Rozalinda
Chwycił mnie za biodra i zjadł kawałek naleśnika, a potem zaczął wylizywać czekoladę. Zrobiło mi się słabo. To było takie przyjemne. Chwyciłam go za włosy i mimowolnie jęknęłam.
- Hej kochanie. Nie mdlej. To tylko zapowiedź tego co cię czeka w pełnię - mruknął.
- Słabo mi - szepnęłam.
- Spokojnie mała. Już biorę cię do łóżka - wziął mnie na ręce. Popatrzyłam w jego zmartwione oczy, a potem odleciałam.
...
Obudziłam się w jego łóżku.
- Znowu zemdlałam?- spytałam patrząc na Fabiena siedzącym na krześle.
- Przy mnie każda mdleje.
- Aleś skromny.
- Tak. Szykuj się. Za chwile jedziemy.
- Czemu nie chcesz powiedzieć mi gdzie?
- Niespodzianka.
- No i?- spytałam jak obrażone dziecko i wstałam z łóżka.
- To i że nie powiem.
- Jesteś zły.
- Ty też. Ubieraj się.
- Jestem ubrana.
-Kupiłem ci sukienkę. Stanik to nie ubranie.
- Nie wierzę. Nie pozwalałeś mi nosić moich bluzek a teraz dajesz mi sukienkę? Może jest z zakonu? Okradłeś świętą siostrę?
- Nie żartuj sobie mała. Tylko ja cię w niej będę widzieć.
- A już myślałam, że się zmieniłeś - posmutniałam. Podszedł do szafy i wyciągnął karton.
- Proszę księżniczko - podarował mi go.
- Dziękuje książę brokule - wzięłam karton. Otworzyłam i wyjęłam ostrożnie sukienkę. Była piękna. Miała rozkloszowany dół do kolan i nie za duży dekolt, bez ramiączek. Była czarna. Mój ulubiony kolor.
- Dziękuję - przytuliłam go.
- Nie rób tego więcej.
- Co?- nie zrozumiałam go.
- Jesteś w staniku. Za niedługo jest pełnia - odsunęłam się i poszłam z sukienką do łazienki.
- Przecież już wszystko widziałem!- krzyknął.
- Wiem - zamknęłam drzwi i założyłam to cudo. Leżała na mnie idealnie. Poczesałam jeszcze moje czerwone włosy, które idealnie kontrastowały się z sukienką i podkreśliłam cieniem oczy.
Wyszłam. Fabien stał przebrany czekając na mnie. W ręce trzymał czarną marynarkę. Miał na sobie czarną koszule i czerwony krawat. Jego czarne włosy były ułożone w nieładzie. Istne ciacho do schrupania.
- Zakochałaś się?- uśmiechną się podejrzanie.
- Nie tak szybko narwańcu - podeszłam do niego i poprawiłam mu krawat.- Powinieneś częściej się tak ubierać. Wyglądasz uroczo.
- Nie jestem uroczy - obraził się.
- Dla mnie jesteś - cmoknęłam go w nos.- To idziemy?
- Najpierw załóż to - podał mi marynarkę.
- Serio?
- Na dole jest pełno wilkołaków. Nie chce żeby ktoś widział to co moje.
- O ludu - pokręciłam oczami i założyłam ją. Zapięłam guziki.
- Mój pomidorek - mrukną.
- Teraz to raczej kartofel.
- Chodźmy - wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na pierwsze piętro. Tam stali Louis i Zayn z głupkawymi minami.
- Czego się tak szczeżycie?- spytałam.
- Bolało? Był ostry?- zaśmiał się Louis.
- O co ci chodzi?
- No wiesz. Igraszki w kuchni.
- Uspokój się. Wara ode mnie zboczeńcu. Uspokój się, bo poleci głębiej - zaczął udawać nasze głosy Zayn.
- To nie tak. My tego nie robiliśmy - zaśmiałam się. - Serio tak to brzmiało?
- Babison. To było słychać jak by cię pieprzył w kuchni.
- O nie - schowałam twarz w rękach.
- Spokojnie. Jest jeszcze dziewicą - usłyszałam głos Nialla. Spojrzałam na drzwi wyjściowe. Stał tak oparty o framugę. Miał cwany uśmieszek.
- Niall!- krzyknęłam i się na niego rzuciłam. Objął mnie mocno.
- Co ty tu robisz?
- Cóż, chciałem sprawdzić, czy się nie pozabijaliście.
- I jak widzisz jeszcze żyjemy - powiedział groźnie Fabien i odciągną mnie od niego. Wziął mnie na ręce.
- Wybacz omego, ale śpieszymy się - powiedział zły i poszedł ze mną za zewnątrz. Wsiedliśmy do jego czarnego auta i pojechaliśmy.
CZYTASZ
Seksowny idiota
Werewolf- Idiota - mruczę pod nosem. Kiedy się odwracam czuję jak jego ręka ląduje na moim pośladku. - Ej! - krzyczę podskakując. - Uważaj na słowa mała - mówi groźnie. Pokazuję mu środkowy palec i odchodzę na bok. Za sobą słyszę jego warknięcie. Ten dupek...