Rozdział 25

21.4K 1.1K 25
                                    

Fabien

Szukałem do rana i kurwa nic. Żadnego nowego tropu. Jakby zapadła się pod ziemie. Mój wilk coraz bardziej mnie wkurzał. Jęczał cały czas. Łeb mnie boli. Siedzę teraz w biurze i próbuję się skupić. Muszę ją znaleźć. Cholera gdzie ona jest?!

Do biura ktoś zapukał.

- Proszę! - powiedziałem zdenerwowany, że ktoś przeszkadza mi w poszukiwaniach.

Do pokoju wszedł beta.

- Stary. Spróbuj go nie zabić, przed powiedzeniem gdzie jest.

- Kto?- wstałem.

- Niko. Wrócił.

- Zbije go!!! Drań będzie cierpiał!!! - wstałem i podszedłem do Asha.

- Gdzie on jest?!

- Harry się nim zajmuje. To on go znalazł. Zanim go zabijesz musimy znaleźć lunę.

- Okej.

Rozalinda

Leżałam wykończona na tym cholernym łóżku. Jedyne o czym teraz myślę to śmierć. Nie chcę żyć. Wyglądam jak trup. Żałuję, że się głodziłam. Jestem strasznie głodna. Co chwilę tracę przytomność i ją odzyskuje. To strasznie denerwujące. Nie mam sił. Znowu widzę ciemność.

...

Budzą mnie ryki i skowyt zza drzwi. Coś się tam dzieje. Próbuję wstać, ale od razu widzę mroczki przed oczami.

Nagle drzwi wylatują z nawiasów, a za nimi staje wielki brązowy wilk z czarnym pyszczkiem, ale nie tak wielki jak Fabien.

Serce zaczyna mi szybciej bić. On mnie zabije. Chciałam tego, ale i tak czuję strach. Próbuję się wiercić, ale przez to tylko czuję większy ból.

- Czego chcesz?- wychrypiałam ledwo słyszalnym głosem. Wilk przemienił się. Nie. To na pewno omamy. Przede mną stoi Zayn. I to goły.

- Roza!- podbiega do mnie i przytula mocno. Jęczę. - Oj. Wybacz piękna. Wyglądasz jak gówno - śmieję się.- Zabieram cię stąd - rozerwał kajdanki. Wziął mnie na ręce i wyszedł. Jego ręce wbijały się w moje rany, które miałam wszędzie. Z bólu znowu straciłam przytomność.

...

Czuję piękny zapach lasu i ciepło. Poruszam się powoli. Nie czuję bólu. Jak to możliwe? Umarłam?

- Obudź się kochanie - słyszę głos Fabiena. Jak ja się za nim stęskniłam.

Otwieram oczy. Leżę na łóżku chłopaka, który mnie przytula.

- Fabien - szepczę. Nadal mam suche i zachrypnięte gardło od krzyków.

- Chcesz wody kochanie?- pyta czule. Kiwam głową. Sięga za siebie do półki nocnej i podaje mi szklankę. Pomaga mi usiąść. Upijam łyk. Od razu czuję ulgę. Oddaję mu szklankę.

- Mogę się umyć?- pytam.

- Jesteś słaba mała. Prześpij się jeszcze.

- Ale jestem brudna i śmierdzę. Wyglądam jak gówno. Nawet Zayn tak powiedział. A w ogóle jak ja się tu znalazłam?

- Potem ci powiem. Na razie odpoczywaj.

- Nie chcę. Muszę się umyć - powtórzyłam.

- Dobrze - westchnął. Uśmiechnęłam się. Wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Stanęłam przed lustrem.

Jestem w samej bieliźnie, która odsłania moje blizny.

- Ile ja spałam?

- Dwa dni.

- Jak tak szybko zagoiły mi się rany?

- Tak działa więź mate - objął mnie od tyłu i pocałował w szyje. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.

- Nie przytulaj mnie. Wyglądam jak śmieć. I śmierdzę.

- I tak wyglądasz seksownie i słodko - zaśmiał się i odpiął mój stanik.

- Co robisz?- spanikowałam.

- Rozbieram cię.

- Sama mogę.

- Ja robię to lepiej. Jesteś za słaba - mruknął mi do ucha i ściągnął resztę. Odwróciłam się do niego i wpiłam w jego usta. Mrukną.

- Ty też się rozbierz - szepnęłam. - Kiedy jest pełnia?

- Za tydzień skarbie - rozebrał się. Podniósł mnie i wszedł do kabiny. Puścił wodę i zaczął się mi przyglądać. Wtedy przypomniały mi się słowa Grappea.

- Nie brzydzą cię moje blizny?- spytałam zakrywając się rękami.

- Kochanie jesteś najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Nawet z nimi - odsunął moje ręce i przytulił mnie.

Czułam się trochę niezręcznie. Może widział już mnie nagą, ale to nadal mnie stresuje. Lekko się spięłam.

- Boli cię coś?- spytał przestraszony i odsunął się lekko skanując mnie wzrokiem.

- Nie. Po prostu nie jestem pewna.

- Czego?

- Czy chcę się z tobą sparować - szepnęłam zamykając oczy.

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz