Rozdział 30

21K 1.1K 65
                                    

Rozalinda

Przecież to niemożliwe. Znamy się dopiero niecałe dwa miesiące. On jest nienormalny.

Wchodzę jak gdyby nigdy nic do kuchni. Wszyscy od razu obracają się w moją stronę. Matka Fabiena uśmiecha się miło.

- Witaj kochanie - wstaje i podchodzi do mnie.

- Dzień dobry - mówię nieśmiało. Wiem, to do mnie niepodobne, ale jakoś dziwnie się przy nich czuję.

- Mów do mnie Mery - przytuliła mnie mocno. - Ale ty jesteś chudziutka. Fabik, czym ty ją karmisz?- powiedziała oskarżycielsko patrząc na swojego syna.

- Ja?! Sama się głodziła. Dowiedziałem się o tym przed porwaniem i...

- Jakim porwaniem?!- przerwała mu przerażona Mery.

- Uspokój się kochanie - jego ojciec podszedł do niej i nie racząc mnie nawet spojrzeniem usiadł z nią na krześle.

Czułam się głupio stojąc przed nimi. Podeszłam do Fabiena i usiadłam koło niego.

- Opowiedz mi jak to się stało - poprosiła Mery. Fabien zaczął opowiadać, a ja udawałam że słucham, aż do momentu kiedy zaczął mówić o bitwie.

- Zdrajcą był Niko. Słaba omega. Nawet nie torturowaliśmy go dziesięć minut, a już wszystko wyśpiewał. Razem z watahą Harrego od razu zaatakowaliśmy. Zabiłem drania, a Zayn zajął się moją kruszynką. Podobnosz był przećwiczony w medycynie...

- Niko żyje?- przerwałam mu. Nie mogłam już wytrzymać.

- Jeszcze. Zdycha w lochach.

- Jest ranny?

- Co cię do interesuje - był zły.

~ Jak mnie ośmieszysz zamknę cię w pokoju kochanie - przez ten głos przeszły mnie ciarki.

- Nie jest niczemu winny. Grappe udawał jego mate.

- Próbował cię zabić. Nie obchodzi mnie, że został oszukany. Zgnije gówniarz.

- Nie mów tak. Jest niewinny. Masz go wypuścić.

~ Zamknij się. Nagrabiłaś sobie.

- Nie potrafisz utrzymać języka za zębami człowieku? Jesteś słaba, a rozkazujesz mojemu synowi - uniósł się jego ojciec.- A ty Fabien. Nie wychowałem cię tak! Jak możesz pozwalać, żeby jakaś psychopatka ci mówiła, co masz robić.

- Nie jestem psychopatką!- krzyknęłam.

- Zamknij się Rozalinda - wrzasną mój mate. Poczułam łzy w oczach. Przecież mówił, że nie da im mnie obrażać. Jest kłamcą.

- Idiota - szepnęłam i pobiegłam do pokoju. Nie zatrzymywał mnie. I dobrze. Usiadłam na łóżku i zadzwoniłam do Nialla.

- Baby?- spytał.

- Gdzie jesteś? - teraz byłam wściekła.

- Co się stało?

- Przyjdź do mnie.

- Nie mogę.

- Dlaczego?

- Bo to pokój alfy. Zabił by mnie.

- Cienias - powiedziałam groźnie i rozłączyłam się. Mam dość. Pożałuje. Nikt mnie nie będzie nazywać psychopatką. Biedaczek będzie sobie sam radził w pełnię.

Zeszłam na dół omijając kuchnie gdzie byli. Podeszłam do jakiegoś chłopaka. Wyglądał na około szesnaście lat.

- Hej młody. Wiesz gdzie są lochy?- spytałam luźno. Mam doświadczenie z sierocińca.

- Sorry luno, ale po co ci ta informacja.

- Alfa chciał, żebym zobaczyła zdychające ścierwa.

- Wow. Nie podobne do niego. Zaprowadzę cię - poszłam za chłopakiem. Były tu dwa podziemne piętra. Ciekawe dlaczego Clara nie pokazała mi ich jak mnie oprowadzała.

- Masz zobaczyć kogoś konkretnie?

- Zaprowadź mnie do Nika.

- Tego zdrajcy?

- Tak.

...

Przed celą zatrzymał się.

- Jesteś pewna, że chcesz to widzieć.

- Tak.

Otworzył srebrne drzwi.

- Jest skuty. Nic ci nie zrobi.

- Zostaw mnie samą okej?

- To nie jest dobry pomysł.

- To rozkaz - wycofał się, a ja weszłam głębiej. Przy ścianie siedział cały we krwi Niko. Ledwo co go rozpoznałam.

- Biedaku, co oni ci zrobili.

Podbiegłam do niego. Był przytomny.

- Luna - wychrypiał ledwo słyszalnie.- Ja przepraszam.

- Nic nie mów głąbie. Wyglądasz gorzej niż ja wtedy - zaśmiałam się.

Wyszłam. Przy drzwiach nadal stal nastolatek.

- Przyprowadź lekarza. Mają go uleczyć

- Alfa na pewno nie wydał takiego rozkazu.

- Nie alfa rozkazuje tylko ja. Jestem twoją luną i masz się mnie słuchać - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Fabien będzie zły, ale walić go. Też jestem zła na niego.

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz