Rozalinda
Przecież to niemożliwe. Znamy się dopiero niecałe dwa miesiące. On jest nienormalny.
Wchodzę jak gdyby nigdy nic do kuchni. Wszyscy od razu obracają się w moją stronę. Matka Fabiena uśmiecha się miło.
- Witaj kochanie - wstaje i podchodzi do mnie.
- Dzień dobry - mówię nieśmiało. Wiem, to do mnie niepodobne, ale jakoś dziwnie się przy nich czuję.
- Mów do mnie Mery - przytuliła mnie mocno. - Ale ty jesteś chudziutka. Fabik, czym ty ją karmisz?- powiedziała oskarżycielsko patrząc na swojego syna.
- Ja?! Sama się głodziła. Dowiedziałem się o tym przed porwaniem i...
- Jakim porwaniem?!- przerwała mu przerażona Mery.
- Uspokój się kochanie - jego ojciec podszedł do niej i nie racząc mnie nawet spojrzeniem usiadł z nią na krześle.
Czułam się głupio stojąc przed nimi. Podeszłam do Fabiena i usiadłam koło niego.
- Opowiedz mi jak to się stało - poprosiła Mery. Fabien zaczął opowiadać, a ja udawałam że słucham, aż do momentu kiedy zaczął mówić o bitwie.
- Zdrajcą był Niko. Słaba omega. Nawet nie torturowaliśmy go dziesięć minut, a już wszystko wyśpiewał. Razem z watahą Harrego od razu zaatakowaliśmy. Zabiłem drania, a Zayn zajął się moją kruszynką. Podobnosz był przećwiczony w medycynie...
- Niko żyje?- przerwałam mu. Nie mogłam już wytrzymać.
- Jeszcze. Zdycha w lochach.
- Jest ranny?
- Co cię do interesuje - był zły.
~ Jak mnie ośmieszysz zamknę cię w pokoju kochanie - przez ten głos przeszły mnie ciarki.
- Nie jest niczemu winny. Grappe udawał jego mate.
- Próbował cię zabić. Nie obchodzi mnie, że został oszukany. Zgnije gówniarz.
- Nie mów tak. Jest niewinny. Masz go wypuścić.
~ Zamknij się. Nagrabiłaś sobie.
- Nie potrafisz utrzymać języka za zębami człowieku? Jesteś słaba, a rozkazujesz mojemu synowi - uniósł się jego ojciec.- A ty Fabien. Nie wychowałem cię tak! Jak możesz pozwalać, żeby jakaś psychopatka ci mówiła, co masz robić.
- Nie jestem psychopatką!- krzyknęłam.
- Zamknij się Rozalinda - wrzasną mój mate. Poczułam łzy w oczach. Przecież mówił, że nie da im mnie obrażać. Jest kłamcą.
- Idiota - szepnęłam i pobiegłam do pokoju. Nie zatrzymywał mnie. I dobrze. Usiadłam na łóżku i zadzwoniłam do Nialla.
- Baby?- spytał.
- Gdzie jesteś? - teraz byłam wściekła.
- Co się stało?
- Przyjdź do mnie.
- Nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo to pokój alfy. Zabił by mnie.
- Cienias - powiedziałam groźnie i rozłączyłam się. Mam dość. Pożałuje. Nikt mnie nie będzie nazywać psychopatką. Biedaczek będzie sobie sam radził w pełnię.
Zeszłam na dół omijając kuchnie gdzie byli. Podeszłam do jakiegoś chłopaka. Wyglądał na około szesnaście lat.
- Hej młody. Wiesz gdzie są lochy?- spytałam luźno. Mam doświadczenie z sierocińca.
- Sorry luno, ale po co ci ta informacja.
- Alfa chciał, żebym zobaczyła zdychające ścierwa.
- Wow. Nie podobne do niego. Zaprowadzę cię - poszłam za chłopakiem. Były tu dwa podziemne piętra. Ciekawe dlaczego Clara nie pokazała mi ich jak mnie oprowadzała.
- Masz zobaczyć kogoś konkretnie?
- Zaprowadź mnie do Nika.
- Tego zdrajcy?
- Tak.
...
Przed celą zatrzymał się.
- Jesteś pewna, że chcesz to widzieć.
- Tak.
Otworzył srebrne drzwi.
- Jest skuty. Nic ci nie zrobi.
- Zostaw mnie samą okej?
- To nie jest dobry pomysł.
- To rozkaz - wycofał się, a ja weszłam głębiej. Przy ścianie siedział cały we krwi Niko. Ledwo co go rozpoznałam.
- Biedaku, co oni ci zrobili.
Podbiegłam do niego. Był przytomny.
- Luna - wychrypiał ledwo słyszalnie.- Ja przepraszam.
- Nic nie mów głąbie. Wyglądasz gorzej niż ja wtedy - zaśmiałam się.
Wyszłam. Przy drzwiach nadal stal nastolatek.
- Przyprowadź lekarza. Mają go uleczyć
- Alfa na pewno nie wydał takiego rozkazu.
- Nie alfa rozkazuje tylko ja. Jestem twoją luną i masz się mnie słuchać - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Fabien będzie zły, ale walić go. Też jestem zła na niego.
CZYTASZ
Seksowny idiota
Werewolf- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mówi groźnie. Pokazuję mu środkowy palec i odchodzę na bok. Za sobą słyszę jego warknięcie. Ten dupek...