Rozdział 22

22.9K 1.1K 210
                                    


- Gej? Masz mate faceta?- powiedziałam do blondyna. Dopiero teraz skojarzyłam, że ubiera się gejowsko. Różowe pasemka i bluzka koloru wyblakłego różu.

- Jeszcze nie znalazłem bratniej duszy.

- To świetnie. Po drodze będziemy mogli jej poszukać. Kiedy jedziemy?

- Teraz.

- Okej. Tylko się przebiorę - powiedziałam i wyszłam. Fabien szedł oczywiście za mną.

- Znasz go?- spytał zdenerwowany idiota.

- Tak.

- Skąd?

- Jak byliśmy w twoim pierwszym domu? Nie wiem jak to nazwać.

- Obóz treningowy. Z iloma samcami tam gadałaś?- był zdenerwowany.

- Spokojnie. Nie przejmuj się - odwróciłam się do niego i pogłaskałam po policzku.

- Gadaj!- jego oczy pociemniały.

- Nestor, Niko i Niall - weszłam do pokoju i wyjęłam z torby czarne jeansy.

- Po co tu przyszedłeś. Miałeś pracować.

- Chcę zobaczyć w czym idziesz - ubrałam spodnie i poszłam na korytarz.

- Gdzie jest Clara?- spytałam.

- Po co pytasz.

- Nie pójdę w twojej koszulce do sklepu.

- Dlaczego nie?

- W tym nie poderwę żadnego faceta.

- Idziesz w niej. I weź telefon - powiedział stanowczo.

- Po co mi telefon?

- Będę do ciebie dzwonił.

- Zachowujesz się jak jakiś pieprzony tatuś.

- Mogę być twoim tatusiem - mruknął unosząc sugestywnie brwi.

- Nie. Wole nie. To gdzie jest Clara?

- Pójdziesz w mojej koszulce.

- No chyba cię dupa swędzi.

- To podrap mi ją.

- Nie. Po tym nie zasnęłabym chyba przez rok.

- Zło nigdy nie śpi.

- Jak jestem zła to pójdę w samym staniku - powiedziałam i ściągnęłam bluzkę. Fabien zawarczał.

- Załóż ją. Jesteśmy na korytarzu.

- I co z tego.

- Jadłaś coś dzisiaj?

- Dlaczego pytasz?

- Bo ci żebra widać. Kurwa, ty się chyba nie odchudzasz. To jest cholernie głupie.

- Prawie się dzisiaj pieprzyliśmy, a ty zwracasz uwagę na mój wygląd dopiero teraz? Ale z ciebie facet.

- Kurwa odpowiedz mi!- wkurzył się.

- Wal się idioto!- rzuciłam w niego koszulką i wróciłam do pokoju.

- Rozalinda!!!- pierwszy raz tak do mnie powiedział. Wszedł do pokoju i popchną mnie na łóżko.- Nie pójdziesz do sklepu jak mi nie odpowiesz.

- Kurwa przestań bawić się w tatusia.

- Tatusia to ja ci zaraz wsadzę w dupę.

- Jesteś nieznośny.

- A ty głupia.

- Nie głupsza od ciebie.

- Znowu zaczynasz.

- Ty zacząłeś jak zawsze i zwalasz na mnie. Co cię obchodzi w czym pojadę?

- Jestem zazdrosny. To jedna z cech wilków.

- Ja jestem człowiekiem idioto.

- I moją mate. Więc zakładaj tą cholerną bluzkę, albo sam ją na ciebie założę. I marsz do kuchni. Masz zjeść kurwa przynajmniej cztery kromki z tłustym serem.

- Tłustym serem to jesteś ty. Nie pójdę w worku do sklepu. Proszę, daj mi iść w normalnej koszulce - zrobiłam smutne oczka.

- Dobrze, ale najpierw coś zjesz.

- Zamówię pizze w sklepie jak dasz kasę. Na razie nie mam ochoty.

- Okej. Niko dopilnuje tego - podszedł do szafy i wyciągnął z najwyższej półki jakiś czarny materiał, który mi rzucił. Rozwinęłam go. Była to czarna bluzka z wyciętą talią, długa.

- Skąd masz damską bluzkę?

- Moja siostra ją zostawiła.

- Nie mieszkacie razem? - zaśmiał się.

- Wyjechała ze swoim mate.

- Acha.

- Zakładaj. Niko się niecierpliwi.

- Tia. Okej - założyłam.

- Jesteś piękna - powiedział idiota.

- A ty nie - wstałam i poszłam na parter. Przed drzwiami wyjściowymi stał Niko. Opierał się plecami o ścianę i nerwowo coś klikał w telefonie.

- Gotowa - powiedziałam.

- Świetnie - mrukną pod nosem. - Chodźmy już - odepchną się od ściany i wyszedł. Poszłam za nim. Na dworze było ciepło i pięknie. Między blokami rosły nieliczne drzewa. Wciągnęłam nie świeże powietrze zanieczyszczone toksynami. Może nie był to najpiękniejszy widok, ale zawsze uczucie wolności.

- Długo będziesz tak stać?- spytał się Niko.

- A śpieszy ci się gdzieś?

Nie odpowiedział, bo z domu wyszedł Fabien.

- Zapomniałaś telefonu - podał mi mojego smartfona.

- Dzięki - uśmiechnęłam się do niego. Pochylił się i musną delikatnie moje usta. Uwielbiam jego całuski. Odwrócił się i spojrzał na Nika.

- Nikt ma się do niej nie zbliżać i jej nie dotykać. W sklepie masz dopilnować, żeby zjadła całą pizzę.

- Dobrze, alfo - schylił głowę.

Fabien odwrócił wzrok znowu na mnie i ponownie mnie pocałował. Tylko teraz mocniej i namiętniej. Chwyciłam jego ramiona, bo nogi miałam jak z waty. Mrukną, kiedy ugryzłam jego wargę. Usłyszeliśmy chrząknięcie.

- Czy możemy już jechać? Za kilka godzina zamykają sklep.

- Jasne - odpowiedziałam i uwolniłam się z ramion idioty.

- Pa, pa.

Weszłam do auta, za Nikiem.

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz