miskę, która upadła na podłogę rozbijając się i chwyciłam się stołu. Miałam coraz większe mroczki przed oczami. Po chwili osunęłam się na podłogę tracąc przytomność.

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz