Fabien zasłonił mnie swoim ciałem.
- Przepraszam. Powiedziała proszę - usłyszałam głos Marcusa.
- Nie do ciebie durniu - wrzasnął Fabien. - Wyjdź stąd!!!- trząsł się wściekły. Marcus szybko uciekł.
Pogładziłam chłopaka po policzku.
- Uspokój się. Nic się nie stało - powiedziałam uspokajająco.
- Zabiję skurwiela - powiedział i wstał.
- Nie zabijesz. Przeprosił - też wstałam i zaczęłam się ubierać.
- Co robisz?- spytał zawiedziony Fabien.
- Ubieram się. Miałam jechać do sklepu, a ty pracować - podszedł do mnie i złapał za biodra.
- Myślałem, że zmieniliśmy plany.
- Nie. Musisz poczekać. Ubierz się - poszłam do łazienki i rozczesałam włosy.
- I co ja mam niby zrobić z tym?- spytał pokazując na swoje wybrzuszenie w bokserkach.
- Nie wiem. Radź sobie sam - podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę.
- Będę czekać u Clary. Pa!- uciekłam do jej pokoju. Zapukałam. Otworzyła mi dziewczynka, która nazwała mnie potworem.
- Witaj mała - uśmiechnęłam się do niej. Zrobiła przerażone oczy i z piskiem uciekła.
- Mamo, mamo tam jest potwór!!!- zaśmiałam się i weszłam do pokoju.
- Hej Clara - przywitałam dziewczynę.
- Hej. Dlaczego jesteś potworem?
- Sama nie wiem - zaśmiałyśmy się. Dziewczynka stała skryta za nogami Clary.
- Mamo to czlowiek.
- Mówi się człowiek kochanie. I nie jest potworem.
- Ale ona mnie zje.
- Nie zje.
- Tata mówił, że czlowieki jedzą wilki.
- To ja sobie z tatą pogadam. Nie bój się Rozy, jest dobra. To luna naszego stada. Przywitaj się - podeszła do mnie niepewnie i wystawiła rączkę.
- Jestem Mica - podałam jej dłoń i przytuliłam ją.
- To twoja córeczka?- spytałam Clarę.
- Tak. A Ari to syn. Ale teraz jest w ogrodzie z Lili.
- To tu jest ogród?
- Na dachu - nagle wbiegł Ash trzaskając drzwiami.
- Roz musisz go powstrzymać. Fabien zaraz zabije Marcusa.
- Co?!- krzyknęłam. - Gdzie oni są?
- Chodź - pobiegłam z Ashem na drugie piętro. Tam w kuchnie przy ścianie idiota krzyczał i walił pięściami w Marcusa. Jakiś dwóch wilkołaków próbowało go go ociągnąć, ale był za silny.
Podbiegłam do nich i kazałam się odsunąć.
- Fabien przestań!!!- krzyknęłam, ale nie zareagował.
Chwyciłam go od tyłu za szyje i próbowałam odciągnąć, ale na nic.
- Kurwa, opanuj się idioto!!!- wrzasnęłam na cale gardło i kopnęłam go w klejnoty. Zostawił Marcusa i jęknął. Odwrócił się do mnie z ciemnymi od gniewu oczami. Wyglądał jak prawdziwy potwór. Zrobiłam krok do tyłu przestraszona.
- Miałaś już skończyć z idiotą, zołzo.
- Nic takiego nie mówiłam - okrążyłam go i chciałam usiąść przy zmasakrowanym Marcusie, ale Fabien chwycił mnie za biodra i mocno przytulił.
- Puść mnie. Muszę mu pomóc - zaczęłam się szarpać.
- Należało się mu - szepnął mi do ucha, jednocześnie je podgryzając. Przeszedł mnie przyjemny prąd.
- Nie. To był przypadek.
- Nie pozwolę ci go dotknąć.
- Głupi jesteś. Puść mnie.
- Nie.
- Nie wkurzaj mnie.
- Lubie kiedy jesteś pomidorem.
- Zamknij się - zaśmiał się.
- Chodźmy do mojego gabinetu. Niko czeka - wziął mnie na ręce i zaczął wchodzić po schodach.
- Musisz to robić?
- Co?
- Zachowywać się jakbym była twoim pluszakiem. Nosić.
- Słodko tak wyglądasz w moich ramionach.
- Ty byłbyś słodki w różowej sukience z kucykami.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Nie kłóć się ze mną. I tak wygram.
- To ja zawsze wygrywam.
- Nie ładnie kłamać.
- Nie kłamię.
- Nie w ogóle - powiedziałam z sarkazmem i przekręciłam oczami.
- Zrób tak jeszcze raz, a cię wypieprzę - otworzył drzwi gabinetu. Stał tam chłopak z blond włosami z różowymi pasemkami. Skądś go kojarzę. Kiedy się obrócił normalnie zawał. To ten kutas, który krzyczał na mnie, że jestem mięczakiem.
On widząc mnie przy Fabianie otworzył szeroko oczy, w których ujrzałam lęk.
- Witaj alfo - schylił głowę.
- A mnie to już nie przywitasz?- spytałam udając obrażoną i zeskoczyłam z ramion idioty. Bawiło mnie jego zażenowanie.
- Przepraszam. Cześć luna.
- Jak nie pokazujesz pazurków jesteś nawet przyjemny. - zaśmiałam się. - Nie mogłam bym jechać z kimś innym?- odwróciłam głowę do Fabiena.
- Nie. Niko jest gejem, więc nie będzie cie pieprzyć wzrokiem.
CZYTASZ
Seksowny idiota
Werewolf- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mówi groźnie. Pokazuję mu środkowy palec i odchodzę na bok. Za sobą słyszę jego warknięcie. Ten dupek...